Dzięki za nominację Sabino (kazdapasja.blogspot.com) :) Dzięki, że doceniłaś moje pisanie :P
Oto moje odpowiedzi:
1. Twój ulubiony klub siatkarski, to?Jedno serce jedno bicie Skra Bełchatów ponad życie ! <3
2. Twój rozmiar buta, to?36/37 :D
3. Trenujesz siatkówkę?
taa w szkole :)
4. Hobby poza siatkówką?Straż pożarna <3
5. Twój/oi ulubiony/eni siatkarz/e, to?Mariusz Wlazły, Łukasz Żygadło, Arek Gołaś, Nicolas Uriarte, Piotrek Nowakowski, Saša Starowić, Aleksandar Atanasijević
6. Odkąd interesujesz się siatkówką?Jakoś już 8 lat :)
7. Twój ulubiony trener to?Antiga, Falasca i Nawrocki
8. Ile masz lat?15
9. Co jest powodem tego, że piszesz?nudy
10. Jakim reprezentacjom kibicujesz?Polska ! <3 Serbia <3 Argentyna i Macedonia
11. Czy masz kogoś z kim możesz pogadać o siatkówce?
tak :)
Nie mam kogo nominować :( To jest bardzo smutne :/
piątek, 12 września 2014
niedziela, 31 sierpnia 2014
Rozdział 11
Obudziłam się na huśtawce ogrodowej. Było mi chłodno, ponieważ całą noc spędziłam pod gołym niebem bez żadnego koca. Weszłam do domu i skierowałam się do kuchni. Nalałam wody do czajnika i postawiłam go na gaz. Pobiegłam do mojego pokoju i wzięłam ciepłe rzeczy. Szybko się w nie przebrałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przy stole. Przyszedł Aleks.
- Hej. - przywitał się.
Olałam go. Olałam go tak, jak on mnie wczoraj. Bardzo mnie tym zranił.
- Przepraszam. - kucnął koło mnie. - Byłem bardzo zmęczony i nie miałem ochoty rozmawiać. Powinienem to spokojnie powiedzieć, a nie wyjeżdżać z japą. Przepraszam. - złapał mnie za rękę.
Popatrzyłam się na niego. Jego oczy doprowadzały mnie do szału (w pozytywnym znaczeniu).
Przytuliłam się do niego. Brakowało mi takiego Aleksa.
- Ale kanapki robisz sobie sam. - uśmiechnęłam się.
- Okej. - westchnął.
- To odpowiesz mi na wczorajsze pytanie ? - zapytałam
Stanął przede mną i uśmiechnął się.
- Między nami jest. - rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
Poszłam otworzyć. Przed drzwiami stały moje przyjaciółki.
- Cześć ! - przywitałam się z każdą. - Wchodźcie.
Weszły do domu i rozebrały się.
- Co tam u ciebie ? W ogóle nie wychodzisz. Dawni cię nie widziałam. - rzekła Eliza.
- U mnie spoko. Zaczęły mi się praktyki w szpitalu. Do tego jestem niańką. - obwieściłam
- Ooo niania Emi. Chłopczyk ?
- Taaa.
- Słodki ? - dopytywała Sabina.
- Bardzo. - zaśmiałam się.
- Chodźcie do salonu. Chcecie coś do picia ?
Wzięłam od nich ,,zamówienie" i poszłam do kuchni. Zastałam tam Alka, który kończył śniadanie. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam kubki.
- Aleks zrobisz nam herbatę. I potem przyniesiesz ją do salonu. Dziękuję. - powiedziałam i wróciłam do przyjaciółek.
- A jak ma na imię ten chłopiec, co się nim opiekujesz ? - zapytała Gabi.
- Aleks.
- O jak słodko. Jak ten przystojny były siatkarz Skry. - westchnęła Gabryśka
Do pokoju wszedł atakujący. Dziewczyny patrzyły się na niego, jakby zobaczyły zjawę. Uśmiechnął się lekko i położył tacę z herbatami na stoliku. Popatrzył się na mnie pytające. Pokazałam mu "okejkę", a on zrobił dumną minę. Dziewczyny zaśmiały się, a on wyszedł ze spuszczoną głową. Przyjaciółki zaczęły mnie wypytywać o Serbie. Mówiłam im o wszystkim. O tym jaki jest słodki i kochany, ale też o tym co wczoraj się wydarzyło. Stwierdziły, że nie pasujemy do siebie i będę przez niego cierpiała. Nie chciałam się z nimi zgodzić, bo one w ogóle go nie znają. Trochę się na nie zdenerwowałam. Nie chciałam nic głupiego wypalić, wiec wyszłam do kuchni pod pretekstem przyniesienia ciastek. Przy stole siedział smutny Aleks. Wpatrywał się w blat.
- Alek, co jest ? - zapytałam
- Nic. Myślę sobie. - oznajmił - Ciastka są w szafce.
Sięgnęłam po smakołyki i poszłam z nimi do salonu.
Po godzinie dziewczyny musiały już iść. Zaczęłam się zbierać na praktyki, kiedy zadzwoniła moja opiekunka i odwołała dzisiejsze praktyki. Zostałam sama z Aleksem. Przypomniałam sobie o niespodziance dla Emilki. Napisałam sms wyjaśniającego o całej sytuacji i wysłałam go do wszystkich wtajemniczonych. Parę osób odpisało, że to bardzo dobry pomysł i hojny gest z mojej strony.
- Aleks, jadę do babci. Zostajesz czy jedziesz ?
- Zostanę. - westchnął i poszedł do "swojego" pokoju.
Wzięłam moją zieloną bluzę, założyłam adidasy i wyszłam na dwór. Wsiadłam do samochodu mojego taty. Ciągle tak stać nie może. Muszę w końcu sprzedać samochód. Tylko, że ja się na tym nie znam... Z czego wiem to Andrzej jest w tym dobry, więc kiedyś poproszę go o pomoc.
Podjechałam pod domek babci. Był tam zaparkowany jakiś samochód. Nie miałam pojęcia kto to mógł być. Niepewnie wysiadłam z czarnego BMW i weszłam na posesję babci. Trochę się głupio czuję, bo bardzo rzadko ją odwiedzam. Nie wiem co się u niej czuje. Gdyby potrzebowała pomocy, ja bym jej nie udzieliła, bo bym o tym nie wiedziała. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Po chwili oczekiwania drzwi otworzyła starsza kobieta.
- Wnusia. - ucieszyła się i przytuliła mnie.
- Cześć babciu. - przywitałam się. - Nie przeszkadzam ?
- Nie. Wchodź proszę. - wpuściła mnie.
Weszłam do środka i udałam się do salonu. Na kanapie siedziało małżeństwo.
- Cześć mamo, cześć tato. - przywitałam się.
Podeszłam do nich i przytuliłam się. Byli zadowoleni z mojego zachowania. Usiadłam koło nich i zaczęłam opowiadać co u mnie. I tak spędziliśmy godzinę czasu. Musiałam się zbierać do remizy. Pożegnałam się ze wszystkimi i opuściłam dom.
Podjechałam pod remizę. Byli już tam zawodnicy Skry. Przywitałam się ze wszystkimi. Nawet Alek już był. Nie wiem skąd on wiedział jak ma tu dotrzeć. Opowiedziałam im cały plan. Wszyscy słuchali uważnie, żeby później czegoś nie schrzanić. Każdy już wiedział jak to będzie wyglądało. Spodobał im się ten pomysł.
Otworzyłam drzwi do szatni i wpuściłam tam Skrzaty.
- Mamy dla niej koszulkę, plakat z autografami, spodenki oraz pocztówki. Może być ? - podszedł do mnie Paweł.
- No jasne ! - przytuliłam go. - Dobra, ja was zamykam. Zaraz zaczynamy.
Wyszłam na dwór i zamknęłam drzwi. Podeszłam do przybyłych strażaków.
- Dobra. Robert, Rafał, Jacek i ja idziemy na ulice z których przybiegamy i czekamy na syrenę. Piniu z Łukaszem zostajecie. Łukasz trzymasz guzik, a Piniu zasłania cię i udaje, że rozmawia przez telefon. - obwieściłam i każdy poszedł w swoją stronę. Oczywiście schowaliśmy nasze samochody, aby nie było wpadki. Doszłam na swoją ulicę i puściłam chłopakom sygnał. Po chwili w górze unosił się dźwięk syreny. Odczekałam chwilę i zaczęłam biec. Tak jak myślałam. Emilka wybiegła koło mnie. Dobiegłyśmy do chłopaków.
- Co jest ? - zapytałam
- Jeszcze nie wiem. Ale otwierajcie tył ! - krzyknął Piotrek
- Masz klucze. Otwórz tył. - wręczyłam klucze Emilce, a ona pobiegła.
Włożyła klucz i przekręciła górny zamek. Otworzył się jeszcze dolny. Zrobiłam do chłopaków gest i zaczęliśmy iść w stronę szatni. Otworzyła drzwi a tam krzyk: Wszystkiego najlepszego !!!!!!!!
Zrobiła duże oczy i zaczęły jej lecieć łzy. Doszliśmy do nich i zaczęliśmy śpiewać jej sto lat. Oczywiście wszystko nagrywałam, aby była pamiątka. Po odśpiewaniu piosenki, zaczęliśmy składać jej życzenia. Mała płakała ze wzruszenia. W sumie nie dziwię się jej. Też bym tak chciała. Widziałam jaka była zadowolona. I w tym momencie uderzyła mnie fala smutku. Szybko wyszłam z remizy i usiadłam na ziemi. Ja mogłam o takim prezencie tylko pomarzyć. Nie miałam takich znajomych, aby mogli mi takie coś załatwić. Ktoś kucnął koło mnie i objął ramieniem.
- A teraz mów.-rzekł
- No bo ja nigdy nie mogłam czegoś takiego dostać. I się cieszę, że jej marznie się spełniło i to dzięki mnie. - szepnęłam
- Ja ci dam każdy prezent jaki chcesz. Więc czego pragniesz ?
- Spotkać Łukasza Żygadło. - powiedziałam
- Ołl będzie ciężko i obawiam się, że tego nie dam rady.
- Alek nie obiecuj już, dobra ?
- Dobra. - wyciągnął do mnie ręce.
Złapałam za nie i wstałam. Chłopak zamknął mnie w swoich ramionach.
- Kocham cię. - szepnął
Z remizy wyszedł Wojtek. Gdy zobaczył nas przewrócił oczami i ruszył przed siebie. Wyrwałam się z objęć Serba i podbiegłam do Włodarczyka.
- Wojtek, możemy porozmawiać ? - zapytałam
Odeszliśmy kawałek i Alek wszedł do środka.
- Co, Aleks już ci nie wystarcza ?! - warknął
- O co ci chodzi ?
- O nic. Po prostu kręcisz z każdym, kogo napotkasz. A Aleksa to sobie wybrałaś, nie ma co. Nie widzisz, że on nic do ciebie nie czuje ?! Nie widzisz, że traktuje cię jak szmatę ?! Będziesz przez niego cierpiała. Ale dobrze ci tak ! Zostaw mnie w spokoju. Przyjdź, kiedy zmądrzejesz ! Popamiętasz moje słowa. - wyrzucił wszystko z siebie i odszedł.
Zszokowała mnie jego wypowiedź, ale i zabolała. Łza spłynęła mi po policzku. Chłopak, w którym się zakochałam nienawidzi mnie. Straciłam go... Może mogłam wcześniej wyznać moje uczucia do niego ? A może to by zniszczyło naszą znajomość, bo on nic do mnie nie czuje... ? Chciałam za nim biec, ale to nie miało sensu. Otarłam łzy i wróciłam do reszty. Zabawy było co niemiara. Pełno zdjęć oraz filmików. "Impreza" trwała kilka godzin.
Wróciliśmy do domu po 18. Alek złapał mnie w pasie i szepnął do ucha: Będziesz moją dziewczyną ? Bo cię kocham. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przypomniały mi się słowa Wojtka. Pokażę mu, że się myli. Aleks był dla mnie przyjacielem, ale może z czasem uczucie przyjdzie... Kiwnęłam głową. Uśmiechnął się szeroko i zaczął mną kręcić.
- Idę zadzwonić do Piotrka. - oznajmiłam i poszłam do swojego pokoju.
Wybrałam numer mojego przyjaciela i zadzwoniłam. Odebrał pełen radości mój "braciszek". Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tak zleciało 15 min. Zadowolona wyszłam z pokoju, ale zatrzymałam się przy drzwiach pokoju Aleksa. Słyszałam jak rozmawia z kimś po serbsku. Dobrze, że znam ten język.
- Ja za tobą też tęsknię kochanie. Nikola, kotku, już niedługo wracam. Kocham cię najmocniej na świecie. Jesteś moim skarbem.
Te słowa mnie bardzo zabolały. A jednak Włodarczyk miał rację. Zaczęłam płakać. Dlaczego mnie to dotyka ? Dlaczego ja tracę bliskie mnie osoby ? Wyszedł Aleksandar i chciał mnie przytulić.
- Zostaw mnie ! - odepchnęłam go
-Ale co się stało ? Kotku.
- Nie mów tak do mnie ! Jesteś debilem ! Nienawidzę cię ! Myślałeś, że będziesz kręcił ze mną na boku ?! O nie mój drogi ! Teraz już jesteś dla mnie nikim ! Możesz już sobie jechać do swojej Nikoli. - wrzasnęłam i wybiegłam na dwór.
Postanowiłam pojechać do mojego brata.
Zapukałam do drzwi. Zapłakana czekałam na brata. Po chwili otworzył. Wpadłam w jego ramiona.
Zamknął drzwi i zaczął mnie głaskać po głowie.
- Chcesz o tym porozmawiać ? -zapytał
- Tak. - szlochnęłam
Pociągnął mnie za sobą do salonu. Tam na kanapie siedział... Wojtek. Gdy go zobaczyłam coś we mnie pękło.
- A nie mówiłem. - rzucił i wyszedł z mieszkania.
Usiadłam na kanapie i przytuliłam się do Pawła.
- Bo on zapytał się mnie dzisiaj czy chcę być jego dziewczyną. Ja się zgodziłam.
- Wojtek ?
- Nie, Aleksandar. - szepnęłam
- I ? - ciągnął mnie za język
- I później podsłuchałam jego rozmowy przez telefon. W prawdzie mówił po serbsku, ale dla mnie to nic. No i on tam rozmawiał ze swoją dziewczyną. Poznałam to po zwrotach jakie używał. - buchnęłam płaczem.
- Ja od początku wiedziałem, że on nie jest odpowiedni dla ciebie. Nie przejmuj się nim. Znajdziesz sobie lepszego. - pocieszał mnie. - Takiego, którego będzie cię kochał i będziesz dla niego jedyną na świecie. - uśmiechnął się. - Na przykład takiego Wojtka - westchnął
- Słucham ?
- Jutro mam iść do Wojtka. - skwitował
Myślałam, że powiedział coś innego. Ale pewnie przez ten płacz źle zrozumiałam. Zati zrobił mi kakao oraz przyniósł pełno smakołyków. Byłam mu wdzięczna za to, że był przy mnie. Właśnie tego było mi trzeba. Zaproponował, abym u niego została na noc. Zgodziłam się na to. Brat włączył laptopa i zaczęliśmy oglądać jego różne zdjęcia. Bardzo dużo się śmialiśmy. Opowiadał mi swoje przygody. Wszystko było interesujące, ale powoli stawałam się śpiąca.
- Ja idę się myć. - oznajmiłam i poszłam do łazienki.
Włączyłam ciepłą wodę. Lubiłam jak strumienie ciepłej wody spływały po moim ciele. To mnie odprężało.
Po prysznicu podeszłam do Pawła i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam do swojego łóżka i przykryłam się kołdrą. Moje myśli krążyły wokół Wojtka... Straciłam jego przyjaźń. Już nie mam u niego szans. Zaczęłam cicho szlochać. Chciałam już zasnąć, aby odciąć się od rzeczywistości. Ale to nie było takie proste. Zasnęłam dopiero po 2 godzinach....
Jutro do szkoły ;(
Ale walić to ! :) Wczoraj wygraliśmy z Serbią i jest ok ! <3 Już nie mogę doczekać się wtorku ;p Nadal do mnie nie dociera, że przeżyję ten mecz na żywo :)
Do następnego ;P
- Hej. - przywitał się.
Olałam go. Olałam go tak, jak on mnie wczoraj. Bardzo mnie tym zranił.
- Przepraszam. - kucnął koło mnie. - Byłem bardzo zmęczony i nie miałem ochoty rozmawiać. Powinienem to spokojnie powiedzieć, a nie wyjeżdżać z japą. Przepraszam. - złapał mnie za rękę.
Popatrzyłam się na niego. Jego oczy doprowadzały mnie do szału (w pozytywnym znaczeniu).
Przytuliłam się do niego. Brakowało mi takiego Aleksa.
- Ale kanapki robisz sobie sam. - uśmiechnęłam się.
- Okej. - westchnął.
- To odpowiesz mi na wczorajsze pytanie ? - zapytałam
Stanął przede mną i uśmiechnął się.
- Między nami jest. - rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
Poszłam otworzyć. Przed drzwiami stały moje przyjaciółki.
- Cześć ! - przywitałam się z każdą. - Wchodźcie.
Weszły do domu i rozebrały się.
- Co tam u ciebie ? W ogóle nie wychodzisz. Dawni cię nie widziałam. - rzekła Eliza.
- U mnie spoko. Zaczęły mi się praktyki w szpitalu. Do tego jestem niańką. - obwieściłam
- Ooo niania Emi. Chłopczyk ?
- Taaa.
- Słodki ? - dopytywała Sabina.
- Bardzo. - zaśmiałam się.
- Chodźcie do salonu. Chcecie coś do picia ?
Wzięłam od nich ,,zamówienie" i poszłam do kuchni. Zastałam tam Alka, który kończył śniadanie. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam kubki.
- Aleks zrobisz nam herbatę. I potem przyniesiesz ją do salonu. Dziękuję. - powiedziałam i wróciłam do przyjaciółek.
- A jak ma na imię ten chłopiec, co się nim opiekujesz ? - zapytała Gabi.
- Aleks.
- O jak słodko. Jak ten przystojny były siatkarz Skry. - westchnęła Gabryśka
Do pokoju wszedł atakujący. Dziewczyny patrzyły się na niego, jakby zobaczyły zjawę. Uśmiechnął się lekko i położył tacę z herbatami na stoliku. Popatrzył się na mnie pytające. Pokazałam mu "okejkę", a on zrobił dumną minę. Dziewczyny zaśmiały się, a on wyszedł ze spuszczoną głową. Przyjaciółki zaczęły mnie wypytywać o Serbie. Mówiłam im o wszystkim. O tym jaki jest słodki i kochany, ale też o tym co wczoraj się wydarzyło. Stwierdziły, że nie pasujemy do siebie i będę przez niego cierpiała. Nie chciałam się z nimi zgodzić, bo one w ogóle go nie znają. Trochę się na nie zdenerwowałam. Nie chciałam nic głupiego wypalić, wiec wyszłam do kuchni pod pretekstem przyniesienia ciastek. Przy stole siedział smutny Aleks. Wpatrywał się w blat.
