Nastał nowy dzień, a ja czułam się wspaniale. Na myśl, że Włodarczyk jest moim chłopakiem, robi mi się ciepło na sercu, a uśmiech sam się pojawia. Jest mój i tylko mój. No może z wyjątkiem rodziny, ale to tam szczegół. Godzina 10.53, a ja jestem już po badaniach... Tu w szpitalu pobudka jest o 8... Mam w końcu chwilę spokoju i mogę sobie poczytać materiały na studia. W prawdzie już zdawali egzamin, ale może da się jeszcze coś załatwić. Pochłaniałam wszystkie informacje z przyjemnością, lecz tę chwilę ktoś mi przerwał.
- Hej. - przywitał się
- Hej. - z uśmiechem wyszeptałam
- Jak się czujesz ? - przytulił mnie.
- Dobrze. Wcześnie coś dzisiaj jesteś.
- Tak wyszło. - ujął moją dłoń.
- Wojtek, co się stało ? - zapytałam
- Nic, nic. Po prostu dzisiaj przyjeżdża do mnie rodzina. Tam rodzice i ciocia z wujkiem i córką. - oznajmił. - I nie będę mógł spędzić z tobą czasu.
- Nie przejmuj się mną. Dam sobie radę. - puściłam mu oczko.
- Ale ja bez Ciebie już gorzej. - uśmiechnął się.
- Głupek. - zaśmiałam się
- Ja tu próbuję być romantyczny. - pocałował mnie w czoło. - Taka dziewczyna jak ty to skarb.
- A taki chłopak jak ty to...
- No co ? - dopytywał się.
- Dwa metry głupoty.
- O ty żmijo mała. Wiesz co ? Foch ! - skrzyżował ręce na piersiach.
Zaczęłam się śmiać.
- No Wojtuś no... - ciągnęłam go za rękę. - Nie obrażaj się. Włodeczku mój. No przepraszam.
- No dobra, niech ci będzie. - przytulił mnie.
Kocham z nim spędzać czas. On ma takie niezwykłe poczucie humoru. Wiecznie jest uśmiechnięty, a co minutę, ma już jakiś kolejny genialny plan. Zawsze wie jak mnie rozweselić. Oczywiście w gorszych chwilach wie jak się zachować i potrafi podnieść człowieka na duchu. Nie dziwię się, że ma tyle fanek. No dochodzi do tego też jego uroda oczywiście. Jest przystojny, to przyznaję.
- Jesteś moim przystojniakiem. - wyszeptałam
- A ty moją przystojniaczką. - zaśmiał się. - Nie, no. Oczywiście, że moją pięknością.
I z nim tak jest zawsze. Nasza rozmowa zeszła na tor o moim egzaminie. Wspólnie wymyślaliśmy, co można zrobić, abym mogła do niego przystąpić. Było kilka planów, ale czy wypalą ?
Niestety co dobre szybko się kończy. Wojtek musiał lecieć, przygotować mieszkanie do przyjazdu gości.
- A kiedy wychodzisz ? - zapytał na odchodne
- Nie wiem.
- Szkoda. To pa. - pomachał mi.
- Pa. - odmachałam
I cały dzień muszę siedzieć sama... Samotność jest tu chyba najgorsza. Ból nie jest najgorszy, tylko właśnie samotność... Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Przewracanie się z boku na bok jest wkurzające. Wojtek wyszedł pół godziny temu, a ja już się znudziłam.
- Dzień dobry Pani Emilko. Mam tu Pani wypis. - wręczyła mi pielęgniarka teczkę. - Dzisiejsze wyniki były bardzo dobre, więc lekarz postanowił już tu Pani nie trzymać. - uśmiechnęła się.
- Dziękuję bardzo. Czyli jestem już wolna ?
- Tak.
Zaczęłam zbierać do torby wszystkie swoje rzeczy. Nigdy tak szybko się nie pakowałam. Po 10 minutach byłam na parterze szpitala. Wyszłam na dwór, a tam zaskoczenie. Moim oczom ukazała się grupka ludzi z telewizji. Kamera była ustawiona na mnie, a pani z mikrofonem podeszła do mnie.
