wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 3

      Dzisiaj pospałam trochę dłużej bo do 9. Nie miałam dzisiaj ani zajęć ani treningu. Zeszłam na dół do taty. Robił akurat śniadanie.
- Cześć tatuśko. Co dziś dobrego jemy ? - zapytałam
- Aaa jajecznicę. - zaśmiał się
- To zaraz wracam.
Weszłam do łazienki i zażyłam porannej toalety. Gdy wróciłam do kuchni, tato rozkładał potrawę z jajek na talerze. Zaparzyłam herbaty i zaniosłam na stół.
- Ty dzisiaj później ? - zapytałam
- Tak. Na 11.
- Dziękuję za śniadanie. - wstałam i dałam mu buziaka w policzek.
Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon, karteczkę z dziewięcioma cyframi i położyłam się na łóżku. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie przejęłam się tym. Gdy wpisałam numer, wahałam się czy zadzwonić. Mój palec był już milimetr od zielonej słuchawki, kiedy tato zawołał:
- Emilka, ktoś do Ciebie !
Położyłam telefon i pobiegłam na dół. Stał tam wysoki chłopak. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął.
- Pamiętasz mnie ? - zapytał
- Piotrek ! - rzuciłam się na niego. - Jak Cię dawno nie widziałam.
- A ja Ciebie.
- Chodź dalej. - zaprosiłam go
Usiadł na kanapie.
- Kawy, herbaty, soku ? - zaproponowałam
- To może soku.
Poszłam do kuchni, gdzie siedział tato.
- Co to za przystojniak ? - zapytał
- Tato, to jest Piotrek Nowakowski.
- Naprawdę ? - wstał i poszedł do salonu.
Słyszałam jak się witają. Nalałam cieczy do szklanek i poszłam do nich.
- No nic dzieciaki. Jadę do pracy. - oznajmił tato.
- Pa tato. Uważaj na siebie.
- Pamiętaj, zawsze będę przy tobie. Kocham Cię. - przytulił mnie.- Cześć Piotrek.
Pożegnał się z nami i poszedł.
- To opowiadaj, co tam u Ciebie. - powiedział
Zaczęłam opowiadać mu całą historię od przeprowadzki do Bełchatowa. Był zdziwiony, że gram w siatkówkę, bo jak z nim ,,grałam" to piłki nie potrafiłam odbić. Był ze mnie dumny. Fakt, że jestem strażakiem wcale go nie zdziwił. Moje opowiadanie było długie. Powiedziałam mu nawet o Wojtku. Piotrek był dla mnie jak brat. Mimo tylu lat rozłąki, dalej wiedziałam, że mogę mu zaufać i na niego liczyć.
- No to teraz twoja kolej. - rzekłam kończąc moją historię.
Zaczął wszystko od początku. Miło się słuchało o rozwoju jego kariery. Widać, że bardzo przywiązany jest do siatkówki. Opowiadał też jak poznał Olę. Stwierdziliśmy, że muszę ją poznać. Opowiadanie dobiegło końca. Teraz zobaczyłam, że nasze opowieści zajęły 2 godziny.
- Piotrek, przepraszam, ale muszę się ubrać.
Poszłam do łazienki i szybko zakładałam ciuchy, Kiedy zakładałam koszulkę, usłyszałam jak dzwoni mój telefon.
- Piotrek odbierz !
Założyłam bluzę i wyszłam.
- Kto to był ? - zapytałam
- Pomyłka. - uśmiechnął się.
- No dobra. Chodź, pokażę Ci Bełchatów.
Wyruszyliśmy na miasto. Pokazałam mu najlepsze miejsca i moje ulubione. Poszliśmy do galerii. Nic nie kupiliśmy, no po za kawą. Szwendaliśmy się po Bełku przez cały dzień. Bardzo miło spędziłam ten dzień. Chciałabym, żeby się nie kończył.
Po powrocie do domu, zaczęliśmy oglądać film. Po chwili Pit wstał i oznajmił:
- Ja już będę jechał.
- Już ? Tak na noc ? Może zostaniesz ? - zaproponowałam
- Nie, nie. Zobaczymy się jeszcze.
Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Pocałował mnie w głowę.