- Alek, co jest ? - zapytałam
- Nic. Myślę sobie. - oznajmił - Ciastka są w szafce.
Sięgnęłam po smakołyki i poszłam z nimi do salonu.
Po godzinie dziewczyny musiały już iść. Zaczęłam się zbierać na praktyki, kiedy zadzwoniła moja opiekunka i odwołała dzisiejsze praktyki. Zostałam sama z Aleksem. Przypomniałam sobie o niespodziance dla Emilki. Napisałam sms wyjaśniającego o całej sytuacji i wysłałam go do wszystkich wtajemniczonych. Parę osób odpisało, że to bardzo dobry pomysł i hojny gest z mojej strony.
- Aleks, jadę do babci. Zostajesz czy jedziesz ?
- Zostanę. - westchnął i poszedł do "swojego" pokoju.
Wzięłam moją zieloną bluzę, założyłam adidasy i wyszłam na dwór. Wsiadłam do samochodu mojego taty. Ciągle tak stać nie może. Muszę w końcu sprzedać samochód. Tylko, że ja się na tym nie znam... Z czego wiem to Andrzej jest w tym dobry, więc kiedyś poproszę go o pomoc.
Podjechałam pod domek babci. Był tam zaparkowany jakiś samochód. Nie miałam pojęcia kto to mógł być. Niepewnie wysiadłam z czarnego BMW i weszłam na posesję babci. Trochę się głupio czuję, bo bardzo rzadko ją odwiedzam. Nie wiem co się u niej czuje. Gdyby potrzebowała pomocy, ja bym jej nie udzieliła, bo bym o tym nie wiedziała. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Po chwili oczekiwania drzwi otworzyła starsza kobieta.
- Wnusia. - ucieszyła się i przytuliła mnie.
- Cześć babciu. - przywitałam się. - Nie przeszkadzam ?
- Nie. Wchodź proszę. - wpuściła mnie.
Weszłam do środka i udałam się do salonu. Na kanapie siedziało małżeństwo.
- Cześć mamo, cześć tato. - przywitałam się.
Podeszłam do nich i przytuliłam się. Byli zadowoleni z mojego zachowania. Usiadłam koło nich i zaczęłam opowiadać co u mnie. I tak spędziliśmy godzinę czasu. Musiałam się zbierać do remizy. Pożegnałam się ze wszystkimi i opuściłam dom.
Podjechałam pod remizę. Byli już tam zawodnicy Skry. Przywitałam się ze wszystkimi. Nawet Alek już był. Nie wiem skąd on wiedział jak ma tu dotrzeć. Opowiedziałam im cały plan. Wszyscy słuchali uważnie, żeby później czegoś nie schrzanić. Każdy już wiedział jak to będzie wyglądało. Spodobał im się ten pomysł.
Otworzyłam drzwi do szatni i wpuściłam tam Skrzaty.
- Mamy dla niej koszulkę, plakat z autografami, spodenki oraz pocztówki. Może być ? - podszedł do mnie Paweł.
- No jasne ! - przytuliłam go. - Dobra, ja was zamykam. Zaraz zaczynamy.
Wyszłam na dwór i zamknęłam drzwi. Podeszłam do przybyłych strażaków.
- Dobra. Robert, Rafał, Jacek i ja idziemy na ulice z których przybiegamy i czekamy na syrenę. Piniu z Łukaszem zostajecie. Łukasz trzymasz guzik, a Piniu zasłania cię i udaje, że rozmawia przez telefon. - obwieściłam i każdy poszedł w swoją stronę. Oczywiście schowaliśmy nasze samochody, aby nie było wpadki. Doszłam na swoją ulicę i puściłam chłopakom sygnał. Po chwili w górze unosił się dźwięk syreny. Odczekałam chwilę i zaczęłam biec. Tak jak myślałam. Emilka wybiegła koło mnie. Dobiegłyśmy do chłopaków.
- Co jest ? - zapytałam
- Jeszcze nie wiem. Ale otwierajcie tył ! - krzyknął Piotrek
- Masz klucze. Otwórz tył. - wręczyłam klucze Emilce, a ona pobiegła.
Włożyła klucz i przekręciła górny zamek. Otworzył się jeszcze dolny. Zrobiłam do chłopaków gest i zaczęliśmy iść w stronę szatni. Otworzyła drzwi a tam krzyk: Wszystkiego najlepszego !!!!!!!!
Zrobiła duże oczy i zaczęły jej lecieć łzy. Doszliśmy do nich i zaczęliśmy śpiewać jej sto lat. Oczywiście wszystko nagrywałam, aby była pamiątka. Po odśpiewaniu piosenki, zaczęliśmy składać jej życzenia. Mała płakała ze wzruszenia. W sumie nie dziwię się jej. Też bym tak chciała. Widziałam jaka była zadowolona. I w tym momencie uderzyła mnie fala smutku. Szybko wyszłam z remizy i usiadłam na ziemi. Ja mogłam o takim prezencie tylko pomarzyć. Nie miałam takich znajomych, aby mogli mi takie coś załatwić. Ktoś kucnął koło mnie i objął ramieniem.
- A teraz mów.-rzekł
- No bo ja nigdy nie mogłam czegoś takiego dostać. I się cieszę, że jej marznie się spełniło i to dzięki mnie. - szepnęłam
- Ja ci dam każdy prezent jaki chcesz. Więc czego pragniesz ?
- Spotkać Łukasza Żygadło. - powiedziałam
- Ołl będzie ciężko i obawiam się, że tego nie dam rady.
- Alek nie obiecuj już, dobra ?
- Dobra. - wyciągnął do mnie ręce.
Złapałam za nie i wstałam. Chłopak zamknął mnie w swoich ramionach.
- Kocham cię. - szepnął
Z remizy wyszedł Wojtek. Gdy zobaczył nas przewrócił oczami i ruszył przed siebie. Wyrwałam się z objęć Serba i podbiegłam do Włodarczyka.
- Wojtek, możemy porozmawiać ? - zapytałam
Odeszliśmy kawałek i Alek wszedł do środka.
- Co, Aleks już ci nie wystarcza ?! - warknął
- O co ci chodzi ?
- O nic. Po prostu kręcisz z każdym, kogo napotkasz. A Aleksa to sobie wybrałaś, nie ma co. Nie widzisz, że on nic do ciebie nie czuje ?! Nie widzisz, że traktuje cię jak szmatę ?! Będziesz przez niego cierpiała. Ale dobrze ci tak ! Zostaw mnie w spokoju. Przyjdź, kiedy zmądrzejesz ! Popamiętasz moje słowa. - wyrzucił wszystko z siebie i odszedł.
Zszokowała mnie jego wypowiedź, ale i zabolała. Łza spłynęła mi po policzku. Chłopak, w którym się zakochałam nienawidzi mnie. Straciłam go... Może mogłam wcześniej wyznać moje uczucia do niego ? A może to by zniszczyło naszą znajomość, bo on nic do mnie nie czuje... ? Chciałam za nim biec, ale to nie miało sensu. Otarłam łzy i wróciłam do reszty. Zabawy było co niemiara. Pełno zdjęć oraz filmików. "Impreza" trwała kilka godzin.
Wróciliśmy do domu po 18. Alek złapał mnie w pasie i szepnął do ucha: Będziesz moją dziewczyną ? Bo cię kocham. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przypomniały mi się słowa Wojtka. Pokażę mu, że się myli. Aleks był dla mnie przyjacielem, ale może z czasem uczucie przyjdzie... Kiwnęłam głową. Uśmiechnął się szeroko i zaczął mną kręcić.
- Idę zadzwonić do Piotrka. - oznajmiłam i poszłam do swojego pokoju.
Wybrałam numer mojego przyjaciela i zadzwoniłam. Odebrał pełen radości mój "braciszek". Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tak zleciało 15 min. Zadowolona wyszłam z pokoju, ale zatrzymałam się przy drzwiach pokoju Aleksa. Słyszałam jak rozmawia z kimś po serbsku. Dobrze, że znam ten język.
- Ja za tobą też tęsknię kochanie. Nikola, kotku, już niedługo wracam. Kocham cię najmocniej na świecie. Jesteś moim skarbem.
Te słowa mnie bardzo zabolały. A jednak Włodarczyk miał rację. Zaczęłam płakać. Dlaczego mnie to dotyka ? Dlaczego ja tracę bliskie mnie osoby ? Wyszedł Aleksandar i chciał mnie przytulić.
- Zostaw mnie ! - odepchnęłam go
-Ale co się stało ? Kotku.
- Nie mów tak do mnie ! Jesteś debilem ! Nienawidzę cię ! Myślałeś, że będziesz kręcił ze mną na boku ?! O nie mój drogi ! Teraz już jesteś dla mnie nikim ! Możesz już sobie jechać do swojej Nikoli. - wrzasnęłam i wybiegłam na dwór.
Postanowiłam pojechać do mojego brata.
Zapukałam do drzwi. Zapłakana czekałam na brata. Po chwili otworzył. Wpadłam w jego ramiona.
Zamknął drzwi i zaczął mnie głaskać po głowie.
- Chcesz o tym porozmawiać ? -zapytał
- Tak. - szlochnęłam
Pociągnął mnie za sobą do salonu. Tam na kanapie siedział... Wojtek. Gdy go zobaczyłam coś we mnie pękło.
- A nie mówiłem. - rzucił i wyszedł z mieszkania.
Usiadłam na kanapie i przytuliłam się do Pawła.
- Bo on zapytał się mnie dzisiaj czy chcę być jego dziewczyną. Ja się zgodziłam.
- Wojtek ?
- Nie, Aleksandar. - szepnęłam
- I ? - ciągnął mnie za język
- I później podsłuchałam jego rozmowy przez telefon. W prawdzie mówił po serbsku, ale dla mnie to nic. No i on tam rozmawiał ze swoją dziewczyną. Poznałam to po zwrotach jakie używał. - buchnęłam płaczem.
- Ja od początku wiedziałem, że on nie jest odpowiedni dla ciebie. Nie przejmuj się nim. Znajdziesz sobie lepszego. - pocieszał mnie. - Takiego, którego będzie cię kochał i będziesz dla niego jedyną na świecie. - uśmiechnął się. - Na przykład takiego Wojtka - westchnął
- Słucham ?
- Jutro mam iść do Wojtka. - skwitował
Myślałam, że powiedział coś innego. Ale pewnie przez ten płacz źle zrozumiałam. Zati zrobił mi kakao oraz przyniósł pełno smakołyków. Byłam mu wdzięczna za to, że był przy mnie. Właśnie tego było mi trzeba. Zaproponował, abym u niego została na noc. Zgodziłam się na to. Brat włączył laptopa i zaczęliśmy oglądać jego różne zdjęcia. Bardzo dużo się śmialiśmy. Opowiadał mi swoje przygody. Wszystko było interesujące, ale powoli stawałam się śpiąca.
- Ja idę się myć. - oznajmiłam i poszłam do łazienki.
Włączyłam ciepłą wodę. Lubiłam jak strumienie ciepłej wody spływały po moim ciele. To mnie odprężało.
Po prysznicu podeszłam do Pawła i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam do swojego łóżka i przykryłam się kołdrą. Moje myśli krążyły wokół Wojtka... Straciłam jego przyjaźń. Już nie mam u niego szans. Zaczęłam cicho szlochać. Chciałam już zasnąć, aby odciąć się od rzeczywistości. Ale to nie było takie proste. Zasnęłam dopiero po 2 godzinach....
Jutro do szkoły ;(
Ale walić to ! :) Wczoraj wygraliśmy z Serbią i jest ok ! <3 Już nie mogę doczekać się wtorku ;p Nadal do mnie nie dociera, że przeżyję ten mecz na żywo :)
Do następnego ;P
środa, 20 sierpnia 2014
Rozdział 10
Obudziłam się na kanapie w objęciach Aleksa. Rozejrzałam się dookoła. Nie byłam u siebie w domu tylko u Pawła. Popatrzyłam na Aleksandara. Wyglądał tak słodko. Wzięłam telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Jego telefon leżał na stoliku. Wzięłam go i weszłam na Facebooka. Jaka szkoda, że się nie wylogował. Wstawiłam to zdjęcie z podpisem ,, Jaki słodziutki Aleks... *.* Pozdrawiam :*". Już się boję zemsty, ale raz się żyje.
- Cześć piękna. - usłyszałam za sobą.
- Cześć brzydalu. - odpowiedziałam
Atanasijević zaczął mnie gilgotać. Mój śmiech chyba słyszeli wszyscy w bloku.
- Przestań. - ledwo co wydusiłam
- Nie.
- No proszę. - błagałam
Przestał. Przytuliłam się do niego.
- Chodźcie zakochańce na śniadanie. - przyszedł do nas Paweł.
Czułam jak moje policzka robią się różowe. Brat tym stwierdzeniem trochę mnie zaskoczył. Aleks był mi bliski i przy nim czułam się bardzo dobrze. A może ja się zakochałam ? Nigdy jeszcze nie miałam chłopaka. Jeśli Paweł ma racje... Usiadłam koło brata i przytuliłam się do niego. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- Smacznego. - powiedziałam i zaczęłam jeść kanapkę.
Po śniadaniu poszłam się ubrać. Długo nie mogłam zostać u Zatiego, bo na 12 mam praktyki w szpitalu. Wróciłam z atakującym do domu. Przebrałam się w strój ratownika medycznego i podeszłam do Serba.
- Wracam koło 17. Poradzisz sobie ?
- Pewnie, że poradzę. - oznajmił. - Będę tęsknił.
Zbliżył swoją twarz do mojej. Dzieliły nas centymetry. Spanikowałam i przytuliłam go.
- Pa. - szepnęłam i wyszłam.
Szpital... Jakie to nieprzyjemne miejsce. Tyle ludzi cierpiących... Do moich zadań należało: przywożenie pacjentów, robienie zastrzyków, zmienianie kroplówek i parę innych zadań, które przydzieliła mi opiekunka. Nawet fajna była praca. Jednak wolałabym jeździć karetką.
Po 7 godzinach praktyki wróciłam do domu. Z kuchni dobiegały piękne zapachy. Poszłam tam.
- Ale ładnie pachnie. - uśmiechnęłam się
- Zaraz będzie gotowe. - podszedł do mnie Alek
Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę i pocałowałam go w policzek.
- Co tu dobrego pichcisz ? - zapytałam
- Kurczaka z ryżem. Mam nadzieję, że lubisz ?
- Kocham. - obwieściłam. - Idę się przebrać. - puściłam mu oczko.
Pobiegłam na górę i wzięłam luźne ciuchy.Co jest po między mną a Aleksem ? Czy jesteśmy parą ? Zachowuje się jak byśmy byli razem, ale nie pytał o to. Będę musiała z nim porozmawiać. Ale to po obiedzie. Zeszłam do kuchni, gdzie czekała już na mnie duża porcja kurczaka.
- Alek ja tego nie zjem. - westchnęłam
- Marnie wyglądasz. Muszę o Ciebie dbać. - uśmiechnął się.
- To ja mam dbać o Ciebie, a nie ty o mnie. - zaśmiałam się.
- Siadaj, nie marudź.
Zrobiłam tak jak kazał. Kurczak był na prawdę dobry. Tak jak mówiłam, nie zjadłam całej porcji. Poszliśmy do ogrodu na huśtawkę. Położyłam głowę na jego kolanach. Zaczął głaskać mnie po głowie.
- Emilka, chciałbym cię o coś zapytać. - zaczął
- Tak ?
- Czy ty.- przerwał, bo przyszedł mi sms.
Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość. Wezwanie na akcję. Szybko się zerwałam i pobiegłam do domu.
- Aleks jadę na akcję ! - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
Wsiadłam i ruszyłam z piskiem opon. Szybko dojechałam do remizy. Widziałam, że już dużo osób tam jest.
- Jest już 6 osób. - oznajmiła mi Emilka
Emilka to 15 latka, która kocha siatkówkę i straż. Tak samo jak ja. Jest zawsze w straży. Jest na każdą syrenę, na każdym zebraniu i spotkaniu. Jest bardzo zaangażowana w życie jednostki. Każdy ją tu lubi i zawsze jest brana pod uwagę.
- No to trudno. - uśmiechnęłam się. - Jak tam u Ciebie ?
- A dobrze. Jutro mam urodziny. - była zadowolona - Wiesz, marzy mi się taki prezent. Spotkanie chociaż kilku siatkarzy ze Skry. Chciałabym z nimi chwile porozmawiać i przytulić. Ale to niemożliwe i nigdy się nie spełni... - westchnęła
- Oj nigdy nie mów nigdy. - pocieszyłam ją. - A lubisz Aleksandara ?
- Pewnie. Szkoda, że już go nie ma w Skrze.
- A no. To co, ja lecę. Do zobaczenia.
- Cześć. - pożegnała się.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Zaczęłam myśleć o marzeniu Emilki. Mogę je spełnić. I tak chyba zrobię. Wzięłam telefon i napisałam sms do Alka Jadę do Pawła. Nie wiem kiedy wrócę :* :D
Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Wojtek.
- Cześć Włodi. - przywitałam się.
- Cześć. Paweł, ja będę szedł. - oznajmił.
- Nie, zostań. Proszę. - zrobiłam błagalne oczka.
- Po co Ci ja ? Aleks ci nie wystarcza ?! - powiedział oschle i wyszedł
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Popatrzyłam na Pawła. Uśmiechnął się lekko i przytulił mnie.
- Nie przejmuj się nim. Miał ciężki dzień. - obwieścił. - Coś się stało ?
- Niee, tylko mam taki romansik do Ciebie. - poruszałam brwiami.
Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Wszystko mu wytłumaczyłam. Stwierdził, że można to zrobić. Obiecał, że załatwi paru chłopaków i zrobią jej niespodziankę. Obmyśliliśmy cały plan. Mam nadzieję, że wypali i będzie się jej podobało. Zabolało mnie to w jaki sposób potraktował mnie Wojtek. Zależało mi na tym chłopaku, ale nie wiem dlaczego. W jakiś sposób ciągnęło mnie do niego.
- Paweł... Powiesz mi co się stało Włodiemu ? - podjęłam temat.
- Miał gorszy dzień. - uśmiechnął się .
- Paweł, proszę cię.
- Emilka, ja nie wiem. Zapytaj się go. A może mu przeszkadza, że jesteś z Aleksem.
- Ale ja z nim nie jestem ! - krzyknęłam
- Kogo ty oszukujesz ?! Widać jak się zachowujecie i jak na siebie patrzycie. Szczęścia wam życzę. A teraz koniec tematu. Więc spełnimy marzenie dziewczynki.
- Oj tak. - przytuliłam się. - Ja lecę do Alka. Pa
- No pa. - westchnął
Zadowolona wróciłam do domu i o wszystkim opowiedziałam Alkowi. Był zadowolony, że chcę spełnić marzenie Emilki. Zaoferował się, że też pojedzie z nami.O co chodziło Pawłowi z tym Aleksem ?