- Dzień dobry bohaterko. Jak się czujesz ? - zapytała
- Przepraszam, ale nie mogę mówić. - szepnęłam i poszłam dalej
Pełna szoku, szybkim krokiem podążałam chodnikiem. Bohaterko ? A co ja takiego zrobiłam ? Nic. Robiłam tylko to, co do mnie należy.
Nawet nie wiem kiedy dotarłam do domu. Jak to przyjemnie być u siebie. Poczłapałam do salonu i rzuciłam się na kanapę. Mój domek. Na ścianie wisiał zegar, który wskazywał godz. 13.30. O matko ! Muszę lecieć do szkoły. Zaraz zamknął sekretariat, a ja muszę wszystko załatwić. Pobiegłam szybko do pokoju i przebrałam ciuchy. Zwinnie założyłam buty i już po chwili szłam chodnikiem. Wolę jeszcze nie jeździć samochodem... Jednak ten bieg do pokoju nie był dobrym pomysłem. Nie mogę jeszcze biegać... Spokojnym tempem doszłam na przystanek autobusowy, na którym zagościłam tylko minutę.
Do szkoły weszłam zestresowana. Zapukałam do drzwi sekretariatu. Usłyszałam proszę i weszłam.
- Dzień dobry. - powiedziałam tak głośno na ile mogłam.
- A dzień dobry. - uśmiechnęła się Pani Marysia. - Jak się czujesz ?
- Dobrze. - uśmiechnęłam się. - Ja chciałam się dowiedzieć, czy można coś zrobić, abym mogła przystąpić do egzaminu ? Bardzo mi na tym zależy.
- Jest tylko jedna opcja, ale nikt z niej nie korzysta. Możesz normalnie zdawać testy i praktykę, tylko że jakiś twój nauczyciel musi za Ciebie poświadczyć. - oznajmiła. - Tylko że jak poświadcza, to jeden warunek. Zdający musi mieć co najmniej 92%. A jeśli tyle nie osiągnie, nauczyciel traci zdolność do pracy. A żaden człowiek tak nie zaryzykuje przecież dla kogoś. - wyjaśniła
- Dzień dobry. - do pomieszczenia wszedł profesor Włodarczyk.
- Dzień dobry. - szepnęłam ze smutkiem.
- Jak się czujesz ? - zapytał
- Zdrowie dobrze, ale teraz okropnie. Nie mogę zdawać na ratownika. - w oczach pojawiły mi się łzy
- Uuu to szkoda. - westchnął - A nie da się niczego zrobić ?
- Nie. - rzekłam i szybkim krokiem wyszłam z sekretariatu.
To jest chore ! Człowiek miał wypadek, mało co nie stracił życia i do tego nie może zdać egzaminu. Jeszcze rok muszę chodzić, aby mieć ten wymarzony tytuł. Kpiny jakieś. Nie wiem, czy nie dam sobie z tym spokoju... Znowu przez to wszystko przechodzić...
Po dłuższym, spokojnym spacerku dotarłam do celu. W remizie coś się działo, bo było słychać. Podeszłam do garaży i zobaczyłam krzątających się chłopaków. Sprzątali.
- Hej. - przywitałam się, lecz nikt mnie nie usłyszał.
Podeszłam do Roberta i poklepałam go po ramieniu i odwrócił się.
- Emilka. - ucieszył się i przytulił mnie. - Jak się czujesz ?
- Dobrze. - uśmiechnęłam się.
Koło mnie robiło się zbiegowisko. Każdy chciał się ze mną przywitać. To było miłe z ich strony. Oczywiście zawitałam tam na dłużej, bo 2 godziny zleciały jak z bicza strzelił.
Dawno nie byłam nad jeziorem, dlatego to był mój następny cel. Usiadłam na trawce i podciągnęłam nogi pod brodę. Wzięłam telefon i wystukałam wiadomość: Możesz przyjść na chwilkę nad jezioro ? :) i wysłałam do Wojtka. Zawsze lubiłam tu przychodzić z tatą. Zaraz będę :P A co tam jest ? Musiałam coś wymyślić. Ktoś mnie prosił, żebyś na chwilkę się zjawił ;) Od jego mieszkania do tego miejsca jest 5 minut drogi. Więc jeszcze sobie trochę poczekam. Odwróciłam się w stronę, z której ma przyjść.