- To ja będę mykał.
Odprowadziłam go do drzwi. Pożegnaliśmy się i poszedł. Zmęczona, opadłam na kanapę i wpatrywałam się w sufit. Przypomniałam sobie o Wojtku. Wybrałam jego numer i zaczęłam pisać sms'a. Kiedy pisałam ostatnie słowo, dostałam sms'a o treści Alarm OSP Szybko zablokowałam telefon i wybiegłam z domu. Biegłam ulicami ciemnego już Bełchatowa.Dobiegłam do remizy.
- Szybko, przebieraj się ! Pożar kamienicy !
Jak to usłyszałam, dostałam prędkości. W mgnieniu oka przebrałam się. Dojechaliśmy tam bardzo szybko. Cały budynek stał w ogniu. Jak w filmach pomyślałam. Były już też jednostki PSP w tym mój tato. Widziałam jak wysyłają do z Panem Marianem do środka. Bardzo bałam się o nich. Wpatrywałam się w wyjście. Po chwili wyszły 3 osoby i pan Marian. Stałam tam cała w nerwach. Nagle usłyszałam huk. Ogień powiększył się.
- Tato ! - wrzasnęłam
Nie zastanawiałam się i zaczęłam biec do środka. Wszyscy mnie zatrzymywali, ale ja nie stawałam. Wbiegłam do środka bez aparatu powietrznego. Nie było czym oddychać. Nie obchodziło mnie to. Słyszałam tylko dźwięk aparatu tlenowego, który informował, że tato się nie rusza. Ujrzałam tatę na ziemi. Podbiegłam do niego. Był nieprzytomny. Zobaczyłam, że ma coś pod kurtką. Wzięłam go pod pachy i wyciągnęłam. Na dworze rozpięłam kurtkę i ujrzałam roczne dziecko. Oddychał. Położyłam je obok i zajęłam się ojcem. Ściągnęłam butlę, maskę hełm. Rozdarłam koszulkę i przystąpiłam do resuscytacji. Po jednej serii zdałam dobie sprawę, że to nie ma sensu. Dopiero teraz zobaczyłam, że on jest cały poparzony i to bardzo. Zaczęłam płakać. Podbiegł do mnie Rafał i przytulił. Cała się trzęsłam. Odeszłam kawałek i wyciągnęłam telefon.
- Piotrek.- płakałam.
- Matko, co się dzieje ? - zapytał przestraszony.
- Mój tato nie żyje. - wydukałam.
- Co ?! Jejku Emi, nie mogę wrócić. Ale przyjadę jak tylko będę mógł. Nie rób głupstw ! Trzymaj się kochana.
Wybrałam nr do babci. Gdy jej powiedziałam o tym, zaczęła płakać. Podeszłam do ciała taty. Łzy popłynęły mi po policzku. Stanęłam na baczność, przyłożyłam rękę do hełmu i zasalutowałam.
- Ojczyzna Ci tego nie zapomni. - powiedziałam
Widziałam jak wszyscy się na mnie paczą. Schyliłam się i dałam jego szybkę w dół.
Usiadłam pod naszym wozem i podciągnęłam kolana pod brodę. Podeszłam do mnie kobieta.
- Współczujemy pani. - zaczęła- Ale pragniemy podziękować. Nigdy nie zapomnimy o wyczynie twojego ojca. Ocalił życie naszej córeczce. Jeśli możemy jakoś pomóc, to proszę powiedzieć.
- Jedynie o co proszę, to żeby rodzina pani o nim pamiętała. I żeby kiedyś córka się dowiedziała,  że był taki pan, który był strażakiem. O poświęcił swoje życie dla niej i zostawił córkę samą.
Znowu zaczęłam płakać.
- Chodź, odwiozę Cię do domu. - rzekł Rafał.
       W domu zdjęłam NOMEX'a i wzięłam długi prysznic. Dlaczego to nie mogło stać się pół minuty później ?! Mój tato by żył. A teraz jestem sama. Bez rodziców. Po prysznicu założyłam piżamę (koszulka+spodenki) i poszłam do łóżka. Całą noc płakałam. Codziennie rano będę sama. Nie przywita mnie uśmiechnięty tato. Nie zobaczę jego uśmiechu.
      Zasnęłam dopiero o 5. W śnie mój tato żył. I  miałam nadzieję, że to nie sen.
 