- Aleks czy my jesteśmy razem ?? - podeszłam do niego.
- Możemy porozmawiać jutro ? Spać mi się chce. - naciągnął kołdrę na głowę.
- Aleks proszę cię ! - prawie krzyknęłam
- Dasz mi spać ?! - krzyknął
Zamurowało mnie. Łzy stanęły mi w oczach. Wstałam i wyszłam z jego pokoju. Poszłam do ogródka. Usiadłam na huśtawce i zaczęłam oglądać gwiazdy.
,, Jakie to wszystko jest,
uśmiechem witam cię
i nawet kiedyś coś zwala z nóg
mów PKP i jazda w przód. "
Była dłuższa przerwa, ale już wróciłam :) Podoba się ??? ;)
- Cześć piękna. - usłyszałam za sobą.
- Cześć brzydalu. - odpowiedziałam
Atanasijević zaczął mnie gilgotać. Mój śmiech chyba słyszeli wszyscy w bloku.
- Przestań. - ledwo co wydusiłam
- Nie.
- No proszę. - błagałam
Przestał. Przytuliłam się do niego.
- Chodźcie zakochańce na śniadanie. - przyszedł do nas Paweł.
Czułam jak moje policzka robią się różowe. Brat tym stwierdzeniem trochę mnie zaskoczył. Aleks był mi bliski i przy nim czułam się bardzo dobrze. A może ja się zakochałam ? Nigdy jeszcze nie miałam chłopaka. Jeśli Paweł ma racje... Usiadłam koło brata i przytuliłam się do niego. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- Smacznego. - powiedziałam i zaczęłam jeść kanapkę.
Po śniadaniu poszłam się ubrać. Długo nie mogłam zostać u Zatiego, bo na 12 mam praktyki w szpitalu. Wróciłam z atakującym do domu. Przebrałam się w strój ratownika medycznego i podeszłam do Serba.
- Wracam koło 17. Poradzisz sobie ?
- Pewnie, że poradzę. - oznajmił. - Będę tęsknił.
Zbliżył swoją twarz do mojej. Dzieliły nas centymetry. Spanikowałam i przytuliłam go.
- Pa. - szepnęłam i wyszłam.
Szpital... Jakie to nieprzyjemne miejsce. Tyle ludzi cierpiących... Do moich zadań należało: przywożenie pacjentów, robienie zastrzyków, zmienianie kroplówek i parę innych zadań, które przydzieliła mi opiekunka. Nawet fajna była praca. Jednak wolałabym jeździć karetką.
Po 7 godzinach praktyki wróciłam do domu. Z kuchni dobiegały piękne zapachy. Poszłam tam.
- Ale ładnie pachnie. - uśmiechnęłam się
- Zaraz będzie gotowe. - podszedł do mnie Alek
Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę i pocałowałam go w policzek.
- Co tu dobrego pichcisz ? - zapytałam
- Kurczaka z ryżem. Mam nadzieję, że lubisz ?
- Kocham. - obwieściłam. - Idę się przebrać. - puściłam mu oczko.
Pobiegłam na górę i wzięłam luźne ciuchy.Co jest po między mną a Aleksem ? Czy jesteśmy parą ? Zachowuje się jak byśmy byli razem, ale nie pytał o to. Będę musiała z nim porozmawiać. Ale to po obiedzie. Zeszłam do kuchni, gdzie czekała już na mnie duża porcja kurczaka.
- Alek ja tego nie zjem. - westchnęłam
- Marnie wyglądasz. Muszę o Ciebie dbać. - uśmiechnął się.
- To ja mam dbać o Ciebie, a nie ty o mnie. - zaśmiałam się.
- Siadaj, nie marudź.
Zrobiłam tak jak kazał. Kurczak był na prawdę dobry. Tak jak mówiłam, nie zjadłam całej porcji. Poszliśmy do ogrodu na huśtawkę. Położyłam głowę na jego kolanach. Zaczął głaskać mnie po głowie.
- Emilka, chciałbym cię o coś zapytać. - zaczął
- Tak ?
- Czy ty.- przerwał, bo przyszedł mi sms.
Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość. Wezwanie na akcję. Szybko się zerwałam i pobiegłam do domu.
- Aleks jadę na akcję ! - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
Wsiadłam i ruszyłam z piskiem opon. Szybko dojechałam do remizy. Widziałam, że już dużo osób tam jest.
- Jest już 6 osób. - oznajmiła mi Emilka
Emilka to 15 latka, która kocha siatkówkę i straż. Tak samo jak ja. Jest zawsze w straży. Jest na każdą syrenę, na każdym zebraniu i spotkaniu. Jest bardzo zaangażowana w życie jednostki. Każdy ją tu lubi i zawsze jest brana pod uwagę.
- No to trudno. - uśmiechnęłam się. - Jak tam u Ciebie ?
- A dobrze. Jutro mam urodziny. - była zadowolona - Wiesz, marzy mi się taki prezent. Spotkanie chociaż kilku siatkarzy ze Skry. Chciałabym z nimi chwile porozmawiać i przytulić. Ale to niemożliwe i nigdy się nie spełni... - westchnęła
- Oj nigdy nie mów nigdy. - pocieszyłam ją. - A lubisz Aleksandara ?
- Pewnie. Szkoda, że już go nie ma w Skrze.
- A no. To co, ja lecę. Do zobaczenia.
- Cześć. - pożegnała się.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Zaczęłam myśleć o marzeniu Emilki. Mogę je spełnić. I tak chyba zrobię. Wzięłam telefon i napisałam sms do Alka Jadę do Pawła. Nie wiem kiedy wrócę :* :D
Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Wojtek.
- Cześć Włodi. - przywitałam się.
- Cześć. Paweł, ja będę szedł. - oznajmił.
- Nie, zostań. Proszę. - zrobiłam błagalne oczka.
- Po co Ci ja ? Aleks ci nie wystarcza ?! - powiedział oschle i wyszedł
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Popatrzyłam na Pawła. Uśmiechnął się lekko i przytulił mnie.
- Nie przejmuj się nim. Miał ciężki dzień. - obwieścił. - Coś się stało ?
- Niee, tylko mam taki romansik do Ciebie. - poruszałam brwiami.
Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Wszystko mu wytłumaczyłam. Stwierdził, że można to zrobić. Obiecał, że załatwi paru chłopaków i zrobią jej niespodziankę. Obmyśliliśmy cały plan. Mam nadzieję, że wypali i będzie się jej podobało. Zabolało mnie to w jaki sposób potraktował mnie Wojtek. Zależało mi na tym chłopaku, ale nie wiem dlaczego. W jakiś sposób ciągnęło mnie do niego.
- Paweł... Powiesz mi co się stało Włodiemu ? - podjęłam temat.
- Miał gorszy dzień. - uśmiechnął się .
- Paweł, proszę cię.
- Emilka, ja nie wiem. Zapytaj się go. A może mu przeszkadza, że jesteś z Aleksem.
- Ale ja z nim nie jestem ! - krzyknęłam
- Kogo ty oszukujesz ?! Widać jak się zachowujecie i jak na siebie patrzycie. Szczęścia wam życzę. A teraz koniec tematu. Więc spełnimy marzenie dziewczynki.
- Oj tak. - przytuliłam się. - Ja lecę do Alka. Pa
- No pa. - westchnął
Zadowolona wróciłam do domu i o wszystkim opowiedziałam Alkowi. Był zadowolony, że chcę spełnić marzenie Emilki. Zaoferował się, że też pojedzie z nami.O co chodziło Pawłowi z tym Aleksem ?
- Aleks czy my jesteśmy razem ?? - podeszłam do niego.
- Możemy porozmawiać jutro ? Spać mi się chce. - naciągnął kołdrę na głowę.
- Aleks proszę cię ! - prawie krzyknęłam
- Dasz mi spać ?! - krzyknął
Zamurowało mnie. Łzy stanęły mi w oczach. Wstałam i wyszłam z jego pokoju. Poszłam do ogródka. Usiadłam na huśtawce i zaczęłam oglądać gwiazdy.
,, Jakie to wszystko jest,
uśmiechem witam cię
i nawet kiedyś coś zwala z nóg
mów PKP i jazda w przód. "
Była dłuższa przerwa, ale już wróciłam :) Podoba się ??? ;)
piątek, 1 sierpnia 2014
Rozdział 9
OCZAMI PAWŁA
Obudziłem się tak jak zawsze o 7. Zwlekłem się z łóżka i poszedłem do toalety. Odświeżyłem się po nocy. Burczenie w brzuchu nie dawało mi spokoju. Poszedłem do kuchni i nalałem mleka do talerza. Następnie nasypałem płatki. Śniadanie szybko zniknęło z talerza. Poszedłem do pokoju i wziąłem jakieś ciuchy. Ubrałem się i zacząłem szykować się na trening. Trener cisnął nas bardzo, bo w końcu za tydzień zagramy o Mistrzostwo Polski. Wziąłem torbę i wyszedłem z mieszkania. Na korytarzu był Wojtek.
- Cześć. - przywitałem się.
Nic nie odpowiedział i zbiegł po schodach. Naprawdę nie wiem o co mu chodzi. Dalej się do mnie nie odzywa. Bolało mnie to, bo w jednej chwili straciłem przyjaciela, z niewiadomego powodu.
Dojechałem na halę. Zamyślony wszedłem do środka.
- Cześć chłopaki. - powitałem ich.
- No siemka.- odpowiedzieli.
Podszedłem do swojej szafki i zacząłem się przebierać. Popatrzyłem się na Włodiego. Jego mina była poważna, jak nigdy. Zmienił się strasznie. Odwrócił głowę w moją stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Popatrzyłem się na niego pytająco. Pokręcił głową i dalej się przebierał. Muszę z nim pogadać. I zrobię to dzisiaj. Założyłem buty i wyszedłem z szatni. Na korytarzu nikogo nie było. Wyszedłem jako pierwszy. Wszedłem na salę, gdzie był już trener. Wziąłem piłkę i zacząłem ją obracać w dłoni. Byłem rozkojarzony. Moje myśli krążyły wokół Wojtka. Na sali byli już wszyscy.
- No to na rozgrzewkę 10 kółeczek. - dostaliśmy polecenie.
Biegłem sam na samym końcu. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Z resztą inni ze mną też. Nikt jeszcze ze mną dzisiaj nie rozmawiał.
Po ukończeniu dystansu usiedliśmy na podłogę.
- Ćwiczyć, a nie się obijacie ! - usłyszeliśmy jakiś męski głos.
Popatrzyłem w stronę wejścia. Był to Aleksandar.
- Siemka stary. Co ty tu robisz ? - zapytałem
- A złapałem kontuzję i postanowiłem odwiedzić mój kochany klub. - zaśmiał się
- A na ile zostajesz ?
- Na jakiś tydzień.- oznajmił
- Chłopaki musimy jakąś opiekę koledze załatwić. - rzekł trener. - Wy na pewno odpadacie, bo nie macie czasu.
- Moja siostra może się nim zająć. - powiedziałem.
- To ty masz siostrę ? - wszyscy się zdziwili.
- Tak. - uśmiechnąłem się. - Mogę po nią zadzwonić.
- Było by super.
Poszedłem do szatni po telefon. Wybrałem numer i zadzwoniłem.
- Hallo ? - usłyszałem
- No cześć siostra. Mamy małą prośbę...- zacząłem
- Mamy ? - zapytała
- Tak. Bo widzisz, mamy teraz trening i mamy do ciebie sprawę. Możesz przyjechać na chwilę ?
- Teraz ?
- Tak.
- No wiesz ciężko będzie, ale postaram się. - oznajmiła
- Okej, dzięki. - rozłączyłem się.
Zadowolony wszedłem na salę. Oznajmiłem, że zaraz tu będzie. Usiadłem na podłodze i wpatrywałem się w drzwi. Czas bardzo się dłużył, a ja jak zwykle siedziałem sam. I w końcu weszła ona.
- To twoja siostra ? - usłyszałem
Zamurowało mnie. Nie, dlatego że padło to pytanie, a dlatego że zadał je Wojtek.
- Tak, a co ?
- Uuuuuu. - wykrzywił się.
Podszedłem do niej i wszystko wytłumaczyłem. Bez problemu się zgodziła, ale musiała już iść na szkolenie.
Reszta treningu była ciężka. Do domu wróciłem z Aleksem. Lubiłem go. Mieliśmy bardzo dobry kontakt.
Po paru godzinach przyjechała Emilka po atakującego. Nie została na chwilę, bo była zmęczona. Szkoda. Kiedy pojechali, wziąłem głęboki wdech i wyszedłem na korytarz. Z wahaniem zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyły się.
- Możemy porozmawiać ?- zapytałem
- Idź stąd. - zaczął zamykać drzwi.
- Wojtek chłopie ! - krzyknąłem i przytrzymałem drzwi. - Co ja ci zrobiłem ?! Nie odejdę dopóki mi nie powiesz !
- Wejdź.
Tak też zrobiłem.
- Pamiętasz jak ci mówiłem, że się zakochałem ? - szepnął
- Tak. Jak bym mógł zapomnieć ?
- No właśnie. Myślałem, że mi ją zabrałeś. Widziałem was jak się przytulacie pod halą. Potem jeszcze nie raz was razem widziałem. Nie mogłem na ciebie patrzeć, bo zrobiłeś mi takie świństwo. Ale dzisiaj zrozumiałem, że się bardzo pomyliłem i popełniłem wielki błąd. Zrozumiem jeżeli mi nie wybaczysz. - obwieścił.
Zszokowała mnie jego wypowiedź. Nie miałem pojęcia o kim on mówił.
- O kim ty mówisz ? - zapytałem
- Zati ty nie rozumiesz ?! Zakochałem się w twojej siostrze.
Uśmiechnąłem się i przytuliłem go.
- No to powodzenia. Powiem ci tyle, że nie ma chłopaka. - poklepałem go po ramieniu.
- Więc sztama ? - zapytał
- Jasne.
Zostałem u niego do 22. Graliśmy w fifę oraz opowiadałem jemu o Emilce. Chciałem mu pomóc, ale nie wiem czy Emilka się nim interesuje. Zrobię wszystko, aby byli razem. Pasują do siebie. A z czego wiem, to Emi właśnie taki typ chłopaka szuka.
OCZAMI EMILKI
Obudziłam się i dotarły do mnie zapachy z kuchni. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam na dół. W kuchni zostałam Alka w samych spodenkach, który smażył naleśniki.
- Jak ładnie pachnie. - uśmiechnęłam się.
Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- Witaj piękna. - szepnął
Czułam jak się rumienię. Wzięłam naleśnika na talerz i posmarowałam go marmoladą. Były naprawdę dobre.
- To już wiem kto będzie u mnie gotował. - zaśmiałam się.
- Lubię gotować. Cieszę się, że ci smakuje.
Po śniadaniu ubrałam się i weszłam na laptopa. Sprawdziłam wszystkie moje portale społecznościowe. Na Facebooku popisałam z Elizą. Popatrzyłam na zegarek. Miałam tylko 10 min do rozpoczęcia zajęć. Wyłączyłam laptopa i zaczęłam szybko pakować książki do torby. Zbiegłam na dół i założyłam buty.
- Aleks jadę do szkoły ! Wracam o 14. Nie zdemoluj mi chaty !- krzyknęłam i wybiegłam.
Ulice były tłoczne i ledwo zdążyłam na zajęcia. Do tego zrobili nam "kartkówkę". Wszystko napisałam, bo to akurat opanowałam perfekcyjnie.
Reszta dnia była bez niespodzianek. Chłopaki chcieli wyciągnąć mnie na miasto, ale nie mogę tak zostawić Alka. Wróciłam do domu. Stał cały. Weszłam do środka. Wszystko było na swoim miejscu.
- Alek wróciłam ! - krzyknęłam
Atakujący pojawił się koło mnie i dał buziaka. Zaczął wypytywać mnie jak było na studiach. Zaciekawiony był moimi zajęciami. Tak się zagadaliśmy, że minęły 2 godz. Poszłam do kuchni i zaczęłam gotować makaron. Nic innego nie chce mi się robić.
Po obiedzie poszliśmy do ogrodu. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Siemka. Może wpadniecie do mnie ? - zaproponował brat.
- Jasne. Zaraz będziemy. - powiedziałam i się rozłączyła.- Alek jedziemy do Pawła.
- Okej. - uśmiechnął się.
Zamknęłam dom i wsiedliśmy do samochodu.
Nacisnęłam na dzwonek. Otworzył brat.
- Hej. - przytuliłam się do niego.
- Hejo. - wchodźcie.
Kiedy weszłam mina mi zrzedła. Na kanapie siedział uśmiechnięty Wojtek.
- Hej. - powiedział i wstał.
- Yyyy cześć.
- Przepraszam.- szepnął i przytulił mnie.
Byłam na niego zła, ale nie opierałam się. Tylko dlaczego ? Wkurzył mnie bardzo, a mimo to pragnęłam tego. Cieszyłam się, że go "odzyskałam". Chciałam, aby ta chwila się nie kończyła. Chyba się w nim zakochałam. Ale co z tego. On się mną nie interesuje.
- Dobra, to co robimy ? - zapytał Zati.
- Oglądamy jakiś horror.- rzucił Wojtek.
Wszyscy przystaliśmy na tą propozycję. Paweł włączył jakiś ponoć dobry horror. Już na samym początku się działo. Nie wiem dlaczego, ale wtuliłam się w tors Aleksandara. Ten chłopak stał się dla mnie kimś więcej. Zależało mi na nim. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w Aleksa.
Przepraszam, że taki beznadziejny...
CZEŚĆ I CHWAŁA !! 70 lat i 2 godziny temu Dziękujemy, pamiętamy ! <3
Obudziłem się tak jak zawsze o 7. Zwlekłem się z łóżka i poszedłem do toalety. Odświeżyłem się po nocy. Burczenie w brzuchu nie dawało mi spokoju. Poszedłem do kuchni i nalałem mleka do talerza. Następnie nasypałem płatki. Śniadanie szybko zniknęło z talerza. Poszedłem do pokoju i wziąłem jakieś ciuchy. Ubrałem się i zacząłem szykować się na trening. Trener cisnął nas bardzo, bo w końcu za tydzień zagramy o Mistrzostwo Polski. Wziąłem torbę i wyszedłem z mieszkania. Na korytarzu był Wojtek.
- Cześć. - przywitałem się.
Nic nie odpowiedział i zbiegł po schodach. Naprawdę nie wiem o co mu chodzi. Dalej się do mnie nie odzywa. Bolało mnie to, bo w jednej chwili straciłem przyjaciela, z niewiadomego powodu.
Dojechałem na halę. Zamyślony wszedłem do środka.
- Cześć chłopaki. - powitałem ich.
- No siemka.- odpowiedzieli.