Szybko zleciał czas oczekiwania. Ujrzałam Wojtka, a koło niego była jakaś nastolatka. Zerwałam się na równe nogi i wpatrywałam się z uśmiechem. Kiedy mnie zobaczył zaczął biec. Po chwili byłam już w jego ramionach.
- Czemu nie zadzwoniłaś ? - Zapytał
- Nie było takiej potrzeby. A co to za dziewczynka ?
- Moja kuzynka, Maja. Chciała zrobić jakąś sesję. Kocha fotografie. Może ?
- Pewnie. - uśmiechnęłam się. - Cześć. - podałam jej rękę. - Emilka.
- Majka. Wojtek dużo o tobie mówił. - uśmiechnęła się. - Mój tato też jest ratownikiem medycznym.
Zaczęłam pokazywać Włodiemu nasze znaki, bo już za bardzo nie mogłam mówić. No i zaczęła się sesja. Założyłam kaptur i w moje ślady poszedł chłopak. Zrobiłam skwaszoną minę, a Wojtek oparł się ręką o moją głowę. Potem brał mnie na ręce i takie inne wygłupy.
- Chodź do mnie. - zaproponował
- Nie. Jest u ciebie rodzina i nie chcę przeszkadzać.
- Nie będziesz. Poznasz ich. - przytulił mnie.
- No proszę chodź. - błagała Majka.
- No dobra. - uległam im.
Włodarczyk złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w drogę. Młoda opowiadała o swoich zainteresowaniach, o szkole i o rodzinie. Bardzo rozgadana z niej dziewczyna.
- Zaczekajcie tu. - rzekł Wojciech i pobiegł do jakiegoś sklepiku.
- Ile znacie się już w Włodim ? - zapytała
- Hmmm... jakieś pół roku. - odparłam
- A gdzie się poznaliście ?
- Na treningu. - zaśmiałam się. - Akurat miałam wf i nauczyciel wziął nas na halę. Ćwiczyłam z nim w parze. A potem dostałam w głowę piłką.
- Ale beka. - przyznała. - On jest tobą zachwycony. - uśmiechnęła się.- Ciągle o tobie mówi. Zawsze jest uśmiechnięty. Wcześniej też był, ale teraz bardziej. Nie spieprz tego.
Maja troszczy się o niego i chce dla niego jak najlepiej. Bardzo miło z jej strony.
- Proszę. - przyjmujący wręczył mi czerwoną różę.
- Dziękuję. - przytuliłam się do niego.
Przed jego mieszkaniem wzięłam głęboki oddech. Stresowałam się i to bardzo... Jego rodzice i wujostwo naraz... Otworzył przede mną drzwi i gestem zaprosił mnie. Weszłam niepewnie i stanęłam zaraz przy drzwiach.
- Nie bój się. - szepnął mi i złapał mnie za rękę.
Z małego przedpokoiku przeszliśmy do salonu, gdzie wszyscy byli zgromadzeni.
- Chciałbym przedstawić wam moją dziewczynę. - zaczął. - To jest Emilka.
- Dzień dobry. - rzekłam
Wędrowałam wzrokiem po wszystkich, aż zatrzymałam się na jednym z mężczyzn. Przecież to mój wykładowca, profesor Roman Włodarczyk. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest.
- To jest moja mama, a to tato. - wskazał na małżeństwo. - A to ciocia Klara i wujka Romana pewnie znasz.
Kiwnęłam potwierdzająco.
- Miło Cię poznać. - odparła mama Wojtka
- Siadaj. - pociągnął mnie za sobą chłopak. - Rozgość się.
Siedziałam jak na szpilce. Czułam się tam, jakby nikt mnie nie lubił.
- Czym się zajmujesz ? - zapytała Pani Dorota
- Studiuję. - szepnęłam Wojtkowi na ucho, a on powiedział głośno.
Po tym incydencie, patrzyła się na mnie krzywo. W telewizji leciały akurat wiadomości.
- O cicho cicho. - uspokoił towarzystwo Pan Henryk.
Historia tej dziewczyny jest poruszająca. Niedawno w pożarze straciła swojego tatkę, który był zawodowym strażakiem. Poświęcił on życie dla kilkumiesięcznej dziewczynki. A teraz ona mało co nie straciła życia dla starszej kobiety. Dalej nie słuchałam, bo nie mogłam. W moich oczach stanęły łzy. Jeszcze w telewizji pokazywali zdjęcia z moim tatą.