                                                            OCZAMI WOJTKA


       Na porannym treningu była jakaś fotograf. To ta sama co była na treningu dziewczyn.
Po treningu złapałem ją.
- Cześć mam taka prośbę. Czy mogłabyś dać mi numer tej libero ? - zapytałem
- Ta. Bierz. - pokazała mi cyfry na telefonie.
Szybko przepisałem i zapisałem. Zadowolony poszedłem dalej. Trochę się wahałem czy zadzwonić. W końcu nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po pary sygnałach usłyszałem głos. Ale to nie był jej. Był to mężczyzna.
- Hallo ? - rzekł
Spanikowałem.
- Yyy Marek ? - zapytałem
- Nie. To chyba pomyłka. - oznajmił.
- To przepraszam. - rzekłem i rozłączyłem się.
Usiadłem na ławce. Ona ma chłopaka. No tak. Jak mogłem myśleć,  że taka dziewczyna nie ma chłopaka. Byłem na nią zły, że przyjęła moje zaproszenie mimo iż kogoś ma. Teraz została mi tylko siatkówka....








I jak ? Podoba się ??
Skra wygrała !! Tak jest !! Ale Resovii też gratuluję wspaniałej gry :)

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 2

Wstałam po 11, bo dzisiaj nie miałam zajęć na studiach a trening mam o 14. Na śniadanie zjadłam naleśniki. Ubrałam się w czarne rurki i czerwoną bluzę. Postanowiłam odwiedzić tatę w pracy. Wsiadłam do samochodu i pojechałam. Lubiłam jeździć do Państwowej Straży. Mili panowie tam pracowali i lubili mnie. Podjechałam pod budynek i wysiadłam. Weszłam po schodkach i weszłam do środka.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
- Ooo Dzień dobry. Kogo tu nam przywiało. - zaśmiał się pan Marian.
- Dawno mnie nie było, więc postanowiłam odwiedzić moich ulubionych strażaków.
- No brakowało nam cię. Bardzo Cię lubimy. - zaczął Grzesiek.
- Które auto trzeba posprzątać ? - zapytałam
- Mana. - uśmiechnął się.
- No dobra. - westchnęłam - Gdzie tato ?
- yyy na siłowni chyba.
- Ołkej. To idę sprzątać.
Zeszłam do garażu i wzięłam zmiotkę. Wsiadłam do tylnej części kabiny i zaczęłam zamiatać. Trochę syfu było. Ale lubiłam sprzątać wozy. Po jakiś 20 min wóz był wysprzątany. Wróciłam do środka.
- Cześć tatusiu. - rzekłam
- O cześć córciu.
Podeszłam do niego i przytuliłam się.
- Panowie Man wysprzątany. - zaśmiałam się.
- Ojczyzna Ci tego nie zapomni. - zaśmiał się Krzysiek.
Czas mijał szybko i przyjemnie. Ci faceci mają wielkie poczucie humoru. Zawsze się z nimi śmieję, że łzy mi lecą. Miała atmosferę przerwał alarm.
- Pożar mieszkania. - usłyszeliśmy.
- Przepraszam córcia, ale muszę jechać. - powiedział tato
- Nic się nie stało. I tak muszę już jechać, bo mam zaraz trening.
- To miłego treningu. 0 przytuliliśmy się i pobiegł.
Wróciłam do domu i spakowałam strój. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Hallo ? - odebrałam.
- Cześć Ziomek tu masło. Możemy się zaraz spotkać ? - usłyszałam
- Wiesz co, teraz nie mogę bo mam trening. Przepraszam. Ale może o 17 ?
- No dobra. O 17 w naszej knajpce.
- Ołkej.
Trening był ciężki. Do szatni wróciłam na czworaka. Bardzo wolno przebierałam się. Wrzuciłam obroty na maxa, gdy dostałam sms o treści Alarm OSP. Przebrałam się bardzo szybko i wybiegłam z hali. Po chwili byłam pod remizą. Weszłam do środka.
- Zdążyłam ? - zapytałam
- Tak. Przebieraj się.
Szybko się przebrałam i wyszłam na dwór. W wozie czułam, że nogi mi odpadają. Dojechaliśmy na miejsce i zobaczyliśmy spory pożar.
- Łukasz, Kacper, Emilka. Bierzecie szybkie natarcie i idziecie.
Jęknęłam tylko i podeszłam do chłopaków. Podtrzymywałam tylko węża, bo na nic innego nie miałam siły. Po chwili gaszenia już nie mogłam stać.
- Sebek ! Chodź tu na chwilę ! - krzyknęłam
- Co jest ? - podszedł
- Weź im tu pomagaj a ja idę się wysmarkać.
- ok.
Odeszłam kawałek i położyłam się na trawie. Jaka ulga. Chyba nigdy z tond nie wstanę. Zamknęłam oczy i leżałam. Po jakiś 2 min odpoczynku, zawołam mnie Rafał.
- Emilka chodź tu !
Niechętnie wstałam i podeszłam do wozu.
- Ja przepraszam, że Sebkowi dałam węża a ja poszłam się położyć. Ale ja jestem potwornie zmęczona. Miałam cięzki trening, bo trener się na mnie kurzył i musiałam biegać dodatkowe 20 kółek i robić dodatkowe ćwiczenia. Po prostu umieram. - oznajmiłam
- A mi to tam zwisa, że Sebastianowi dałaś węża. Czemu trener się na Ciebie wkurzył ?
- A bo powiedziałam, że gra jak ciota.
- Wow, to nieźle.
- No to mogę iść ? - zapytałam
-Nie. Bo ja Cię zawołałem , bo kilka osób chce zrobić sobie z tobą zdjęcie.
Dopiero teraz zauważyłam chłopaków stojących kilka metrów od nas. Popatrzyłam na nich. Przecież to Kłos, Wrona i Włodarczyk.
- Ze mną ? - pisnęłam
- Chcieli ze strażakiem, a że ty jesteś dziewczyną i jakoś wyglądasz to padło na Ciebie.
- No super. - westchnęłam i opuściłam szybkę. Podeszłam do nich z nadzieją, że mnie nie poznają. Stanęłam koło nich. Ustawili się tak. że miałam Kłosa i Andrzeja po lewej a Włodarczyka po prawej. Objęli mnie ramionami.
- Czekaj ! - rzekł Wojtek i podniósł moją szybkę do góry. Szybko zsunęłam ją w dół.
- No ej. - pisnął i dał do góry.
Popatrzył na mnie Wrona.
- Ej ja Cię skądś znam.- rzekł
Popatrzył się Kłos.
- No, ja też.
- Dobra, możemy robić to zdjęcie ? - burknęłam
- Emilka ! - pisnął Wojtek i przytulił mnie. - Moja kochana libero.
- Aaa to z tond ją znamy. - powiedzieli jednocześnie środkowi.
- Dobra robimy zdjęcie. - oznajmiłam
Uśmiechnęłam się do aparatu. Zdjęcie zrobione. Miałam już odchodzić, kiedy Wojtek rzekł:
- Jeszcze ja chcę sam.
Przewróciłam oczami o stanęłam koło niego. Objął mnie ręką w pasie. Zrobili zdjęcie.
- Dziękujemy bardzo. My już musimy iść, bo będziemy mieć przerąbane u trenera.
Pomachali i pobiegli.