Podszedłem do swojej szafki i zacząłem się przebierać. Popatrzyłem się na Włodiego. Jego mina była poważna, jak nigdy. Zmienił się strasznie. Odwrócił głowę w moją stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Popatrzyłem się na niego pytająco. Pokręcił głową i dalej się przebierał. Muszę z nim pogadać. I zrobię to dzisiaj. Założyłem buty i wyszedłem z szatni. Na korytarzu nikogo nie było. Wyszedłem jako pierwszy. Wszedłem na salę, gdzie był już trener. Wziąłem piłkę i zacząłem ją obracać w dłoni. Byłem rozkojarzony. Moje myśli krążyły wokół Wojtka. Na sali byli już wszyscy.
- No to na rozgrzewkę 10 kółeczek. - dostaliśmy polecenie.
Biegłem sam na samym końcu. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Z resztą inni ze mną też. Nikt jeszcze ze mną dzisiaj nie rozmawiał.
Po ukończeniu dystansu usiedliśmy na podłogę.
- Ćwiczyć, a nie się obijacie ! - usłyszeliśmy jakiś męski głos.
Popatrzyłem w stronę wejścia. Był to Aleksandar.
- Siemka stary. Co ty tu robisz ? - zapytałem
- A złapałem kontuzję i postanowiłem odwiedzić mój kochany klub. - zaśmiał się
- A na ile zostajesz ?
- Na jakiś tydzień.- oznajmił
- Chłopaki musimy jakąś opiekę koledze załatwić. - rzekł trener. - Wy na pewno odpadacie, bo nie macie czasu.
- Moja siostra może się nim zająć. - powiedziałem.
- To ty masz siostrę ? - wszyscy się zdziwili.
- Tak. - uśmiechnąłem się. - Mogę po nią zadzwonić.
- Było by super.
Poszedłem do szatni po telefon. Wybrałem numer i zadzwoniłem.
- Hallo ? - usłyszałem
- No cześć siostra. Mamy małą prośbę...- zacząłem
- Mamy ? - zapytała
- Tak. Bo widzisz, mamy teraz trening i mamy do ciebie sprawę. Możesz przyjechać na chwilę ?
- Teraz ?
- Tak.
- No wiesz ciężko będzie, ale postaram się. - oznajmiła
- Okej, dzięki. - rozłączyłem się.
Zadowolony wszedłem na salę. Oznajmiłem, że zaraz tu będzie. Usiadłem na podłodze i wpatrywałem się w drzwi. Czas bardzo się dłużył, a ja jak zwykle siedziałem sam. I w końcu weszła ona.
- To twoja siostra ? - usłyszałem
Zamurowało mnie. Nie, dlatego że padło to pytanie, a dlatego że zadał je Wojtek.
- Tak, a co ?
- Uuuuuu. - wykrzywił się.
Podszedłem do niej i wszystko wytłumaczyłem. Bez problemu się zgodziła, ale musiała już iść na szkolenie.
Reszta treningu była ciężka. Do domu wróciłem z Aleksem. Lubiłem go. Mieliśmy bardzo dobry kontakt.
Po paru godzinach przyjechała Emilka po atakującego. Nie została na chwilę, bo była zmęczona. Szkoda. Kiedy pojechali, wziąłem głęboki wdech i wyszedłem na korytarz. Z wahaniem zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyły się.
- Możemy porozmawiać ?- zapytałem
- Idź stąd. - zaczął zamykać drzwi.
- Wojtek chłopie ! - krzyknąłem i przytrzymałem drzwi. - Co ja ci zrobiłem ?! Nie odejdę dopóki mi nie powiesz !
- Wejdź.
Tak też zrobiłem.
- Pamiętasz jak ci mówiłem, że się zakochałem ? - szepnął
- Tak. Jak bym mógł zapomnieć ?
- No właśnie. Myślałem, że mi ją zabrałeś. Widziałem was jak się przytulacie pod halą. Potem jeszcze nie raz was razem widziałem. Nie mogłem na ciebie patrzeć, bo zrobiłeś mi takie świństwo. Ale dzisiaj zrozumiałem, że się bardzo pomyliłem i popełniłem wielki błąd. Zrozumiem jeżeli mi nie wybaczysz. - obwieścił.
Zszokowała mnie jego wypowiedź. Nie miałem pojęcia o kim on mówił.
- O kim ty mówisz ? - zapytałem
- Zati ty nie rozumiesz ?! Zakochałem się w twojej siostrze.
Uśmiechnąłem się i przytuliłem go.
- No to powodzenia. Powiem ci tyle, że nie ma chłopaka. - poklepałem go po ramieniu.
- Więc sztama ? - zapytał
- Jasne.
Zostałem u niego do 22. Graliśmy w fifę oraz opowiadałem jemu o Emilce. Chciałem mu pomóc, ale nie wiem czy Emilka się nim interesuje. Zrobię wszystko, aby byli razem. Pasują do siebie. A z czego wiem, to Emi właśnie taki typ chłopaka szuka.
OCZAMI EMILKI
Obudziłam się i dotarły do mnie zapachy z kuchni. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam na dół. W kuchni zostałam Alka w samych spodenkach, który smażył naleśniki.
- Jak ładnie pachnie. - uśmiechnęłam się.
Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- Witaj piękna. - szepnął
Czułam jak się rumienię. Wzięłam naleśnika na talerz i posmarowałam go marmoladą. Były naprawdę dobre.
- To już wiem kto będzie u mnie gotował. - zaśmiałam się.
- Lubię gotować. Cieszę się, że ci smakuje.
Po śniadaniu ubrałam się i weszłam na laptopa. Sprawdziłam wszystkie moje portale społecznościowe. Na Facebooku popisałam z Elizą. Popatrzyłam na zegarek. Miałam tylko 10 min do rozpoczęcia zajęć. Wyłączyłam laptopa i zaczęłam szybko pakować książki do torby. Zbiegłam na dół i założyłam buty.
- Aleks jadę do szkoły ! Wracam o 14. Nie zdemoluj mi chaty !- krzyknęłam i wybiegłam.
Ulice były tłoczne i ledwo zdążyłam na zajęcia. Do tego zrobili nam "kartkówkę". Wszystko napisałam, bo to akurat opanowałam perfekcyjnie.
Reszta dnia była bez niespodzianek. Chłopaki chcieli wyciągnąć mnie na miasto, ale nie mogę tak zostawić Alka. Wróciłam do domu. Stał cały. Weszłam do środka. Wszystko było na swoim miejscu.
- Alek wróciłam ! - krzyknęłam
Atakujący pojawił się koło mnie i dał buziaka. Zaczął wypytywać mnie jak było na studiach. Zaciekawiony był moimi zajęciami. Tak się zagadaliśmy, że minęły 2 godz. Poszłam do kuchni i zaczęłam gotować makaron. Nic innego nie chce mi się robić.
Po obiedzie poszliśmy do ogrodu. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Siemka. Może wpadniecie do mnie ? - zaproponował brat.
- Jasne. Zaraz będziemy. - powiedziałam i się rozłączyła.- Alek jedziemy do Pawła.
- Okej. - uśmiechnął się.
Zamknęłam dom i wsiedliśmy do samochodu.
Nacisnęłam na dzwonek. Otworzył brat.
- Hej. - przytuliłam się do niego.
- Hejo. - wchodźcie.
Kiedy weszłam mina mi zrzedła. Na kanapie siedział uśmiechnięty Wojtek.
- Hej. - powiedział i wstał.
- Yyyy cześć.
- Przepraszam.- szepnął i przytulił mnie.
Byłam na niego zła, ale nie opierałam się. Tylko dlaczego ? Wkurzył mnie bardzo, a mimo to pragnęłam tego. Cieszyłam się, że go "odzyskałam". Chciałam, aby ta chwila się nie kończyła. Chyba się w nim zakochałam. Ale co z tego. On się mną nie interesuje.
- Dobra, to co robimy ? - zapytał Zati.
- Oglądamy jakiś horror.- rzucił Wojtek.
Wszyscy przystaliśmy na tą propozycję. Paweł włączył jakiś ponoć dobry horror. Już na samym początku się działo. Nie wiem dlaczego, ale wtuliłam się w tors Aleksandara. Ten chłopak stał się dla mnie kimś więcej. Zależało mi na nim. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w Aleksa.
Przepraszam, że taki beznadziejny...
CZEŚĆ I CHWAŁA !! 70 lat i 2 godziny temu Dziękujemy, pamiętamy ! <3
czwartek, 31 lipca 2014
Rozdział 8
Szybko zjadłam śniadanie i ubrałam się. Miałam dzisiaj szkolenie ze straży. Wzięłam jeszcze koszulkę Wojtka i bluzę Andrzeja, żeby mieć je w samochodzie na wypadek spotkania ich. Założyłam buty i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Bałam się tego szkolenia. Bałam się, że nie dam rady. Podjechałam pod remizę i od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Widząc tych ludzi, którzy są moją rodziną i wiedzą co przeżywam podczas akcji, czuję się... bezpiecznie i miło. Wysiadłam z samochodu i przywitaliśmy się. Weszliśmy do środka i przebraliśmy się w koszarówki. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Hallo ? - odebrałam
- No cześć siostra. Mamy małą prośbę...- zaczął
- Mamy ? - zapytałam
- Tak. Bo widzisz, mamy teraz trening i mamy do ciebie sprawę. Możesz przyjechać na chwilę ?
- Teraz ?
- Tak.
- No wiesz ciężko będzie, ale postaram się. - oznajmiłam.
- Okej, dzięki. - rozłączył się.
Wyszłam przed remizę, gdzie wszyscy byli zgromadzeni.
- Chłopaki, możemy po drodze zatrzymać się przy hali ? - zapytałam
- Jasne. To musimy już jechać. - rzekł Rafał.
Poszłam do samochodu i wzięłam ciuchy chłopaków. Wsiadłam do wozu i ruszyliśmy. Jak zwykle było dużo śmiechu.
- Dobra, twój przystanek. - zaśmiał się Jacek.
Wysiadłam z wozu i pobiegłam do hali. Oczywiście zatrzymał mnie ochroniarz.
- Ja jestem siostrą Pawła, naprawdę. Proszę mnie wpuścić.
- Nie, bez przepustki nie przepuszczę. - rzekł stanowczo mężczyzna.
W hali zobaczyłam Wojtka. Popatrzył się w moją stronę. Machnęłam do niego. Przyszedł do nas.
- Ona jest ze mną. - powiedział.
Mogłam wejść.
- Cześć. Mam twoją koszulkę. - oznajmiłam i wręczyłam mu ją.
- W końcu. - burknął i odszedł.
Co mu się stało ? Niepewnie poszłam na sale. Byli wszyscy siatkarze.
- Dzień dobry. - weszłam
- Dzień dobry. Coś się stało ? Straży nie wzywaliśmy. - rzekł Falasca.
- To moja siostra. - zaśmiał się Paweł i podszedł do mnie. - Panowie to jest Emilka, moja siostra.
- Cześć. - przywitali się.
- No dobra, przechodząc do rzeczy. Odwiedził nas Aleksandar, bo złapał kontuzję. Zostaje tu na dłużej. Czy mogłabyś się nim zaopiekować ? Bo mamy dużo treningów i za bardzo nie mamy jak. - rzekł Paweł
Popatrzyłam na tego chłopaka. Taki słodki. Nie mogłam oprzeć się jego spojrzeniu.
- No dobra. Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się.
- Alex jestem. - podszedł do mnie.
- Emilka. - uścisnęłam jego dłoń. - Ja muszę jechać, bo mam szkolenie ze straży. Przyjadę później po ciebie do Pawła. - oznajmiłam. - Aha, dzięki Andrzej. - rzuciłam w niego bluzą. - Narka.
Wybiegłam z hali i wsiadłam do wozu.
- Już ? - zapytał Jacek
- Tak. Ej chłopaki, ja się boję tych szkoleń.
- Nie bój się. Jak coś to ci pomożemy. - puścił mi oczko Robert.
Dojechaliśmy na miejsce. Było jeszcze jakieś 10 innych straży. Musieliśmy rozwijać węże, biegać z nimi, wspinać się po drabinach i wchodzić pod górki. Było bardzo ciężko. Do tego była pierwsza pomoc i wiele innych zadań.
Do remizy dojechałam bardzo zmęczona. Szybko się przebrałam i pojechałam do brata. Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili otworzył uśmiechnięty Zati. Przytuliłam się do niego i weszłam do środka. Zastałam tam leżącego na kanapie Alexa.
- Posuniesz się ? - zapytałam.
Złapał mnie w biodrach i posadził mnie na swoim brzuchu.
- Cześć. - pocałował mnie w policzek.
- Ej, dopiero się poznaliście, a już kręcicie ? - wszedł brat
- To Alex. - westchnęłam i wstałam. .
- Napijesz się czegoś ? - zaproponował Paweł.
- Nie, już będziemy jechać. Jestem totalnie wyjechana po szkoleniach. - oznajmiłam - Alex, jedziemy.
- Już, już. - westchnął i wstał.
- Dzięki jeszcze raz.- przytulił mnie Zati
- Spoko, ale już tego żałuję. - powiedziałam to głośniej.
- Ej ! - krzyknął Atanasijević.
- Chodź ! - warknęłam i wyszliśmy.
W samochodzie opowiadaliśmy o sobie. Wydawał się być bardzo miłym chłopakiem. Dobrze, że bardzo dobrze umiem angielski. Chociaż Serbskim też posługuję się biegle. Widocznie woli po angielsku...
- To twój dom ? - zapytał, gdy zaparkowałam.
- Tak. Koniec podróży.
Weszliśmy do środka. Serb zaczął rozglądać się po domu.
- Wow, ale chata. Twoi rodzice muszą być kasiaści. - rzekł
- Moi rodzice nie żyją. - szepnęłam
- Przepraszam. - zasmucił się i przytulił mnie.
- Spokojnie. Nie mogłeś wiedzieć. - uśmiechnęłam się. - Chodź, pokaże ci gdzie co jest.
Pokazałam mu wszystko.
- A teraz idę się myć. - oznajmiłam i poszłam do łazienki.
Wskoczyłam pod prysznic. Ciepły prysznic świetnie odprężał. Umyta i odprężona wyszłam z kabiny. Przeżyłam szok. Przed umywalką stał Alex bez koszulki. Wzięłam ręcznik i się nim owinęłam.
- Co ty tu robisz ?! - krzyknęłam
- Golę się, a co ?
- Nie widziałeś, że się myję ?!
- Widziałem. Masz piękne ciało. - podszedł do mnie.
- Spadaj. - odepchnęłam go. - A teraz wyjdź stąd ! - rozkazałam mu.
Posłusznie opuścił łazienkę. Szybko się ubrałam. Co on sobie wyobrażał ? Znamy się niecały dzień a ten mi włazi do łazienki. Wyszłam z toalety i wpadłam na Alka.
- Przepraszam. - przytulił mnie.
- Nic się nie stało. Jeśli obiecasz, że to się już nie powtórzy.
- Obiecuję. - pocałował mnie w policzek.
Zmęczona poczłapałam do pokoju i opadłam na łóżko. Jest mi bardzo smutno. Wojtek potraktował mnie tak szorstko. Nie wiem co mu zrobiłam. Ale czemu ja się tym przejmuję ? Przecież on nic dla mnie nie znaczy... A może znaczy...
I o to następny. Special for Eliza :D W niecałą godzinę go napisałam, więc wybaczcie, że jest taki beznadziejny...
- Hallo ? - odebrałam
- No cześć siostra. Mamy małą prośbę...- zaczął
- Mamy ? - zapytałam
- Tak. Bo widzisz, mamy teraz trening i mamy do ciebie sprawę. Możesz przyjechać na chwilę ?
- Teraz ?
- Tak.
- No wiesz ciężko będzie, ale postaram się. - oznajmiłam.
- Okej, dzięki. - rozłączył się.
Wyszłam przed remizę, gdzie wszyscy byli zgromadzeni.
- Chłopaki, możemy po drodze zatrzymać się przy hali ? - zapytałam
- Jasne. To musimy już jechać. - rzekł Rafał.
Poszłam do samochodu i wzięłam ciuchy chłopaków. Wsiadłam do wozu i ruszyliśmy. Jak zwykle było dużo śmiechu.
- Dobra, twój przystanek. - zaśmiał się Jacek.
Wysiadłam z wozu i pobiegłam do hali. Oczywiście zatrzymał mnie ochroniarz.
- Ja jestem siostrą Pawła, naprawdę. Proszę mnie wpuścić.
- Nie, bez przepustki nie przepuszczę. - rzekł stanowczo mężczyzna.
W hali zobaczyłam Wojtka. Popatrzył się w moją stronę. Machnęłam do niego. Przyszedł do nas.
- Ona jest ze mną. - powiedział.
Mogłam wejść.
- Cześć. Mam twoją koszulkę. - oznajmiłam i wręczyłam mu ją.
- W końcu. - burknął i odszedł.
Co mu się stało ? Niepewnie poszłam na sale. Byli wszyscy siatkarze.
- Dzień dobry. - weszłam
- Dzień dobry. Coś się stało ? Straży nie wzywaliśmy. - rzekł Falasca.
- To moja siostra. - zaśmiał się Paweł i podszedł do mnie. - Panowie to jest Emilka, moja siostra.
- Cześć. - przywitali się.
- No dobra, przechodząc do rzeczy. Odwiedził nas Aleksandar, bo złapał kontuzję. Zostaje tu na dłużej. Czy mogłabyś się nim zaopiekować ? Bo mamy dużo treningów i za bardzo nie mamy jak. - rzekł Paweł
Popatrzyłam na tego chłopaka. Taki słodki. Nie mogłam oprzeć się jego spojrzeniu.
- No dobra. Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się.
- Alex jestem. - podszedł do mnie.
- Emilka. - uścisnęłam jego dłoń. - Ja muszę jechać, bo mam szkolenie ze straży. Przyjadę później po ciebie do Pawła. - oznajmiłam. - Aha, dzięki Andrzej. - rzuciłam w niego bluzą. - Narka.
Wybiegłam z hali i wsiadłam do wozu.
- Już ? - zapytał Jacek
- Tak. Ej chłopaki, ja się boję tych szkoleń.
- Nie bój się. Jak coś to ci pomożemy. - puścił mi oczko Robert.
Dojechaliśmy na miejsce. Było jeszcze jakieś 10 innych straży. Musieliśmy rozwijać węże, biegać z nimi, wspinać się po drabinach i wchodzić pod górki. Było bardzo ciężko. Do tego była pierwsza pomoc i wiele innych zadań.
Do remizy dojechałam bardzo zmęczona. Szybko się przebrałam i pojechałam do brata. Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili otworzył uśmiechnięty Zati. Przytuliłam się do niego i weszłam do środka. Zastałam tam leżącego na kanapie Alexa.
- Posuniesz się ? - zapytałam.
Złapał mnie w biodrach i posadził mnie na swoim brzuchu.
- Cześć. - pocałował mnie w policzek.
- Ej, dopiero się poznaliście, a już kręcicie ? - wszedł brat
- To Alex. - westchnęłam i wstałam. .
- Napijesz się czegoś ? - zaproponował Paweł.
- Nie, już będziemy jechać. Jestem totalnie wyjechana po szkoleniach. - oznajmiłam - Alex, jedziemy.