- Mamo, wyłącz to. - warknął Wojciech
- Cicho, ja tu oglądam. - odparła.
- Mamo! - podniósł głos
- Synu, uspokój się.
Nie wytrzymałam, jak zobaczyłam to zdjęcie jak stoję nad tatą. Szybko wstałam i wyszłam z salonu do jakiegoś pomieszczenia. Zaczęłam płakać. Poczułam jak chłopak przytula mnie. Odwróciłam się w jego stronę i płakałam. Zaczęłam kaszleć, co doprowadziło do rozwalenia blizny w gardle i zaczęłam kaszleć krwią. Wojtek miał na bluzie czerwoną plamę. Odsunęłam się od niego i zatkałam usta. Popatrzył się w dół i wyleciał z pokoju.
- Wujku, chodź szybko ! - usłyszałam
Po chwili oboje stali przy mnie.
- Chodź do łazienki. - profesor wziął mnie pod rękę.
Po chwili wszystko było już w porządku.
- Przepraszam. - zwróciłam się do Wojtka.
- No wiesz co ? Za co ty mnie przepraszasz ? To ja powinienem za ten telewizor... - spuścił głowę.
- Nie twoja wina. Wracajmy do nich.
Złapałam go za rękę i poszliśmy.
Teraz to już bardzo dziwnie się czułam. Niezłe pierwsze wrażenie sobie wyrobiłam... Zaczął dzwonić mój telefon. Przekazałam go Włodiemu, aby go odebrał.
- Hallo. - zaczął. - Tak, tylko że ona nie może mówić, ze względów zdrowotnych. Będę mówił za nią. - Chwila ciszy. - Yhym, yhym. Będziesz zdawała egzamin. - uśmiechnął się.
Pokazałam mu, żeby zapytał jaki nauczyciel poświadczył.
- A jaki nauczyciel poświadczył ? - zapytał.
Po chwili chłopak oddał mi telefon. Pokazałam mu, żeby mówił.
- Więc egzaminy masz za jutro. - przytulił mnie. - A tym nauczycielem jest jakiś tam Roman Włodarczyk. - uśmiechnął się.
Z szerokim uśmiechem podałam uścisnęłam mężczyźnie dłoń.
- Nie ma za co. Jeśli byś musiała zdobyć 99% i tak bym się tego podjął. Jesteś bardzo zdolną osobą. Podziwiam Cię za twoją odwagę. Powodzenia.
- Dziękuję. - szepnęłam- Ja chcę iść. - powiedziałam Wojtkowi
- Już ?
Pokiwałam głową.
- Dobra, Emilka musi iść. Zaraz wracam, odprowadzę ją.
- Przyjdziesz jutro ? - zapytałam chłopaka, który odprowadził mnie pod sam dom.
- Jasne. - uśmiechnął się. - Muszę uciekać... Pa
- Pa. - przytuliłam się do niego.
- Później popiszemy. - rzekł i zaczął się oddalać.
Weszłam do swojego domu i od razu wzięłam się za naukę. To miłe ze strony pana Romana. Nie mogę tego zepsuć, bo załatwię go do końca życia...
Nawet nie wiem kiedy zleciały mi 3 godz. Popatrzyłam na telefon, a tam 5 nieodebranych wiadomości. Wszystkie od Wojtka. Co tam porabiasz ? :* kolejny to: Goście już poszli :D Można spokojnie pisać :p następny: Jesteś na mnie zła ?? Dalej: Przepraszam, jeśli zrobiłem coś źle. I ostatni: Coś Ci się stało ??????? Odpisałam mu: Przepraszam, że nie odpisywałam, ale uczyłam się i nie słyszałam :* Wszystko jest ok ! :* :) I to ja przepraszam :* Wojtuś.... Spać mi się chce....
Zaraz była odpowiedź: To idź spać ;) :*
Ale przecież mieliśmy pisać... wysłałam mu. Jutro pogadamy ;) przysłał
Jak tak, to poszłam się myć. Szybko mi to poszło i zaraz byłam w łóżku pod kołderką. Dobranoc :* wysłałam chłopakowi. Dobranoc :* dostałam wiadomość.