                                                                           OCZAMI WOJTKA

        Dzisiaj mieliśmy trening na dworze. Biegaliśmy po polniakach. W pewnym momencie zobaczyliśmy dym. Z Karolem i Andrzejem byliśmy bardzo zaciekawieni.
- Trenerze my idziemy psi psi. - rzekl Karol.
- Ok tylko szybko.
Pobiegliśmy tam szybko i zobaczyliśmy straż pożarną, która gasi ten pożar.
- Ej zróbmy sobie zdjęcie ze strażakiem. Zawsze sobie robią zdjęcia z nami a my nigdy nie robimy zdjęcia z kimś. - zaproponowałem
- Ty dobre. - zaśmiał się Wrona.
Podeszliśmy bliżej i przy samochodzie stał jakiś strażak.
- Przepraszam. Czy można zrobić sobie zdjęcie ze strażakiem ? - zapytał Kłos.
- No spoko, tylko że nie ze mną, bo ja taki nie wyjściowy. - odpowiedział- czekajcie. Emilka ! Chodź tu na chwilę !
Gdy usłyszałem to imię to przypomniała mi się ta niesamowita libero. Głupi byłem, że nie wziąłem od niej numeru. Niby się umówiliśmy, ale kiedy i gdzie to o tym zapomniałem. I przez moją głupotę straciłem z nią kontakt. Zobaczyliśmy jak toś podnosi się z ziemi. Zaczęliśmy się śmiać.
- Kurwa, żeby się nie zmęczyła. - rzucił Andrzej.
Podeszła do chłopaka i zaczęłam się tłumaczyć. Powiedział jej o co chodzi. Niechętnie do nas podeszła. Ustawiła się koło nas. Miał już zrobić zdjęcie, kiedy zobaczyłem, że ma szybkę na dole.
- Czekaj ! - powiedziałem i dałem ją do góry.
Ona szybko ją dała na dół. Ja znowu dałem do góry.
- Ja Cię skądś znam. - rzekł Andrzej.
Kłos potwierdził. Popatrzyłem na nią. W brzuchu poczułem motylki.
- Emilka ! - krzyknąłem i przytuliłem się do niej.
Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Była trochę podenerwowana. Zrobiliśmy to zdjęcie. Chciała już iść, kiedy obwieściłem, że ja sam chcę zdjęcie. Objąłem ją w pasie i zrobili zdjęcie. Musieliśmy wracać. Pomachaliśmy im i pobiegliśmy. Cały czas o niej myślałem. Jest taka piękna. Kolejny raz zawaliłem sprawę. Zamiast wziąć od niej numer to się na nią patrzyłem.