- Już, już. - westchnął i wstał.
- Dzięki jeszcze raz.- przytulił mnie Zati
- Spoko, ale już tego żałuję. - powiedziałam to głośniej.
- Ej ! - krzyknął Atanasijević.
- Chodź ! - warknęłam i wyszliśmy.
W samochodzie opowiadaliśmy o sobie. Wydawał się być bardzo miłym chłopakiem. Dobrze, że bardzo dobrze umiem angielski. Chociaż Serbskim też posługuję się biegle. Widocznie woli po angielsku...
- To twój dom ? - zapytał, gdy zaparkowałam.
- Tak. Koniec podróży.
Weszliśmy do środka. Serb zaczął rozglądać się po domu.
- Wow, ale chata. Twoi rodzice muszą być kasiaści. - rzekł
- Moi rodzice nie żyją. - szepnęłam
- Przepraszam. - zasmucił się i przytulił mnie.
- Spokojnie. Nie mogłeś wiedzieć. - uśmiechnęłam się. - Chodź, pokaże ci gdzie co jest.
Pokazałam mu wszystko.
- A teraz idę się myć. - oznajmiłam i poszłam do łazienki.
Wskoczyłam pod prysznic. Ciepły prysznic świetnie odprężał. Umyta i odprężona wyszłam z kabiny. Przeżyłam szok. Przed umywalką stał Alex bez koszulki. Wzięłam ręcznik i się nim owinęłam.
- Co ty tu robisz ?! - krzyknęłam
- Golę się, a co ?
- Nie widziałeś, że się myję ?!
- Widziałem. Masz piękne ciało. - podszedł do mnie.
- Spadaj. - odepchnęłam go. - A teraz wyjdź stąd ! - rozkazałam mu.
Posłusznie opuścił łazienkę. Szybko się ubrałam. Co on sobie wyobrażał ? Znamy się niecały dzień a ten mi włazi do łazienki. Wyszłam z toalety i wpadłam na Alka.
- Przepraszam. - przytulił mnie.
- Nic się nie stało. Jeśli obiecasz, że to się już nie powtórzy.
- Obiecuję. - pocałował mnie w policzek.
Zmęczona poczłapałam do pokoju i opadłam na łóżko. Jest mi bardzo smutno. Wojtek potraktował mnie tak szorstko. Nie wiem co mu zrobiłam. Ale czemu ja się tym przejmuję ? Przecież on nic dla mnie nie znaczy... A może znaczy...
I o to następny. Special for Eliza :D W niecałą godzinę go napisałam, więc wybaczcie, że jest taki beznadziejny...
wtorek, 22 lipca 2014
Rozdział 7
Obudziłam się wyspana. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 10.21. Dzisiaj miałam wolne od szkoły. Wzięłam telefon i napisałam do Elizy Za godzinkę w galerii ? Zeszłam do kuchni i zjadłam płatki z mlekiem. W tym czasie dostałam sms od przyjaciółki, która zgodziła się na spotkanie. Poszłam do łazienki i ubrałam się. Po zażyciu porannej toalety, ubrałam trampki i wyszłam. Ulice były tłoczne, ale mi to nie przeszkadzało, bo postawiłam na spacer.
Po 10 min. byłam na miejscu. Pod galerią czekała moja przyjaciółka. Przywitałam się z nią i weszłyśmy do środka.
- Co cię tak wzięło na zakupy ? - zapytała
- Aaa przecież wiesz, że ja nie lubię zakupów. Po prostu dawno cię nie widziałam. - rzekłam
- To gdzie idziemy ?
- Muszę sobie kupić jakąś bluzę. To do jakiegoś ciuchlandu. - uśmiechnęłam się
- Okej. - Eliza zaśmiała się i ruszyłyśmy.
Weszłyśmy do pierwszego sklepu i od razu w oko mi wpadła bluza. Od razu do niej podeszłam. Wzięłam mój rozmiar i poszłam do przymierzalni. Zwinnie zmieniłam górną część garderoby. Popatrzyłam się w lustro. Może być. Wyszłam do Elizy.
- I jak ? - zapytałam
- No fajowa. Bierz ją. - rzekła Eliza
Weszłam do przymierzalni i zmieniłam bluzę. Podeszłam do kasy.
- 88 zł. - powiedziała sprzedawczyni.
- Ja zapłacę. - ktoś oznajmił i wręczył banknot kasjerce.
Odwróciłam się, aby się upewnić kto to.
- Paweł, nie trzeba. - westchnęłam
- Ale mi dziękujesz. - zesmutniał. - Jest mi smutno.
- Dziękuję bardzo.- uśmiechnęłam się
Wyszliśmy ze sklepu.
- Eliza to jest Paweł. Paweł to jest Eliza. - przedstawiłam ich.
- Wiem kto to. - zaśmiała się przyjaciółka.
- Porywam cię za 2 godziny. - oznajmił
- Hahahaha okej. - zaśmiałam się.- Dzięki za bluzę.
- Luzik. Dobra, lecę. Do zobaczenia. - dał mi buziaka w policzek, a Elizie puścił oczko.
- Skąd ty tak dobrze znasz Pawła ? - zdziwiła się Elizka
- To jest mój brat. - walnęłam prosto z mostu.
- Że co ?! - pisnęła
- No jest moim bratem. W dodatku bliźniakiem.
- Jak fajnie. - westchnęła.
Przytaknęłam i poszłyśmy do innych sklepów. Nic już sobie nie kupiłam. Za to Eliza z kilkoma torbami zakończyła zakupy. Odprowadziłam ją do domu i poszłam do swojego. Przyśpieszyłam kroku, bo zrobiło się chłodno. Słońce schowało się za ciemnymi chmurami. Do domu miałam jeszcze sporą drogę, kiedy zaczął padać deszcz. No super pomyślałam. Koło mnie zatrzymał się jakiś samochód. Szyba opadła o wyłoniła się twarz mężczyzny.
- Podwieźć ? - zapytał
Zgodziłam się, bo to był... Andrzej Wrona. Byłam już przemoknięta do suchej nitki. Wsiadłam do samochodu.
- Andrzej jestem.- wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Emilka.- uścisnęłam ją.
- Jesteś cała przemoknięta. Masz moją bluzę.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
- To kieruj, gdzie mam cię odstawić. - zaśmiał się
Ale ten chłopak jest wesoły, Bardzo dobry materiał na przyjaciela. Jest skromny, nie wychwalał się tym, że jest siatkarzem. W ogóle o tym nie wspomniał. Nasza rozmowa była swobodna, mimo iż się nie znamy. Podjechaliśmy pod mój dom.
- Dziękuję. Może wejdziesz na jakąś kawę ? - zaproponowałam.
- Nie, nie będę przeszkadzał. Kiedy indziej.- uśmiechnął się. - Służą przyjacielską radą. - wręczył mi karteczkę z numerem.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.- Pa
Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je. W domu było tak sucho i ciepło. Rozpięłam bluzę i zorientowałam się, że zapomniałam jej oddać Andrzejowi. Poszłam do pokoju i wzięłam nowe ciuchy. Przebrałam się i odszukałam karteczki od siatkarza. Wprowadziłam numer i zapisałam go. Wysłałam Andrzejowi wiadomość Andrzeju zapomniałam oddać ci bluzę. Przepraszam. Ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Stał w nich uśmiechnięty Paweł.
- Gotowa ? - zapytał
- To już ? - pisnęłam- No w sumie to tak. Wchodź.
- Jaka ładna bluza. - zaśmiał się
- No wiadomo. Ma to po właścicielce. - oznajmiłam
- Co prawda to prawda. - obwieścił brat.
- Dobra, idziemy. - oznajmiłam i wyszliśmy z domu.
Deszcz nadal padał, więc pobiegliśmy do samochodu. Przez całą drogę opowiadałam o Elizie. Paweł był nią zaciekawiony. Droga minęła szybko. Stanęliśmy przed domkiem. Nie wiem gdzie byliśmy. Nigdy tam nie byłam.
- Nie bój się. - pogłaskał mnie po plecach brat.
Nacisnął klamkę i otworzył drzwi. Pokierował mnie do salonu. Siedziało tam małżeństwo.
- Cześć mamo, cześć tato. - rzekł Paweł i podszedł do nich.
Wziął mnie do rodziców ! A ja nie byłam na to gotowa. Byłam na niego wściekła. Zła a jednocześnie przestraszona wyszłam z domu. Szybkim krokiem kierowałam się do wyjścia z posesji.
- Emilka ! - usłyszałam za sobą.
Zignorowałam to i szłam dalej. Brat podbiegł i przytulił mnie.
- Co się stało ? - zapytał
- Wziąłeś mnie do rodziców. A ja nie jestem na to gotowa. - szepnęłam
- Dasz radę. Wierzę w ciebie. A teraz wracamy i będzie okej. Obiecuję.
Zgodziłam się i wróciliśmy do nich.
- To jest Emilka. - przedstawił mnie Paweł.
Podałam z nimi dłoń.
- To ty jesteś tą genialną libero. - rzekł mężczyzna
- Mam to po bracie. - uśmiechnęłam się
- Oooo to widzę rodzina sportowa. A on gra jako libero ? - zapytała kobieta.
- Tak i jest na prawdę dobry.
- Rodzice muszą być z was dumni. -rzekła
- Z niego na pewno. - westchnęłam - W końcu reprezentant Polski.
- Czyli twój brat to Krzysiek Ignaczak ? - zapytał starszy Zatorski.
- Nie. - oznajmiłam
- To kto ?
- Miło, że o mnie zapomnieliście. - rzucił Zati.
Zrobili wielkie oczy. Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami. Ta cisza była niezręczna. Chciałam stamtąd pójść.
- To ja może pójdę. - zaczęłam wstawać.
- Nie, nie. Zostań. - rzekła kobieta- Opowiedz nam coś o sobie.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać. Mówiłam o wszystkim. Słuchali bardzo uważnie. Gdy mówiłam o mamie, pojawiła się w moim oku łza. To samo było przy tacie. Po mojej historii zapadła cisza. Wpatrywałam się w krople deszczu na szybie. Czy dobrze postąpiłam, spotykając się z Pawłem ? Mogłam tego nie robić. Miałabym w tedy spokój. Nie musiałabym spotykać się z rodzicami.
- To ja już będę szła. - oznajmiłam
- Zostań jeszcze chwilę. Poznamy się lepiej. Zależy nam na tym. - rzekła- Przeszłaś bardzo wiele. Ale i tak jesteś naszą córką. Możesz do nas przychodzić kiedy chcesz. Zawsze będziemy przy tobie.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość. Alarm OSP.
- Ja muszę jechać. Mamy wezwanie. Paweł potrzebuję twój samochód.
- Oki. - dał mi kluczyki. - Albo czekaj, jadę z tobą.
Ubrałam szybko buty i wybiegłam Brat zaraz za mną. Usiadłam za kierownicą. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i ruszyłam. Pierwszy raz prowadziłam to auto. Było inaczej jak u mnie.
- Emi, ja nie wiedziałem, że ty tak szalejesz. - Zaśmiał się Zati
- No wiesz, lubię szybką jazdę. - puściłam mu oczko.
To moja pierwsza akcja od tamtej tragedii. Dzisiaj się przełamałam. Trochę mi tego brakowało. Podjechałam pod remizę. Wszystkie oczy skierowane były na pojazd brata. Szybko z niego wysiadłam.
- Zdążyłam ? - zapytałam.
- Tak, tak. Przebieraj się. - rzekł Rafał.
Wbiegłam do środka i zaczęłam się przebierać. Zwinnie mi to poszło i wyszłam na dwór. Podeszłam do brata,
- Trawy się palą i nie wiem kiedy wrócimy. Także nie czekaj. - dałam mu buziaka.
- I tak po ciebie przyjadę. - zaśmiał się - Uważaj na siebie.
Pobiegłam do wozu.
- Fajne autko. zwrócił się do mnie Jacek
- Brata. - obwieściłam
- To ty masz brata ? - wszyscy się zdziwili.
- No. To ten co przyjechał ze mną.
- A to nie był czasem Paweł Zatorski ? - zapytał Łukasz
- A no był. - uśmiechnęłam się.
- O czyli nadal jesteś wolna. - puścił mi oczko Jacek i objął ramieniem.
Pożar był sporawy, ale szybko sobie z nim daliśmy radę.
Paweł jak mówił tak zrobił. Czekał na mnie. Zawiózł mnie do domu. Nie zostawał, bo był zmęczony. Z resztą ja też. Wzięłam prysznic i poszłam spać.
Przepraszam za długą przerwę...
#teamAndrzej
#TeamJacek
#PierwszaAkcja
#PoznanieRodziców
#PawełAndEliza
Mam nadzieję, że się podoba. Z kim ma być Emilka ???
Po 10 min. byłam na miejscu. Pod galerią czekała moja przyjaciółka. Przywitałam się z nią i weszłyśmy do środka.
- Co cię tak wzięło na zakupy ? - zapytała
- Aaa przecież wiesz, że ja nie lubię zakupów. Po prostu dawno cię nie widziałam. - rzekłam
- To gdzie idziemy ?
- Muszę sobie kupić jakąś bluzę. To do jakiegoś ciuchlandu. - uśmiechnęłam się
- Okej. - Eliza zaśmiała się i ruszyłyśmy.
Weszłyśmy do pierwszego sklepu i od razu w oko mi wpadła bluza. Od razu do niej podeszłam. Wzięłam mój rozmiar i poszłam do przymierzalni. Zwinnie zmieniłam górną część garderoby. Popatrzyłam się w lustro. Może być. Wyszłam do Elizy.
- I jak ? - zapytałam
- No fajowa. Bierz ją. - rzekła Eliza
Weszłam do przymierzalni i zmieniłam bluzę. Podeszłam do kasy.
- 88 zł. - powiedziała sprzedawczyni.
- Ja zapłacę. - ktoś oznajmił i wręczył banknot kasjerce.
Odwróciłam się, aby się upewnić kto to.
- Paweł, nie trzeba. - westchnęłam
- Ale mi dziękujesz. - zesmutniał. - Jest mi smutno.
- Dziękuję bardzo.- uśmiechnęłam się
Wyszliśmy ze sklepu.
- Eliza to jest Paweł. Paweł to jest Eliza. - przedstawiłam ich.
- Wiem kto to. - zaśmiała się przyjaciółka.
- Porywam cię za 2 godziny. - oznajmił
- Hahahaha okej. - zaśmiałam się.- Dzięki za bluzę.
- Luzik. Dobra, lecę. Do zobaczenia. - dał mi buziaka w policzek, a Elizie puścił oczko.
- Skąd ty tak dobrze znasz Pawła ? - zdziwiła się Elizka
- To jest mój brat. - walnęłam prosto z mostu.
- Że co ?! - pisnęła
- No jest moim bratem. W dodatku bliźniakiem.
- Jak fajnie. - westchnęła.
Przytaknęłam i poszłyśmy do innych sklepów. Nic już sobie nie kupiłam. Za to Eliza z kilkoma torbami zakończyła zakupy. Odprowadziłam ją do domu i poszłam do swojego. Przyśpieszyłam kroku, bo zrobiło się chłodno. Słońce schowało się za ciemnymi chmurami. Do domu miałam jeszcze sporą drogę, kiedy zaczął padać deszcz. No super pomyślałam. Koło mnie zatrzymał się jakiś samochód. Szyba opadła o wyłoniła się twarz mężczyzny.
- Podwieźć ? - zapytał
Zgodziłam się, bo to był... Andrzej Wrona. Byłam już przemoknięta do suchej nitki. Wsiadłam do samochodu.
- Andrzej jestem.- wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Emilka.- uścisnęłam ją.
- Jesteś cała przemoknięta. Masz moją bluzę.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
- To kieruj, gdzie mam cię odstawić. - zaśmiał się
Ale ten chłopak jest wesoły, Bardzo dobry materiał na przyjaciela. Jest skromny, nie wychwalał się tym, że jest siatkarzem. W ogóle o tym nie wspomniał. Nasza rozmowa była swobodna, mimo iż się nie znamy. Podjechaliśmy pod mój dom.
- Dziękuję. Może wejdziesz na jakąś kawę ? - zaproponowałam.
- Nie, nie będę przeszkadzał. Kiedy indziej.- uśmiechnął się. - Służą przyjacielską radą. - wręczył mi karteczkę z numerem.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.- Pa
Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je. W domu było tak sucho i ciepło. Rozpięłam bluzę i zorientowałam się, że zapomniałam jej oddać Andrzejowi. Poszłam do pokoju i wzięłam nowe ciuchy. Przebrałam się i odszukałam karteczki od siatkarza. Wprowadziłam numer i zapisałam go. Wysłałam Andrzejowi wiadomość Andrzeju zapomniałam oddać ci bluzę. Przepraszam. Ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Stał w nich uśmiechnięty Paweł.
- Gotowa ? - zapytał
- To już ? - pisnęłam- No w sumie to tak. Wchodź.
- Jaka ładna bluza. - zaśmiał się
- No wiadomo. Ma to po właścicielce. - oznajmiłam
- Co prawda to prawda. - obwieścił brat.
- Dobra, idziemy. - oznajmiłam i wyszliśmy z domu.
Deszcz nadal padał, więc pobiegliśmy do samochodu. Przez całą drogę opowiadałam o Elizie. Paweł był nią zaciekawiony. Droga minęła szybko. Stanęliśmy przed domkiem. Nie wiem gdzie byliśmy. Nigdy tam nie byłam.
- Nie bój się. - pogłaskał mnie po plecach brat.
Nacisnął klamkę i otworzył drzwi. Pokierował mnie do salonu. Siedziało tam małżeństwo.
- Cześć mamo, cześć tato. - rzekł Paweł i podszedł do nich.
Wziął mnie do rodziców ! A ja nie byłam na to gotowa. Byłam na niego wściekła. Zła a jednocześnie przestraszona wyszłam z domu. Szybkim krokiem kierowałam się do wyjścia z posesji.
- Emilka ! - usłyszałam za sobą.
Zignorowałam to i szłam dalej. Brat podbiegł i przytulił mnie.
- Co się stało ? - zapytał
- Wziąłeś mnie do rodziców. A ja nie jestem na to gotowa. - szepnęłam
- Dasz radę. Wierzę w ciebie. A teraz wracamy i będzie okej. Obiecuję.
Zgodziłam się i wróciliśmy do nich.
- To jest Emilka. - przedstawił mnie Paweł.
Podałam z nimi dłoń.
- To ty jesteś tą genialną libero. - rzekł mężczyzna
- Mam to po bracie. - uśmiechnęłam się
- Oooo to widzę rodzina sportowa. A on gra jako libero ? - zapytała kobieta.
- Tak i jest na prawdę dobry.
- Rodzice muszą być z was dumni. -rzekła
- Z niego na pewno. - westchnęłam - W końcu reprezentant Polski.
- Czyli twój brat to Krzysiek Ignaczak ? - zapytał starszy Zatorski.
- Nie. - oznajmiłam
- To kto ?
- Miło, że o mnie zapomnieliście. - rzucił Zati.
Zrobili wielkie oczy. Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami. Ta cisza była niezręczna. Chciałam stamtąd pójść.
- To ja może pójdę. - zaczęłam wstawać.
- Nie, nie. Zostań. - rzekła kobieta- Opowiedz nam coś o sobie.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać. Mówiłam o wszystkim. Słuchali bardzo uważnie. Gdy mówiłam o mamie, pojawiła się w moim oku łza. To samo było przy tacie. Po mojej historii zapadła cisza. Wpatrywałam się w krople deszczu na szybie. Czy dobrze postąpiłam, spotykając się z Pawłem ? Mogłam tego nie robić. Miałabym w tedy spokój. Nie musiałabym spotykać się z rodzicami.
- To ja już będę szła. - oznajmiłam
- Zostań jeszcze chwilę. Poznamy się lepiej. Zależy nam na tym. - rzekła- Przeszłaś bardzo wiele. Ale i tak jesteś naszą córką. Możesz do nas przychodzić kiedy chcesz. Zawsze będziemy przy tobie.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość. Alarm OSP.
- Ja muszę jechać. Mamy wezwanie. Paweł potrzebuję twój samochód.
- Oki. - dał mi kluczyki. - Albo czekaj, jadę z tobą.
Ubrałam szybko buty i wybiegłam Brat zaraz za mną. Usiadłam za kierownicą. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i ruszyłam. Pierwszy raz prowadziłam to auto. Było inaczej jak u mnie.
- Emi, ja nie wiedziałem, że ty tak szalejesz. - Zaśmiał się Zati
- No wiesz, lubię szybką jazdę. - puściłam mu oczko.
To moja pierwsza akcja od tamtej tragedii. Dzisiaj się przełamałam. Trochę mi tego brakowało. Podjechałam pod remizę. Wszystkie oczy skierowane były na pojazd brata. Szybko z niego wysiadłam.
- Zdążyłam ? - zapytałam.
- Tak, tak. Przebieraj się. - rzekł Rafał.
Wbiegłam do środka i zaczęłam się przebierać. Zwinnie mi to poszło i wyszłam na dwór. Podeszłam do brata,
- Trawy się palą i nie wiem kiedy wrócimy. Także nie czekaj. - dałam mu buziaka.
- I tak po ciebie przyjadę. - zaśmiał się - Uważaj na siebie.
Pobiegłam do wozu.
- Fajne autko. zwrócił się do mnie Jacek
- Brata. - obwieściłam
- To ty masz brata ? - wszyscy się zdziwili.
- No. To ten co przyjechał ze mną.
- A to nie był czasem Paweł Zatorski ? - zapytał Łukasz
- A no był. - uśmiechnęłam się.
- O czyli nadal jesteś wolna. - puścił mi oczko Jacek i objął ramieniem.
Pożar był sporawy, ale szybko sobie z nim daliśmy radę.
Paweł jak mówił tak zrobił. Czekał na mnie. Zawiózł mnie do domu. Nie zostawał, bo był zmęczony. Z resztą ja też. Wzięłam prysznic i poszłam spać.
Przepraszam za długą przerwę...
#teamAndrzej
#TeamJacek
#PierwszaAkcja
#PoznanieRodziców
#PawełAndEliza
Mam nadzieję, że się podoba. Z kim ma być Emilka ???
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Rozdział 6
Z głębokiego snu wyrwał mnie budzik. Niechętnie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Zegarek wskazywał 6.30. Westchnęłam i zeszłam z łóżka. Podeszłam do szafy i wybierałam ciuchy, Postawiłam na czarne rurki i bluzę ze Skry. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Tam szybko przemyłam twarz, umyłam zęby, ubrałam się i ułożyłam włosy. W brzuchu burczała mi niemiłosiernie. Z lodówki wyciągnęłam mleko, które wlałam do talerza. Do mleka dosypałam płatek śniadaniowych i wzięłam się do konsumowania.
Po śniadaniu poszłam do pokoju i do torby spakowałam książki. Gdy upewniłam się, że wszystko mam, ubrałam adidasy i wyszłam z domu. Było w miarę ciepło, dlatego zdecydowałam się na spacer do szkoły.
Po 25 minutach byłam na miejscu. Jako pierwszą miałam psychologię. Nie przepadałam za tym przedmiotem. Ale co zrobić... Po dwugodzinnej psychologii przyszedł czas na przerwę. Usiadłam na korytarzowym krześle i wyciągnęłam kanapki. Każdy kęs przeżuwałam powoli.
- Siemka.- przyszli do mnie Łukasz i Robert.
- Siemka.- uśmiechnęłam się.- Co tam ?
- A spoko. Co dostałaś z kartkówki z psychy ? - zapytał Łukasz.
- 5, a wy ?
- Normalnie, że 5. - cieszył się Robo.
- Co teraz mamy ? - zapytał sowa.
Sowa- tak mówimy na Łukasza.
- Yyyy chyba anatomię.
Ruszyliśmy w stronę sali, w której mamy zajęcia.
- Kiedy zaczynają się praktyki ? - zapytał Robert.
- Za tydzień.- zaśmiałam się
- Serio ??O kurde, ale to szybko leci. - westchnął
Przytaknęliśmy z Łukaszem. Weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca. Tu ławki są poczwórne, więc siedzieliśmy koło siebie. Anatomia jest ciężka, ale ją lubię.
- No to na dzień dobry wyciągamy karteczki i piszemy mini egzamin. - obwieścił wykładowca, wchodząc do sali.
Nic nie umiałam, bo się nie uczyłam. Wyciągnęłam kartkę i położyłam ją na ławce. Popatrzyłam na chłopaków. Byli na luzie, czyli umieli. Wykładowca zaczął dyktować pytania. Zdziwiłam się, bo wszystko wiedziałam. Może dlatego, że jestem słuchowcem, a jednocześnie wzrokowcem ? Bez problemu wszystko napisałam. Zadowolona odniosłam kartkę jako pierwsza. Wiryń- tak ma na nazwisko wykładowca- dziwnie na mnie spojrzał. Wróciłam na swoje miejsce. Popatrzyłam na chłopaków. Intensywnie nad czymś myśleli.
- Biegun, do mnie z indeksem. - rzekł Wiryń
Wyciągnęłam z torby czerwoną książeczkę i podeszłam do niego. Otworzył na ocenach. Wpisał coś i mi oddał.
Dzisiaj mieliśmy dużo pisania i rysowania. Ręka już mi odpadała. Kiedy już nie mogłam pisać, Wiryń obwieścił, że to na dzisiaj koniec. Chłopaki musieli jeszcze do niego pójść z indeksami. Wyszłam z sali i czekałam na nich pod drzwiami. Po chwili wyszli.
- Na trzy. Raz, dwa, trzy ! - rzekłam i jednocześnie otworzyliśmy indeksy.
Zamurowało mnie. Mina mi zrzedła.
- Jest, mam pięć. - chwalił się sowa.
- Ja też. - przybili sobie ,,piątkę"
Popatrzyli na mnie. Podniosłam na nich wzrok. Posyłali mi współczujący wzrok.
- Mam 6 ! - krzyknęłam i zaczęłam skakać.
Zrobili wielkie oczy i przyłączyli się do mnie.
Zadowoleni poszliśmy na kolejne (na szczęście dzisiaj ostatnie) zajęcia, a mianowicie angielski.
Wykład był nudny, dlatego nasza trójka grała w państwa miasta. Raz wykładowca na nas krzywo popatrzył, bo zaczęliśmy się śmiać z sowy. Przez kolejne 10 min dochodziliśmy do siebie.
- Na dzisiaj koniec. Jesteście wolni. - na te słowa czekałam 30 min.
Wyszliśmy z chłopakami z sali. Dalej wspominaliśmy przypał Łukasza. Robert chciał się podlizać i otworzył mi drzwi na dwór. Uśmiechnęłam się i ładnie podziękowałam. Popatrzyłam na ulicę. Na poboczu stało srebrne audi, o które opierał się mój brat. Gdy dostrzegł mnie, pomachał mi.
- Dobra chłopaki, ja lecę. - pożegnałam się i zaczęłam biec do Pawła.
Rozłożył ręce i zamknął mnie w uścisku.
- Cześć. - przywitałam się
- Siemanko. Wsiadaj. - otworzył mi drzwi.
Z wielką przyjemnością wsiadłam.
- Jak w szkole ? - zapytał
- A spoko. Zgarnęłam 5 i 6. - uśmiechnęłam się.- Tylko trochę głodna jestem.
- To dobrze się składa, bo zabieram cię na pyszny obiad. - obwieścił.
Zatorski zatrzymał się pod dobrze mi znanym domem. Zaczął mi dzwonić telefon.
- Zaraz przyjdę. - rzekłam do Pawła i odebrałam.
- Cześć Emilka. Pamiętasz, że dzisiaj mecz o 18 ? - usłyszałam.
- Tak trenerze, pamiętam. - zaśmiałam się.
- No to dobrze. Jak się czujesz ?
- Dobrze. Myślę, że dzisiaj wygramy.
- No ja tak samo. - zaśmiał się.- To do meczu.
- Do meczu. - rozłączyłam się.
Weszłam do domu.
- Wnusia. - ucieszyła się babcia.
- Cześć babciu. - dałam jej buziaka.
- Wiesz co, może chodź na chwilę do ogrodu. - babcia była trochę zdenerwowana.
- Dobrze, tylko umyję ręce. - uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki.
- Ale... - przerwała babcia, bo wpadłam na brata.
- Oj sorki. - uśmiechnął się. - Masz dzisiaj mecz ?
- Taa o 18.
- To wy już się znacie ? - zapytała zadowolona babcia.
Ze śmiechem pokiwaliśmy twierdząco.
Po pysznym obiedzie usiedliśmy w salonie.
- Długo się nad tym zastanawiałam i chyba zdecydowałam, że zmienię nazwisko. - przerwałam ciszę
Zaszokowała ich ta wiadomość.
- No wiesz.... To twoja decyzja. A na jakie ? - głos zabrała babcia.
- Na Zatorska, oczywiście. - uśmiechnęłam się.
- Byłoby miło. - uśmiechnął się Paweł
- Ale jeszcze to przemyślę. A teraz Pawle musimy jechać, bo mam mecz.
Podwiózł mnie pod sam dom.
- Powodzenia na meczu. - uśmiechnął się
- Dzięki. Pa. - pożegnałam się.
- Pa.- odjechał.
Poszłam po moją torbę ze strojem.
Podjechałam pod halę i spotkałam tam Sylwię. Razem poszłyśmy do szatni. Tam w dobrych humorach przebrałyśmy się i weszłyśmy na salę.
Mecz poszedł nam dobrze, bo wygrałyśmy 3:0. Podobała mi się moja gra.
- A dzisiejszym MVP zostaje libero z Bełchatowa ! Emilka Biegun ! - usłyszałam.
Podeszłam do sędziego i wzięłam statuetkę. Byłam zadowolona.
Zmęczona położyłam się przed 22. Chwilę popisałam z Pawłem i zasnęłam.
OCZAMI PAWŁA.
Dzisiaj trening mieliśmy o 9. Cieszyło mnie to, ponieważ mogę zabrać Emilkę do babci. Na treningu Wojtek był dla mnie oschły i unikał mnie. Nie wiem o co mu chodziło.
O 14 pojechałem pod szkołę mojej siostry. Wyszedłem z samochodu i oparłem się o jego maskę. Gdy Emilka wyszła, od razu pojawił mi się uśmiech. Znamy się krótko, ale wydaje mi się, że znamy się od początku. Gdy powiedziała mi, że jestem jej bratem, zamurowało mnie. Lecz gdy popatrzyłem na nią, w jej piękne oczy, coś we mnie pękło. Przytuliłem ją mocno i nie chciałem puścić. W tedy stała się dużą częścią mojego świata. Przybiegła do mnie i mocno ją przytuliłem.
- Tylko trochę jestem głodna. - oznajmiła w czasie naszej rozmowy.
- To dobrze się składa, bo zabieram Cię na pyszny obiad. - obwieściłem
Wcześniej zadzwoniłem do babci, że przyjadę do niej z gościem. Zrobię jej małą niespodziankę.
Gdy wychodziliśmy z samochodu, zadzwonił telefon Emilki.
- Zaraz przyjdę. - rzekła i odebrała.
Wszedłem do domu.
- Cześć babciu. - przywitałem się.
- Pawełku, jak ja cię dawno nie widziałam. - przytuliła się.
- Ja babci też.
- A gdzie ten gość ? - zapytała
- Rozmawia przez telefon. - oznajmiłem.
Poszedłem do salonu. Leżała tam torba oraz koszulka Skry. Nie wiedziałem czyje to.
- Babciu, czyja to koszulka ? - zapytałem
- Kupiłam sobie. - odpowiedziała zmieszana po chwili zastanowienia.
- Trzeba było powiedzieć, to bym ci dał. - zaśmiałem się
- Oj tam. Zaraz wracam. - wybiegła jak oparzona.
Ciekawe co się stało.... Pójdę zobaczyć gdzie Emilka. Gdy wychodziłem z pokoju, wpadła na mnie siostra.
- Oj sorki. Masz dzisiaj mecz ? - zapytałem
- Taa o 18.
- To wy się już znacie ? - babcia nie ukrywała zadowolenia.
Z uśmiechem potwierdziliśmy.
Po obiedzie Emilka obwieściła o czymś, czego bym się nie spodziewał. Chciała zmienić nazwisko. Zadowoliło mnie to bardzo. Tylko co na to rodzice ?
Odwiozłem bliźniaczkę pod sam dom. Szkoda, że tak sama mieszka. Całą drogę do domu rozmyślałem o życiu. Dzisiaj nie mamy treningu.- z tą myślą położyłem się na kanapie.- Co oznacza, że mogę pojechać na mecz Emilki. Zadowolony pomysłem wziąłem klucze i zamknąłem mieszkanie. Zapukałem do Wojtka. Otworzył.
- Siemka stary. Jedziesz na mecz dziewczyn ? - zapytałem
- No i jeszcze może frytki do tego? - rzekł z sarkazmem
- No dawaj. - zachęcałem go
- Z tobą ? Nigdy. - zamknął mi drzwi przed nosem.
Nie wiem o co mu chodziło. I co ma pojechać tak sam ? Karola i Andrzeja nie ma... Już wiem ! Szybko zbiegłem schodami i zaraz byłem w aucie. W punkt docelowy dojechałem w 5 mon. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Otworzył mi mężczyzna.
- O cześć synu. Wchodź. - zaprosił mnie tato.
- Cześć.- uścisnąłem jego dłoń. - Cześć mamo ! - krzyknąłem.
Z kuchni przybiegła moja rodzicielka.
- Pawełek.- przytuliła się do mnie. - Chcesz coś do picia ?
- Nie dziękuję. Pomyślałem, że dawno razem gdzieś nie byliśmy. Może pojedziecie ze mną na mecz dziewczyn ? Bo nie mam z kim innym.
- Oczywiście synku. - uśmiechnęła się mama.- Zaraz będę gotowa.
Ucieszyłem się bardzo. Zobaczą też Emilkę. Muszą się kiedyś spotkać.
Po 10 min byliśmy na hali. Drużyny jeszcze się rozgrzewały. Zajęliśmy miejsca. Widać, że byli zaciekawieni. Przyglądałem się Emilce. Grała genialnie. Każde jej odbicie było bardzo dokładne. Każda obroniona piłka leciała prosto do rąk rozgrywającej. Powinna grać w jakimś wyższym klubie.
- Ta libero z Bełchatowa jest genialna. - rzekł tato.
- No. - westchnąłem.- Marnuje się tu.
- Ładniutka. - zachichotała mama.
Mecz skończył się zwycięstwem 3:0. Musieliśmy wyjść od razu, bo mama musiała zdążyć jeszcze do sklepu. Nie zobaczyłem kto został MVP.
Zadowolony wróciłem do mieszkania. Wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Gratuluję meczu :* wysłałem wiadomość siostrze. Po chwili była odpowiedź. Dziękuję :* To ty byłeś na meczy ?! Odpisałem Normalnie :P Przyszła odpowiedź. Nie widziałam cię :( Dobra, idę spać. Dobranoc :* Z uśmiechem napisałem Dobranoc :* Zamknąłem oczy i zacząłem rozmyślać. Co się stało z Wojtkiem ? Nic mu nie zrobiłem, a on mnie nienawidzi. Strasznie mnie to bolało. Muszę się tego od niego dowiedzieć. Ale to jutro na treningu....
Przepraszam za przerwę...
A chociaż podoba się ?
Po śniadaniu poszłam do pokoju i do torby spakowałam książki. Gdy upewniłam się, że wszystko mam, ubrałam adidasy i wyszłam z domu. Było w miarę ciepło, dlatego zdecydowałam się na spacer do szkoły.
Po 25 minutach byłam na miejscu. Jako pierwszą miałam psychologię. Nie przepadałam za tym przedmiotem. Ale co zrobić... Po dwugodzinnej psychologii przyszedł czas na przerwę. Usiadłam na korytarzowym krześle i wyciągnęłam kanapki. Każdy kęs przeżuwałam powoli.
- Siemka.- przyszli do mnie Łukasz i Robert.
- Siemka.- uśmiechnęłam się.- Co tam ?
- A spoko. Co dostałaś z kartkówki z psychy ? - zapytał Łukasz.
- 5, a wy ?
- Normalnie, że 5. - cieszył się Robo.
- Co teraz mamy ? - zapytał sowa.
Sowa- tak mówimy na Łukasza.
- Yyyy chyba anatomię.
Ruszyliśmy w stronę sali, w której mamy zajęcia.
- Kiedy zaczynają się praktyki ? - zapytał Robert.
- Za tydzień.- zaśmiałam się
- Serio ??O kurde, ale to szybko leci. - westchnął
Przytaknęliśmy z Łukaszem. Weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca. Tu ławki są poczwórne, więc siedzieliśmy koło siebie. Anatomia jest ciężka, ale ją lubię.
- No to na dzień dobry wyciągamy karteczki i piszemy mini egzamin. - obwieścił wykładowca, wchodząc do sali.
Nic nie umiałam, bo się nie uczyłam. Wyciągnęłam kartkę i położyłam ją na ławce. Popatrzyłam na chłopaków. Byli na luzie, czyli umieli. Wykładowca zaczął dyktować pytania. Zdziwiłam się, bo wszystko wiedziałam. Może dlatego, że jestem słuchowcem, a jednocześnie wzrokowcem ? Bez problemu wszystko napisałam. Zadowolona odniosłam kartkę jako pierwsza. Wiryń- tak ma na nazwisko wykładowca- dziwnie na mnie spojrzał. Wróciłam na swoje miejsce. Popatrzyłam na chłopaków. Intensywnie nad czymś myśleli.
- Biegun, do mnie z indeksem. - rzekł Wiryń
Wyciągnęłam z torby czerwoną książeczkę i podeszłam do niego. Otworzył na ocenach. Wpisał coś i mi oddał.