                                                                OCZAMI EMILKI


          Zaczął dzwonić mi telefon.
- Hallo ? - odebrałam
- No cześć Ziomek. Gdzie ty jesteś ? - usłyszałam Masło. - Czekam na Ciebie w knajpce  już od pół godziny.
- Przepraszam. Jestem na akcji i wrócimy za jakieś 30 minut.
- No tak super. Najpierw się umawiasz ze mną a później jedziesz na akcję. Wiesz co ? Jak tak mnie traktujesz to ja nie chcę takiej przyjaciółki. Najpierw idziesz sobie na trening a później jedziesz na akcje. Naszej znajomości koniec ! - krzyknęła i rozłączyła się.
W oczach stanęły mi łzy. Czy ona nie pojmuje, że to są moje pasje ? Jeżeli nie potrafi pojąć, że chcę pomagać innym i grać w siatkówkę to nie zasługuje na mnie.
        Wróciłam do domu i wzięłam szybki prysznic. Wysłałam sms do Elizki, Sabiny i Gabryśki Za 20 minut w galerii ;) Szybko się przyszykowałam i wzięłam torbę. Musiałam sobie kupić nowe buty, skarpety na mecze, nakolanniki i parę innych rzeczy.
W galerii spotkałyśmy koło sportowego sklepu.
- Chodźcie ze mną. Muszę kupić rzeczy do gry. - rzekłam
Szybko wybrałam potrzebne mi rzeczy. Zapłaciłam, schowałam zakupy do torby i wyszłyśmy. Zrobiło się ciepło, więc ściągnęłam bluzę i zarzuciłam na torbę. Szłyśmy przez galerię i co chwilę się z czegoś śmiałyśmy. Ludzie się na nas patrzyli.
- Patrzcie jaki lamus.- wskazała Gabryśka.
Buchnęłyśmy śmiechem. Ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Upadło pani. - rzekł
Odwróciłam się do niego i uśmiech zszedł mi z twarzy.
- O Emilka.
- Cześć yyyy Wojtek ?
- Tak. Pamiętasz mnie. - uśmiechnął się- Upadło Ci- wręczył mi bluzę.
- O dziękuję. Przepraszam, ale muszę już iść do koleżanek.
- Okej do zobaczenia.
- Narka.
Podeszłam do ławki, położyłam na niej torbę i założyłam bluzę. Poprawiłam kieszenie i poczułam jakąś karteczkę. Wyciągnęłam ją. Był na niej jakiś numer. Czyli jednak Wojtek mnie pamięta. Ciszyłam się i to bardzo. Popatrzyłam w stronę, gdzie stał siatkarz. Był odwrócony. Matko jaki on przystojny i słodki. Ale tak głupio się z nim umówić. Popatrzył na mnie. Wyszczerzyłam się szeroko i pokazałam karteczkę. Puścił mi oczko i odszedł.
- Dziewczyny, źle się czuję. Chyba będzie lepiej jak pojadę do domu. - skłamałam
- No dobra. To ty jedź, a my jeszcze posiedzimy.
       Wróciłam do domu podekscytowana. Tato to zauważył.
- Co ty taka wesoła ?
- A dowiedziałam się czegoś miłego. Wiesz co, jestem bardzo zmęczona. Idę się myć i spać.
Wzięłam szybką kąpiel i poszłam do swojego łóżka. On stara się o mnie. Ale ja go w ogóle nie znam. Może nie jest taki świetny jak myślę ??





I jest następny :) Podoba się ?