Dzisiaj mieliśmy dużo pisania i rysowania. Ręka już mi odpadała. Kiedy już nie mogłam pisać, Wiryń obwieścił, że to na dzisiaj koniec. Chłopaki musieli jeszcze do niego pójść z indeksami. Wyszłam z sali i czekałam na nich pod drzwiami. Po chwili wyszli.
- Na trzy. Raz, dwa, trzy ! - rzekłam i jednocześnie otworzyliśmy indeksy.
Zamurowało mnie. Mina mi zrzedła.
- Jest, mam pięć. - chwalił się sowa.
- Ja też. - przybili sobie ,,piątkę"
Popatrzyli na mnie. Podniosłam na nich wzrok. Posyłali mi współczujący wzrok.
- Mam 6 ! - krzyknęłam i zaczęłam skakać.
Zrobili wielkie oczy i przyłączyli się do mnie.
Zadowoleni poszliśmy na kolejne (na szczęście dzisiaj ostatnie) zajęcia, a mianowicie angielski.
Wykład był nudny, dlatego nasza trójka grała w państwa miasta. Raz wykładowca na nas krzywo popatrzył, bo zaczęliśmy się śmiać z sowy. Przez kolejne 10 min dochodziliśmy do siebie.
- Na dzisiaj koniec. Jesteście wolni. - na te słowa czekałam 30 min.
Wyszliśmy z chłopakami z sali. Dalej wspominaliśmy przypał Łukasza. Robert chciał się podlizać i otworzył mi drzwi na dwór. Uśmiechnęłam się i ładnie podziękowałam. Popatrzyłam na ulicę. Na poboczu stało srebrne audi, o które opierał się mój brat. Gdy dostrzegł mnie, pomachał mi.
- Dobra chłopaki, ja lecę. - pożegnałam się i zaczęłam biec do Pawła.
Rozłożył ręce i zamknął mnie w uścisku.
- Cześć. - przywitałam się
- Siemanko. Wsiadaj. - otworzył mi drzwi.
Z wielką przyjemnością wsiadłam.
- Jak w szkole ? - zapytał
- A spoko. Zgarnęłam 5 i 6. - uśmiechnęłam się.- Tylko trochę głodna jestem.
- To dobrze się składa, bo zabieram cię na pyszny obiad. - obwieścił.
Zatorski zatrzymał się pod dobrze mi znanym domem. Zaczął mi dzwonić telefon.
- Zaraz przyjdę. - rzekłam do Pawła i odebrałam.
- Cześć Emilka. Pamiętasz, że dzisiaj mecz o 18 ? - usłyszałam.
- Tak trenerze, pamiętam. - zaśmiałam się.
- No to dobrze. Jak się czujesz ?
- Dobrze. Myślę, że dzisiaj wygramy.
- No ja tak samo. - zaśmiał się.- To do meczu.
- Do meczu. - rozłączyłam się.
Weszłam do domu.
- Wnusia. - ucieszyła się babcia.
- Cześć babciu. - dałam jej buziaka.
- Wiesz co, może chodź na chwilę do ogrodu. - babcia była trochę zdenerwowana.
- Dobrze, tylko umyję ręce. - uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki.
- Ale... - przerwała babcia, bo wpadłam na brata.
- Oj sorki. - uśmiechnął się. - Masz dzisiaj mecz ?
- Taa o 18.
- To wy już się znacie ? - zapytała zadowolona babcia.
Ze śmiechem pokiwaliśmy twierdząco.
Po pysznym obiedzie usiedliśmy w salonie.
- Długo się nad tym zastanawiałam i chyba zdecydowałam, że zmienię nazwisko. - przerwałam ciszę
Zaszokowała ich ta wiadomość.
- No wiesz.... To twoja decyzja. A na jakie ? - głos zabrała babcia.
- Na Zatorska, oczywiście. - uśmiechnęłam się.
- Byłoby miło. - uśmiechnął się Paweł
- Ale jeszcze to przemyślę. A teraz Pawle musimy jechać, bo mam mecz.
Podwiózł mnie pod sam dom.
- Powodzenia na meczu. - uśmiechnął się
- Dzięki. Pa. - pożegnałam się.
- Pa.- odjechał.
Poszłam po moją torbę ze strojem.
Podjechałam pod halę i spotkałam tam Sylwię. Razem poszłyśmy do szatni. Tam w dobrych humorach przebrałyśmy się i weszłyśmy na salę.
Mecz poszedł nam dobrze, bo wygrałyśmy 3:0. Podobała mi się moja gra.
- A dzisiejszym MVP zostaje libero z Bełchatowa ! Emilka Biegun ! - usłyszałam.
Podeszłam do sędziego i wzięłam statuetkę. Byłam zadowolona.
Zmęczona położyłam się przed 22. Chwilę popisałam z Pawłem i zasnęłam.
OCZAMI PAWŁA.
Dzisiaj trening mieliśmy o 9. Cieszyło mnie to, ponieważ mogę zabrać Emilkę do babci. Na treningu Wojtek był dla mnie oschły i unikał mnie. Nie wiem o co mu chodziło.
O 14 pojechałem pod szkołę mojej siostry. Wyszedłem z samochodu i oparłem się o jego maskę. Gdy Emilka wyszła, od razu pojawił mi się uśmiech. Znamy się krótko, ale wydaje mi się, że znamy się od początku. Gdy powiedziała mi, że jestem jej bratem, zamurowało mnie. Lecz gdy popatrzyłem na nią, w jej piękne oczy, coś we mnie pękło. Przytuliłem ją mocno i nie chciałem puścić. W tedy stała się dużą częścią mojego świata. Przybiegła do mnie i mocno ją przytuliłem.
- Tylko trochę jestem głodna. - oznajmiła w czasie naszej rozmowy.
- To dobrze się składa, bo zabieram Cię na pyszny obiad. - obwieściłem
Wcześniej zadzwoniłem do babci, że przyjadę do niej z gościem. Zrobię jej małą niespodziankę.
Gdy wychodziliśmy z samochodu, zadzwonił telefon Emilki.
- Zaraz przyjdę. - rzekła i odebrała.
Wszedłem do domu.
- Cześć babciu. - przywitałem się.
- Pawełku, jak ja cię dawno nie widziałam. - przytuliła się.
- Ja babci też.
- A gdzie ten gość ? - zapytała
- Rozmawia przez telefon. - oznajmiłem.
Poszedłem do salonu. Leżała tam torba oraz koszulka Skry. Nie wiedziałem czyje to.
- Babciu, czyja to koszulka ? - zapytałem
- Kupiłam sobie. - odpowiedziała zmieszana po chwili zastanowienia.
- Trzeba było powiedzieć, to bym ci dał. - zaśmiałem się
- Oj tam. Zaraz wracam. - wybiegła jak oparzona.
Ciekawe co się stało.... Pójdę zobaczyć gdzie Emilka. Gdy wychodziłem z pokoju, wpadła na mnie siostra.
- Oj sorki. Masz dzisiaj mecz ? - zapytałem
- Taa o 18.
- To wy się już znacie ? - babcia nie ukrywała zadowolenia.
Z uśmiechem potwierdziliśmy.
Po obiedzie Emilka obwieściła o czymś, czego bym się nie spodziewał. Chciała zmienić nazwisko. Zadowoliło mnie to bardzo. Tylko co na to rodzice ?
Odwiozłem bliźniaczkę pod sam dom. Szkoda, że tak sama mieszka. Całą drogę do domu rozmyślałem o życiu. Dzisiaj nie mamy treningu.- z tą myślą położyłem się na kanapie.- Co oznacza, że mogę pojechać na mecz Emilki. Zadowolony pomysłem wziąłem klucze i zamknąłem mieszkanie. Zapukałem do Wojtka. Otworzył.
- Siemka stary. Jedziesz na mecz dziewczyn ? - zapytałem
- No i jeszcze może frytki do tego? - rzekł z sarkazmem
- No dawaj. - zachęcałem go
- Z tobą ? Nigdy. - zamknął mi drzwi przed nosem.
Nie wiem o co mu chodziło. I co ma pojechać tak sam ? Karola i Andrzeja nie ma... Już wiem ! Szybko zbiegłem schodami i zaraz byłem w aucie. W punkt docelowy dojechałem w 5 mon. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Otworzył mi mężczyzna.
- O cześć synu. Wchodź. - zaprosił mnie tato.
- Cześć.- uścisnąłem jego dłoń. - Cześć mamo ! - krzyknąłem.
Z kuchni przybiegła moja rodzicielka.
- Pawełek.- przytuliła się do mnie. - Chcesz coś do picia ?
- Nie dziękuję. Pomyślałem, że dawno razem gdzieś nie byliśmy. Może pojedziecie ze mną na mecz dziewczyn ? Bo nie mam z kim innym.
- Oczywiście synku. - uśmiechnęła się mama.- Zaraz będę gotowa.
Ucieszyłem się bardzo. Zobaczą też Emilkę. Muszą się kiedyś spotkać.
Po 10 min byliśmy na hali. Drużyny jeszcze się rozgrzewały. Zajęliśmy miejsca. Widać, że byli zaciekawieni. Przyglądałem się Emilce. Grała genialnie. Każde jej odbicie było bardzo dokładne. Każda obroniona piłka leciała prosto do rąk rozgrywającej. Powinna grać w jakimś wyższym klubie.
- Ta libero z Bełchatowa jest genialna. - rzekł tato.
- No. - westchnąłem.- Marnuje się tu.
- Ładniutka. - zachichotała mama.
Mecz skończył się zwycięstwem 3:0. Musieliśmy wyjść od razu, bo mama musiała zdążyć jeszcze do sklepu. Nie zobaczyłem kto został MVP.
Zadowolony wróciłem do mieszkania. Wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Gratuluję meczu :* wysłałem wiadomość siostrze. Po chwili była odpowiedź. Dziękuję :* To ty byłeś na meczy ?! Odpisałem Normalnie :P Przyszła odpowiedź. Nie widziałam cię :( Dobra, idę spać. Dobranoc :* Z uśmiechem napisałem Dobranoc :* Zamknąłem oczy i zacząłem rozmyślać. Co się stało z Wojtkiem ? Nic mu nie zrobiłem, a on mnie nienawidzi. Strasznie mnie to bolało. Muszę się tego od niego dowiedzieć. Ale to jutro na treningu....
Przepraszam za przerwę...
A chociaż podoba się ?
piątek, 6 czerwca 2014
Rozdział 5
- Piotrek nie jest Twoim ojcem.
- Że co ?! - pisnęłam
- To nie byli twoi prawdziwi rodzice.
- Ale jak to ? - powiedziałam przez łzy.
- To bardzo długa opowieść. - westchnęła. - Twoja mama Ula miała siostrę. Ona miała męża i bliźniaki. A chcieli mieć tylko syna. A, że twoja mama nie mogła mieć dzieci, zaadoptowała cię. Z Piotrek byli bardzo zadowoleni, że Cię przygarnęli. Wszystko było dobrze do czasu... Nagle Kasia - twoja biologiczne matka, chciała Cię odzyskać. Zaczęła się kłótnia. Nie odzyskali Cię. Znienawidziły się siostry. I od tamtego czasu nie istniały dla siebie. Wszystkie zdjęcia musiałam pochować. Nie mogłam nic o nich mówić tobie, a im o was. Teraz już wiesz.
- Czyli ja mam brata ?! I do tego bliźniaka ?!
- Tak.
- A dasz mi na niego jakieś namiary ?
Na karteczce napisała mi jego dane. Gdy zobaczyłam imię i nazwisko, przeraziłam się.
KOLEJNY DZIEŃ (GODZ. 15)
- Babciu, muszę jechać na trening. Później zostaję na meczu, który zaczyna się o 19. Więc dzisiaj nie wrócę. Jutro przyjadę. - oznajmiłam i dałam buziaka w policzek.
W autobusie myślałam, czy poznać prawdziwych rodziców. Długo nie myślałam, bo byłam już w Bełchatowie pod halą. Tam czekały na mnie przyjaciółki. Przywitałam się z nimi i weszłyśmy do budynku. Ja poszłam do szatni, a one na trybuny. Przebrałam się szybko o weszłam na halę.
Trening nie był ciężki, ale nic mi nie szło. Byłam rozkojarzona i nie mogłam się skupić na grze.
- Emilka, co się dzieje ? - zapytała Sabina, gdy wychodziłyśmy.
- To nie rozmowa na teraz. Chodźcie do mnie, to opowiem.
- No dobra, to ruszajmy ! - obwieściła wesoło Eliza.
Nałożyłam okulary przeciwsłoneczne i ruszyłyśmy. Próbowałam nie myśleć o tej sytuacji z rodziną. I chwilami wychodziło mi to, dzięki dziewczynom. Po drodze wstąpiłyśmy do cukierni i wzięłyśmy po bułce słodkiej. Szłyśmy przez park, w którym była wystawa zdjęć. ,, Ujmujące zdjęcia" widniał napis. Podeszłam bliżej i zaczęłam oglądać. Niektóre były naprawdę dobre. Gdy miałam odchodzić, zobaczyłam zdjęcie. Byłam na nim ja, salutująca nad ojcem. Łzy stanęły mi w oczach. Słona kropla spłynęła mi po policzku. Odwróciłam się gwałtownie i uderzyłam kogoś.
- Przepraszam. - szepnęłam i wyminęłam go.
- Zaczekaj ! - krzyknął i złapał mnie za ramię. - Co się stało ?
Popatrzyłam się na niego. Przez łzy rozpoznałam twarz Wojtka.
- Przepraszam, muszę już iść. - rzekłam i ruszyłam przed siebie.
Przyśpieszonym krokiem, szłam w stronę domu.
- Emilka proszę, porozmawiajmy. - dogonił mnie przyjmujący.
- Nie mam ochoty. - powiedziałam i odebrałam dzwoniący telefon.
- Emila, z kim ty idziesz ? - zapytała podenerwowana Gabryśka.
- Nie wiem. Proszę was, chodźcie do mnie. - szepnęłam.
- Dobra, już biegniemy.
- Ziomek ! - usłyszałam krzyk za sobą.
Odwróciłam się i ujrzałam przyjaciółki. Podbiegły do mnie i przytuliły.
- Zadzwonisz chociaż ? - zapytał.
Bez odpowiedzi ruszyłyśmy do domu.
- Przecież to Włodarczyk. Ten siatkarz. - pisnęła Eliza. - Czego chciał ? To przez niego płaczesz ?
- Nie, to nie przez niego. Tam w parku było zdjęcie z tamtego dnia. - oznajmiłam.
Już więcej nie pytały. W ciszy doszłyśmy do domu. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka. Usiadłyśmy w salonie i zaczęłam im opowiadać. Nie mogły w to wszystko uwierzyć. Nie powiedziałam im kto jest moim bratem. Została godzina do meczu. Dziewczyny poszły do swoich domów po koszulki. Umówiłyśmy się, że spotkamy się pod halą. Poszłam po koszulkę i szalik. Przebrałam się i wyszłam z domu.
Pod halą spotkałam się z przyjaciółkami. Weszłyśmy di środka. Przy sklepiku spotkałam tą jędzę Sandrę. Gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się szatańsko. Zaczęłam szukać w torbie portfel. Nagle poczułam na mojej koszulce gorącą kawę.
- Ups, potknęłam się. - powiedziała z uśmiechem i odeszła.
Odciągnęłam koszulkę od ciała. Nie miałam nic pod spodem (oprócz biustonosza). I co ja teraz zrobię, z taką mokrą koszulką ?!
- Emi, co się stało ? - zapytała Sabina, podchodząc.
- Ehh Sandra... - westchnęłam. - Muszę kupić nową koszulkę.
Poszłyśmy do sklepu kibica. Świecił pustkami.
- Jest jakaś koszulka ? - zapytałam
- Nie, nie ma żadnej. Są jedynie bluzy. Jutro mają przywieść towar.
- Aha, to szkoda. Do widzenia. - westchnęłam i wyszłam.
Weszłyśmy na salę i zajęłyśmy miejsca. Przyglądałam się Włodarczykowi i Zatorskiemu. Z zamyśleń wyrwała mnie rozgrywająca z mojego klubu.
- Chodź Emilka.- ciągnęła mnie.
- Ale gdzie ? - pytałam w biegu.
- Mamy prezentację klubu. - uśmiechnęła się.
Doszłyśmy do reszty zawodniczek. Sandra popatrzyła na moją koszulkę i zaczęła się śmiać. Przewróciłam oczami i odwróciłam się. Wyczytywali nazwiskami. Na początku były atakujące, następnie przyjmujące, dalej środkowe, potem rozgrywające i na końcu libero czyli ja.
- I grająca z numerem 16, przecudowna, prześliczna, utalentowana i niedoceniana libero - Emilka Biegun ! - Takie miałam przywitanie.
Weszłam na płytę główną i zaczęłam machać. Dostałam dużo oklasków. Dołączyłam do szeregu. Popatrzyłam na Wojtka i nasze spojrzenia spotkały się. Odwrócił się i poszedł do szatni. Były jakieś przemówienia i gratulacje. Po chwili chłopaki ze Skry przybijali nam "piątki". Gdy doszedł do mnie Wojtek, wcisnął mi coś do ręki i puścił oczko. Była to koszulka. Po kilku minutach zeszłyśmy z płyty. Poszłam do toalety przebrać koszulkę. Popatrzyłam na tą co dostałam. Treningowa koszulka chłopaków. Zmieniłam moją oblaną i weszłam na trybuny.
- Co ty masz za koszulkę ? - zapytała Eliza
- A znalazłam. - zaśmiałam się i usiadłam.
Mecz był pełen emocji. Jednak nie mogłam się na nim skupić.Ciągle myślałam. o rozmowie z babcią. Nasza drużyna wygrała. Zeszłyśmy z dziewczynami do band. Było pełno ludzi, bo obok autografy rozdawał Zatorski. Przepchałam się do niego. Poklepałam go po ramieniu.
- Możemy porozmawiać ? - zapytałam
Zmarszczył brwi.
- No dobra. Poczekaj na mnie przed halą. Będą za jakieś 15 min. - obwieścił.
Wróciłam do moich towarzyszek. Wyszłyśmy na zewnątrz.
- Dobra dziewczyny, ja tu zostaję. Umówiłam się z kimś. - powiedziałam.
Pożegnałam się z nimi i usiadłam na ławce. Tupałam nerwowo. Stresowałam się przed rozmową. Nawet nie wiem kiedy minęło 15 min.
- Co się stało ? - podszedł libero.
Wzięłam głęboki wdech i wstałam.
- Nie będę owijała w bawełnę. Walę prosto z mostu. - przerwałam. - Jesteś moim bratem.
Stał zmieszany.
- Patrz. - pokazałam mu zdjęcie.- To jesteśmy my. Babcia zawsze mi mówiła, że ty to syn znajomych. Ale tak naprawdę to mój brat w dodatku bliźniak.
Uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Może pójdziemy do kawiarni i porozmawiamy ? Poznamy się lepiej. - zaproponował.
Przytaknęłam i poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Zajęliśmy stolik. Podszedł do nas kelner.