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 1

      Obudził mnie tato.
- Córeczko już 8.00. A ty do szkoły masz na 9.00 - rzekł
Zerwałam się jak oparzona. Wzięłam ubrania i szybko pobiegłam do łazienki. Tam mycie zębów, ubranie się, czesanie włosów i leciutki makijaż. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Przy stole siedział  tato. Zajrzałam do lodówki.
- Masz tu kanapki. - powiedział ojciec.
 Dziękuję.
Usiadłam na przeciw niego.
- Masz dzisiaj służbę od 9.00 ? - zapytałam
- Tak. A ty do której masz ?
- Do 14.
Popatrzyłam na zegarek. 8.45. Dokończyłam kanapkę i poszłam po torbę. Sprawdziłam czy wszystko mam. Założyłam trampki i podeszłam do ojca.
- Pa tatku. Miłej służby. - dałam mu buziaka w policzek.
- Miłej nauki.
     W szkole byłam 5 min przed czasem. Usiadłam na korytarzu i wyciągnęłam książkę ,,Wytyczne Resuscytacji". Niedługo mam egzaminy i musiałam się uczyć. Pierwszy miałam wf, ale oni nigdy nas nie wpuszczają przed. 9. Dzisiaj miałam siatkówkę. Lubię grać bo w mojej grupie jestem jedyna. Jest jeszcze ze mną 5 chłopaków: Kacper, Michał, Norbert, Robert i Łukasz. Z tymi ostatnimi najlepiej się dogadywałam. Popatrzyłam na zegarek. Minuta do zajęć. Schowałam książkę i ruszyłam w stronę sali. Przed salą stał nasz wf-ista.
- Dzisiaj mam dla was niespodziankę. Idziemy na spacerek. - oznajmił
Popatrzyliśmy się na siebie. No dobra. Ruszyliśmy za num . Szliśmy 5 minut i doszliśmy do hali Energia.
- Dzisiaj zagracie ze Skrą. - zaśmiał się - Dawać szybko do środka i przebierać się.
       Przebrani, weszliśmy na salę. Tam trenowali już zawodnicy.
- Emilka, prowadzisz rozgrzewkę ! - krzyknął trener.
Zaczęłam biec dookoła hali. Po 10 kółkach przyszedł czas na rozciąganie. Czułam na sobie spojrzenia zawodników.
- Dobra dobieracie się parami ale z siatkarzami. - zlecił trener
Przewróciłam oczami. Nie wiedziałam, do którego podejść. Czy wziąć Zatorskiego z tej samej pozycji ? Czy może przyjmującego Włodarczyka. Czy może rozgrywającego Uriarte ?
- Przepraszam, może zechciałabyś być ze mną w parze ? - podszedł do mnie Włodarczyk.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
Wziął piłkę i zaczęliśmy odbijać. Nie pokazywałam wszystkiego co umiem. Odbijałam na poziomie minimum. Z Włodarczyka jest miły chłopak. Miło się z nim odbijało jak i rozmawiało.
       Po odbijaniu przyszedł czas na atak. Stanęłam pod siatką i przez cały czas wystawiałam naszym. Ataki siatkarzy nie robiły na mnie wrażenia. Czułam na sobie wzrok Wojtka. Popatrzyłam się na niego i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Wystawił rząd swoich zębów. Powróciłam do poprzedniej czynności.
- Emilka, idź sobie zaatakuj. - rzekł Robert.
Podeszłam do koszyka i wybierałam piłkę. I nagle poczułam uderzenie w głowę. Automatycznie złapałam się za nią.
- Przepraszam, ja nie chciałem. - podbiegł do mnie chłopak.
Odwróciłam się w jego stronę. Stal przede mną uśmiechnięty Włodarczyk.
- Nic Ci nie jest ? - zapytał
- Nie, tylko trochę boli.
- To chodź na chwilę usiądziemy.
Przystałam na jego propozycję i usiedliśmy na ławeczce.
- Wojtek jestem. - podał mi rękę.
- Emilka. - uścisnęłam dłoń.
- Teraz gdy wiem, że jak dostaniesz piłką, to siadasz. To będę atakował w Ciebie. - poruszał brwiami
- Ehh Włodi. Jeśli tak mogę.
- Możesz, możesz.
- No to Włodi, jeśłi chcesz się ze mną umówić to zapytaj a nie atakuj we mnie.
Spuścił wzrok i zaczął bawić się palcami. Westchnęłam i wstałam.
- Emilka, czy poszłabyś ze mną do kina ? -zapytał
- No dobra. - uśmiechnęłam się.
      Zaczął się mecz. Zaczynałam na środku. Oni mieli piłkę. Wlazły zaserwował bardzo mocno. Odebrałam to i dobrze dograłam do Norberta. On wystawił do Kacpra, a ten wykonał ładny atak. Piłka weszła w boisko.
- Dziewczyno ty masz talent. - oznajmił Wlazły.  - Nie bolą cię ręce ? Jesteś bardzo dobra. Do kadry z nią !
Czułam jak się rumienię. Spuściłam wzrok i nagle buty były takie interesujące.
      Reszta meczu była miła. Miałam kilka ataków, jeden blok i kilka dobrych obron, Szybko musiałam się przebrać, bo mieliśmy 10 min do kolejnych zajęć, a jeszcze trzeba dojść do szkoły. Szybko jeszcze zajrzałam na salę.
- Panie Mariuszu, Pawle, Andrzeju i Karolu, gratuluję szerokiej kadry i mam nadzieję, że wąska też będzie. - krzyknęłam i pomachałam im.
Dzisiaj męczące zajęcia, miałam: psychologię, angielski i migowy. Pobyt na studiach dłużył się. Ba jednej z przerw uświadomiłam sobie, że Wojtek zaprosił mnie do kina, ale kiedy, gdzie to nie wiem. Nawet nie mam jego numeru a on mojego. No trudno i tak pewnie o mnie już zapomniał bo ma wiele fanek, które chciałyby być na moim miejscu.
      Po powrocie do domu ugotowałam makaron. Nałożyłam sobie porcję na talerz a resztę zostawiłam tacie pod przykrywką Usiadłam przed telewizorem i zaczęłam konsumować obiad. Poczułam wibracje w kieszeni. Otwieram sms: Alarm OSP. Szybko się zerwałam i założyłam adidasy i wybiegłam. Biegłam chodnikami co chwilę kogoś uderzałam ramieniem, ale nie zwracałam na to uwagi.
Dobiegłam do remizy i weszłam do szatni.
- Przebieraj się ! - krzyknął Rafał.
Podeszłam di swojego stanowiska i założyłam NOMEX. Założyłam buty, wzięłam hełm i wyszłam na zewnątrz. Rafał wyjeżdżał Mercedesem.
- Co jest ? - zapytałam
- Trawy. - uśmiechnął się Sebastian.
Wsiadłam do wozu i ruszyliśmy. Lubiłam jeździć wozem strażackim. Jedzie się szybko, na sygnałach i do tego wszyscy Ci ustępują. Gdy jedziesz na akcję, wiesz, że pomagasz innym, oddajesz swoje życie za kogoś innego. Popatrzyłam na telefon, która godzina. 14.42. Mam nadzieję,  że w godzinę się wyrobimy bo mam trening o 16.
Dojechaliśmy na miejsce. Była mała powierzchnia pokryta pożarem.
- Dawać szybkie natarcie ! - krzyknął Piniu.
Podeszłam do samochodu i złapałam prądownicę szybkiego natarcia. Podeszła do mnie Sylwia i pomogła mi rozwinąć wąż. Popatrzyłam na Rafała. Nacisnął odpowiedni guzik na wozie a ja otworzyłam strumień.
      Po chwili pożar był ugaszony. Szybkie natarcie zwinięte i wracamy do remizy. Przebrałam się szybko i pobiegłam do domu.
     Wzięłam szybki prysznic, ale włosów już nie zdążyłam umyć. Ubrałam się i pakowałam strój do torby. Nie miałam żadnej wody. No trudno, po drodze kupię. Założyłam buty i wyszłam .
Szłam szybkim krokiem chodnikami Bełchatowa. Wstąpiłam do małego sklepiku i wzięłam 2 duże cisowianki.
W szatni były jeszcze 3 dziewczyny.
- Cześć. - przywitałam się.
- Hej. - odpowiedziały. - Dawaj, bo masz 2 minuty. - oznajmiły i wyszły.
Wyciągnęłam swój strój i założyłam. Szybko założyłam nakolanniki i buty i wyszłam. Udało mi się przed czasem. Dostrzegłam na trybunach jakąś dziewczynę. Znałam tą sylwetkę. Podeszłam do niej.
- Siemka Masło. (tak mówimy na Anię) - przywitałam się
- Siemka Ziomek.
- Co ty tu robisz ?
- Przyszłam porobić Ci zdjęcia. - wskazała na sprzęt.
- O jak miło. Dobra muszę lecieć.
       Trening jak trening. Jak zwykle ciężki. Obronę dzisiaj miałam dobrą. Trener był z nas zadowolony.



                                                         OCZAMI ANI


     Byłam na treningu dziewczyn i robiłam zdjęcia. Dawno nie miałam ,,seszyn" z Emilką więc postanowiłam, że przyjdę. Gdy siedziałam na trybunach aby poprzeglądać zdjęcia, ktoś koło mnie usiadł.
- Ta ich libero jest niesamowita. - rzekł
- Taa. - burknęłam
- Umówiła się ze mną. - zaśmiał się.
- Yhym, fajnie. - westchnęłam
- Sorry, wiedzę, że Cię zanudzam. Ja sobie już pójdę. - powiedziawszy to, odszedł.
Czego on chciał ? Nawet nie wiem kto to. Popatrzyłam w jego stronę. Stał w drzwiach i obserwował dziewczyny. Yymmm wysoki, chudy no no no, ciacho. - pomyślałam. Zaraz zaraz, kemu chodziło o Emilkę ?  Muszę ją wypytać o niego. Po kryjomu zrobiłam mu kilka zdjęć, żeby jej pokazać.



                                                         OCZAMI EMILKI


     Wyszłam szybko z szatni, bo czekała na mnie Ania. Na korytarzu zaczepiłam się o kogoś, ale nie zwracałam na niego uwagi, bo byłam wkurzona na Sandrę (przyjmująca). To taka paniusia i wszystkich obgaduje. O mnie zaczęła gadać, że się nie myję, bo wali ode mnie. Raz nie zdążyłam umyć włosów po akcji, a ta już się czepia.
- Ej uważaj ! - warknął chłopak. - O Emilka, cześć.
Nie podpowiedziałam i wyszłam z hali. Stała tam Ania.
- Ehh ta Sandra to szmata. - jęknęłam.
- Co znowu ? - zapytała
- Po drodze Ci powiem.
Opowiedziałam jej całą sytuację.
- Jej to zawsze coś nie pasuje. stwierdziła. - Ale jednemu to chyba te włosy nie przeszkadzają.
- O co Ci chodzi ? - zapytałam
- No przecież ktoś się z Tobą umówił.
- Co ? - pisnęłam
- No on. - pokazała mi zdjęcie.
- Aaa Włodarczyk. Ta pewnie już o mnie zapomniał.
- Rozmawiał ze mną. Mówił, że jesteś niesamowita.
- Ta jasnee.
- No tak. Dobra ja lecę. Jeszcze o nim pogadamy.
- No okej. - westchnęłam i przytuliłam ją.
     Do domu wróciłam padnięta. Mój tato już był.
     Zjedliśmy razem kolację i poszłam się myć. Odświeżona poszłam do swojego pokoju i weszłam od razu
pod kołdrę. Zaczęłam myśleć o Wojtku. Taki miły, do tego siatkarz i taki sexi. Ogarnij się Emilka, nie zakochałaś się w nim. Ale myśli o nim były silniejsze. Po dwugodzinnych rozmyślaniach, zasnęłam.







No i jak ? Proponujcie co może się zdarzyć.
A tymczasem pacajcie tu: http://www.ciacha.net/ciacha/1,111474,15774399,Andrzej_Wrona_odpowiadal_na_pytania_fanow_na_czacie_.html      jestem taka sławna. :D
Pozdrawiam i do następnego.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Prolog

     Moje dzieciństwo spędziłam w Rzeszowie. Mieszkaliśmy w bloku. W Żyradowie rodzicie mieli dobrych znajomych. Oni mieli syna starszego ode mnie o 3 lata. Bardzo lubiłam do nich jeździć. Piotrek był dla mnie bratem. Gdy miałam 12 lat, tato dostał awans w pracy i musieliśmy przeprowadzić się do Bełchatowa. Nie byłam z tego zadowolona. Musiałam opuścić moich znajomych.
     Pierwsze dni były ciężkie. Nowa szkoła, nowi ludzie i nowe środowisko. Ale po dwóch tygodniach było już ok. Poznałam tam moją przyjaciółkę, którą mam do teraz.
     Pewnego dnia, gdy byłam w 6 klasie tato zabrał mnie na mecz Skry. Bardzo spodobała mi się ta gra. I od tamtej pory siatkówka stała się moim życiem. Rodzicie zapisali mnie do klubu.
     Mój tato należał do OSP. Gdy miał zebrania, zabierał mnie ze sobą. Fascynowała mnie straż. Podziwiałam tych ludzi, że wystarczy jeden dźwięk syreny i rzucają wszystko aby jechać i ratować innych. Przecież oni nie wiedzą co ich czeka i mogą stracić życie za kogoś innego.
     W siatkówkę grałam coraz lepiej. Grałam na pozycji libero, bo za wysoka to ja nie byłam. Rodzicie widząc, że bardzo kocham tą grę zapisali mnie do sportowego gimnazjum. Czasami na wf-ach chodziliśmy na halę Energia i graliśmy z Zawodnikami Skry. Należałam także do MDP (Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza).
      Moje życie zmieniło się gdy miałam 15 lat. U mojej mamy zdiagnozowało raka. Był w stadium zaawansowanym i już nic nie dało się zrobić. Po miesiącu od wykrycia choroby mama zmarła. Bardzo trudno było mi się pozbierać. Byłam do niej bardzo przywiązana.
     Lata mijały, ja grałam coraz lepiej, zostałam strażakiem w OSP tam gdzie tato.
     Aktualnie mam 23 lata i gram w pierwszym składzie drużyny z Bełchatowa, która jest w drugiej lidze. Nadal jestem libero. Studiuję na kierunku Ratownika Medycznego. Bardzo podoba mi się ten zawód.
Jak się potoczy moje życie ? Tego nie wie nikt....






No prolog to taka historyjka życia :) Zapraszam na kolejny :)