- Co podać ? - zapytał
- Wybieraj. - rzekł do mnie Paweł.
Popatrzyłam na kartę. Nie mogłam się zdecydować.
- To poproszę Cappucino śmietankowe i może sernika. - powiedziałam po namyśle.
- Ja to samo. - oznajmił mój brat. - Czemu to zamówiłaś ?
- Bo to moje ulubione Cappucino i kocham sernika. - zaśmiałam się,
- To tak jak ja.
Dowiedziałam się bardzo dużo o moim bliźniaku. Tak samo on o mnie. Był sympatyczny, dużo żartował i rozbawiał mnie do łez. Po godzinnej rozmowie wymieniliśmy się numerami i wróciliśmy do domów.
Nalałam do wanny dużo wody. Dolałam sporo płynu do kąpieli i stworzyła się piana. Zanurzyłam się cała i odprężałam się po ciężkim dniu. Nie sądziłam, że Paweł to tak dobrze przyjmie. Dostałam sms. Wyszłam z kąpieli, wytarłam ciało i ubrałam się. Wzięłam telefon i odczytałam wiadomość. Od: braciszek :* ,,Hejoooo :* Masz jutro szkołę ? " Odpisałam Hejo :*, tak od 8.00 do 14.00. a co ? Na odpowiedź nie czekałam długo. A nic. Dobranoc :* Dobranoc :* wysłałam. Poszłam do łóżka i po chwili zasnęłam.
OCZAMI WOJTKA
Dałem Emilce moją koszulkę treningową, bo miała wielką plamę z kawy.
Przez cały mecz patrzyłem tylko na nią. Jest zjawiskowa, jak anioł. Miałem nadzieję, że spotkam ją po meczu.
Po spotkaniu umyłem się i zadowolony wyszedłem. Przed halą myślałem, że wybuchnę. Zobaczyłem moją miłość jak przytula się z... Pawłem !! Zabiję go ! Dobrze wiedział, że ona mi się podoba. A teraz mi ją odbił ! Nie wybaczę mu tego nigdy ! Pobiegłem di samochodu i pojechałem do domu. Zdenerwowany usiadłem na kanapie. Cały chodziłem. Ale ona też mnie zraniła. Mogła mi nie robić nadziei. Dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. A tam kto ?? No oczywiście on !
- Partyjka w fifę ? - uśmiechnął się
- Spierdalaj. - warknąłem i zatrzasnąłem drzwi.
Dlaczego on musi mieszkać koło mnie ?? Wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.
Przepraszam, że długo nic nie dodawałam, ale w szkole teraz jest masakra. Do tego na turnieju we wtorek załatwiłam sobie staw skokowy :/
Podoba się rozdział ?? Pozdrawiam :)
I proszę o wchodzenie na: http://strazak.org.pl/index.php?mode=read&art=2348 i filmik Ochotnicza Straż Pożarna w Zebrzydowie. Z góry dziękuję !! :)
- Że co ?! - pisnęłam
- To nie byli twoi prawdziwi rodzice.
- Ale jak to ? - powiedziałam przez łzy.
- To bardzo długa opowieść. - westchnęła. - Twoja mama Ula miała siostrę. Ona miała męża i bliźniaki. A chcieli mieć tylko syna. A, że twoja mama nie mogła mieć dzieci, zaadoptowała cię. Z Piotrek byli bardzo zadowoleni, że Cię przygarnęli. Wszystko było dobrze do czasu... Nagle Kasia - twoja biologiczne matka, chciała Cię odzyskać. Zaczęła się kłótnia. Nie odzyskali Cię. Znienawidziły się siostry. I od tamtego czasu nie istniały dla siebie. Wszystkie zdjęcia musiałam pochować. Nie mogłam nic o nich mówić tobie, a im o was. Teraz już wiesz.
- Czyli ja mam brata ?! I do tego bliźniaka ?!
- Tak.
- A dasz mi na niego jakieś namiary ?
Na karteczce napisała mi jego dane. Gdy zobaczyłam imię i nazwisko, przeraziłam się.
KOLEJNY DZIEŃ (GODZ. 15)
- Babciu, muszę jechać na trening. Później zostaję na meczu, który zaczyna się o 19. Więc dzisiaj nie wrócę. Jutro przyjadę. - oznajmiłam i dałam buziaka w policzek.
W autobusie myślałam, czy poznać prawdziwych rodziców. Długo nie myślałam, bo byłam już w Bełchatowie pod halą. Tam czekały na mnie przyjaciółki. Przywitałam się z nimi i weszłyśmy do budynku. Ja poszłam do szatni, a one na trybuny. Przebrałam się szybko o weszłam na halę.
Trening nie był ciężki, ale nic mi nie szło. Byłam rozkojarzona i nie mogłam się skupić na grze.
- Emilka, co się dzieje ? - zapytała Sabina, gdy wychodziłyśmy.
- To nie rozmowa na teraz. Chodźcie do mnie, to opowiem.
- No dobra, to ruszajmy ! - obwieściła wesoło Eliza.
Nałożyłam okulary przeciwsłoneczne i ruszyłyśmy. Próbowałam nie myśleć o tej sytuacji z rodziną. I chwilami wychodziło mi to, dzięki dziewczynom. Po drodze wstąpiłyśmy do cukierni i wzięłyśmy po bułce słodkiej. Szłyśmy przez park, w którym była wystawa zdjęć. ,, Ujmujące zdjęcia" widniał napis. Podeszłam bliżej i zaczęłam oglądać. Niektóre były naprawdę dobre. Gdy miałam odchodzić, zobaczyłam zdjęcie. Byłam na nim ja, salutująca nad ojcem. Łzy stanęły mi w oczach. Słona kropla spłynęła mi po policzku. Odwróciłam się gwałtownie i uderzyłam kogoś.
- Przepraszam. - szepnęłam i wyminęłam go.
- Zaczekaj ! - krzyknął i złapał mnie za ramię. - Co się stało ?
Popatrzyłam się na niego. Przez łzy rozpoznałam twarz Wojtka.
- Przepraszam, muszę już iść. - rzekłam i ruszyłam przed siebie.
Przyśpieszonym krokiem, szłam w stronę domu.
- Emilka proszę, porozmawiajmy. - dogonił mnie przyjmujący.
- Nie mam ochoty. - powiedziałam i odebrałam dzwoniący telefon.
- Emila, z kim ty idziesz ? - zapytała podenerwowana Gabryśka.
- Nie wiem. Proszę was, chodźcie do mnie. - szepnęłam.
- Dobra, już biegniemy.
- Ziomek ! - usłyszałam krzyk za sobą.
Odwróciłam się i ujrzałam przyjaciółki. Podbiegły do mnie i przytuliły.
- Zadzwonisz chociaż ? - zapytał.
Bez odpowiedzi ruszyłyśmy do domu.
- Przecież to Włodarczyk. Ten siatkarz. - pisnęła Eliza. - Czego chciał ? To przez niego płaczesz ?
- Nie, to nie przez niego. Tam w parku było zdjęcie z tamtego dnia. - oznajmiłam.
Już więcej nie pytały. W ciszy doszłyśmy do domu. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka. Usiadłyśmy w salonie i zaczęłam im opowiadać. Nie mogły w to wszystko uwierzyć. Nie powiedziałam im kto jest moim bratem. Została godzina do meczu. Dziewczyny poszły do swoich domów po koszulki. Umówiłyśmy się, że spotkamy się pod halą. Poszłam po koszulkę i szalik. Przebrałam się i wyszłam z domu.
Pod halą spotkałam się z przyjaciółkami. Weszłyśmy di środka. Przy sklepiku spotkałam tą jędzę Sandrę. Gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się szatańsko. Zaczęłam szukać w torbie portfel. Nagle poczułam na mojej koszulce gorącą kawę.
- Ups, potknęłam się. - powiedziała z uśmiechem i odeszła.
Odciągnęłam koszulkę od ciała. Nie miałam nic pod spodem (oprócz biustonosza). I co ja teraz zrobię, z taką mokrą koszulką ?!
- Emi, co się stało ? - zapytała Sabina, podchodząc.
- Ehh Sandra... - westchnęłam. - Muszę kupić nową koszulkę.
Poszłyśmy do sklepu kibica. Świecił pustkami.
- Jest jakaś koszulka ? - zapytałam
- Nie, nie ma żadnej. Są jedynie bluzy. Jutro mają przywieść towar.
- Aha, to szkoda. Do widzenia. - westchnęłam i wyszłam.
Weszłyśmy na salę i zajęłyśmy miejsca. Przyglądałam się Włodarczykowi i Zatorskiemu. Z zamyśleń wyrwała mnie rozgrywająca z mojego klubu.
- Chodź Emilka.- ciągnęła mnie.
- Ale gdzie ? - pytałam w biegu.
- Mamy prezentację klubu. - uśmiechnęła się.
Doszłyśmy do reszty zawodniczek. Sandra popatrzyła na moją koszulkę i zaczęła się śmiać. Przewróciłam oczami i odwróciłam się. Wyczytywali nazwiskami. Na początku były atakujące, następnie przyjmujące, dalej środkowe, potem rozgrywające i na końcu libero czyli ja.
- I grająca z numerem 16, przecudowna, prześliczna, utalentowana i niedoceniana libero - Emilka Biegun ! - Takie miałam przywitanie.
Weszłam na płytę główną i zaczęłam machać. Dostałam dużo oklasków. Dołączyłam do szeregu. Popatrzyłam na Wojtka i nasze spojrzenia spotkały się. Odwrócił się i poszedł do szatni. Były jakieś przemówienia i gratulacje. Po chwili chłopaki ze Skry przybijali nam "piątki". Gdy doszedł do mnie Wojtek, wcisnął mi coś do ręki i puścił oczko. Była to koszulka. Po kilku minutach zeszłyśmy z płyty. Poszłam do toalety przebrać koszulkę. Popatrzyłam na tą co dostałam. Treningowa koszulka chłopaków. Zmieniłam moją oblaną i weszłam na trybuny.
- Co ty masz za koszulkę ? - zapytała Eliza
- A znalazłam. - zaśmiałam się i usiadłam.
Mecz był pełen emocji. Jednak nie mogłam się na nim skupić.Ciągle myślałam. o rozmowie z babcią. Nasza drużyna wygrała. Zeszłyśmy z dziewczynami do band. Było pełno ludzi, bo obok autografy rozdawał Zatorski. Przepchałam się do niego. Poklepałam go po ramieniu.
- Możemy porozmawiać ? - zapytałam
Zmarszczył brwi.
- No dobra. Poczekaj na mnie przed halą. Będą za jakieś 15 min. - obwieścił.
Wróciłam do moich towarzyszek. Wyszłyśmy na zewnątrz.
- Dobra dziewczyny, ja tu zostaję. Umówiłam się z kimś. - powiedziałam.
Pożegnałam się z nimi i usiadłam na ławce. Tupałam nerwowo. Stresowałam się przed rozmową. Nawet nie wiem kiedy minęło 15 min.
- Co się stało ? - podszedł libero.
Wzięłam głęboki wdech i wstałam.
- Nie będę owijała w bawełnę. Walę prosto z mostu. - przerwałam. - Jesteś moim bratem.
Stał zmieszany.
- Patrz. - pokazałam mu zdjęcie.- To jesteśmy my. Babcia zawsze mi mówiła, że ty to syn znajomych. Ale tak naprawdę to mój brat w dodatku bliźniak.
Uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Może pójdziemy do kawiarni i porozmawiamy ? Poznamy się lepiej. - zaproponował.
Przytaknęłam i poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Zajęliśmy stolik. Podszedł do nas kelner.
- Co podać ? - zapytał
- Wybieraj. - rzekł do mnie Paweł.
Popatrzyłam na kartę. Nie mogłam się zdecydować.
- To poproszę Cappucino śmietankowe i może sernika. - powiedziałam po namyśle.
- Ja to samo. - oznajmił mój brat. - Czemu to zamówiłaś ?
- Bo to moje ulubione Cappucino i kocham sernika. - zaśmiałam się,
- To tak jak ja.
Dowiedziałam się bardzo dużo o moim bliźniaku. Tak samo on o mnie. Był sympatyczny, dużo żartował i rozbawiał mnie do łez. Po godzinnej rozmowie wymieniliśmy się numerami i wróciliśmy do domów.
Nalałam do wanny dużo wody. Dolałam sporo płynu do kąpieli i stworzyła się piana. Zanurzyłam się cała i odprężałam się po ciężkim dniu. Nie sądziłam, że Paweł to tak dobrze przyjmie. Dostałam sms. Wyszłam z kąpieli, wytarłam ciało i ubrałam się. Wzięłam telefon i odczytałam wiadomość. Od: braciszek :* ,,Hejoooo :* Masz jutro szkołę ? " Odpisałam Hejo :*, tak od 8.00 do 14.00. a co ? Na odpowiedź nie czekałam długo. A nic. Dobranoc :* Dobranoc :* wysłałam. Poszłam do łóżka i po chwili zasnęłam.
OCZAMI WOJTKA
Dałem Emilce moją koszulkę treningową, bo miała wielką plamę z kawy.
Przez cały mecz patrzyłem tylko na nią. Jest zjawiskowa, jak anioł. Miałem nadzieję, że spotkam ją po meczu.
Po spotkaniu umyłem się i zadowolony wyszedłem. Przed halą myślałem, że wybuchnę. Zobaczyłem moją miłość jak przytula się z... Pawłem !! Zabiję go ! Dobrze wiedział, że ona mi się podoba. A teraz mi ją odbił ! Nie wybaczę mu tego nigdy ! Pobiegłem di samochodu i pojechałem do domu. Zdenerwowany usiadłem na kanapie. Cały chodziłem. Ale ona też mnie zraniła. Mogła mi nie robić nadziei. Dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. A tam kto ?? No oczywiście on !
- Partyjka w fifę ? - uśmiechnął się
- Spierdalaj. - warknąłem i zatrzasnąłem drzwi.
Dlaczego on musi mieszkać koło mnie ?? Wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.
Przepraszam, że długo nic nie dodawałam, ale w szkole teraz jest masakra. Do tego na turnieju we wtorek załatwiłam sobie staw skokowy :/
Podoba się rozdział ?? Pozdrawiam :)
I proszę o wchodzenie na: http://strazak.org.pl/index.php?mode=read&art=2348 i filmik Ochotnicza Straż Pożarna w Zebrzydowie. Z góry dziękuję !! :)
poniedziałek, 19 maja 2014
Rozdział 4
Minęło 3 dni od tragedii. Nadal było mi ciężko. W szkole nie mogłam się skupić i nic się nie uczyłam. Na treningach grałam beznadziejnie. Pogrzebem zajęłam się ja. Środki na tą okropną ceremonię pokryła straż. Tato miał tam ubezpieczenie i jego suma pokryła całe koszta. Oczywiście cały spadek przeszedł na mnie, Zostawił mi dom, samochód no i sporo pieniędzy.
Dzisiaj jest ten okropny dzień - pogrzeb.
Weszłam do łazienki i ubrałam czarną sukienkę. Zrezygnowałam z makijażu. Założyłam czarne trampki, bo za szpilkami nie przepadałam.
W kościele siedziałam blisko trumny. Na drewnianej skrzyni leżała flaga strażacka i starodawny hełm. Nie mogłam nic mówić z tego żalu. Gardło miałam zaciśnięte.
Przyszedł czas na ostatnią drogę. Tu już nie wytrzymałam. Buchnęłam płaczem. Na cmentarzu stałam bardzo blisko. Przyszedł do mnie Piotrek i pocieszał mnie. Gdy trumna była gotowa do spuszczenia, podszedł do mnie komendant PSP i wręczył mundur taty wraz z hełmem. Zasalutowałam i przyjęłam go na ręce. Trumna zaczęła schodzić coraz niżej i zabrzmiały "koguty" wozów strażackich. Nie wytrzymałam. Piotrek mocniej mnie przytulił. Patrzyłam na trumnę, która znikała w ziemi. Świat mi się zawalił.
Podchodzili do mnie ludzie i składali kondolencje. Nowakowski był przy mnie cały czas. Byłam mu za to wdzięczna.
- Piotrek, możemy już iść ? - wyszeptałam.
- Jasne.
Podeszłam do babci.
- Babciu, mogę zatrzymać się u Cienie na kilka dni ? - zapytałam
- Oczywiście kochanie. - przytuliła mnie.
- Zaraza mamy autobus. Jeszcze muszę pójść do siebie po ciuchy. - oznajmiłam.
- Ja was zawiozę. - rzekł Pit. - Nie będziecie się tłukły autobusami.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - A twoi rodzice ?
- Pojadą z nami.
- No dobra. To najpierw do mnie, a potem do babci. - oznajmiłam
Spakowałam ciuchy i potrzebne mi rzeczy. Przebrałam się w dres i związałam włosy w kucyka. Wszystko powyłączałam i zamknęłam dom.
U babci poszłam na ogród. Miała tam dużą huśtawkę. Usiadłam na niej i podciągnęłam kolana. Moje życie teraz będzie inne. Mam na utrzymaniu cały dom, dwa samochody i jestem bez pracy. Do tego mam studia. Nie wiem jak sobie poradzę. Domu na pewno nie sprzedam, bo to było moje marzenie. Mieć własny dom. Pomijając kochającą rodzinę. Muszę znaleźć jakąś pracę. Usiadła koło mnie babcia i objęła ramieniem.
- Chodź na obiad. - rzekła
- Yhym, już idę. - westchnęłam i wstałam
Weszłam do kuchni i nalałam zupy. Jedzenie szło mi powoli. Nie miałam ochoty na nic. Umyłam talerz i poszłam do salonu na kanapę. Rozłożyłam się na niej i zamknęłam oczy. Zaczął dzwonić mój telefon. Odebrałam.
- Hallo ?
- Cześć Emi. Jak się trzymasz ? - usłyszałam głos Elizy.
- Cześć. A dobrze. Jestem na parę dni u babci. - westchnęłam
- Aha. Sabina pyta, czy idziesz jutro na trening.
- Raczej tak. Na mecz Skry też raczej pójdę. - oznajmiłam .
- O to fajnie. Czyli widzimy się jutro. Trzymaj się.
- No to do jutra. - rozłączyłam się.
Założyłam słuchawki i puściłam muzykę. Odprężało mnie to.
Godziny mijały, a muzyka dalej leciała w słuchawkach. To był dobry sposób na odcięcie się od rzeczywistości.
- Emilka, muszę z Tobą porozmawiać. - usiadła koło mnie babcia.
Widać, że to było coś poważnego. Miała poważną, ale zarazem smutną twarz. Złapałam ją za rękę i zachęciłam do mówienia.
- Wiem, że wydarzenia z ostatniego tygodnia mocno Tobą wstrząsnęły. Ale muszę Ci coś powiedzieć. Nie mogę tego ukrywać. Myślę, że i tak za długo to było w tajemnicy. - westchnęła
- Babciu, o co chodzi ?? - zapytałam podenerwowana.
- Piotrek...
- Co Piotrek ?! - pisnęłam
- Piotrek...
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Ale szkoła już przesadza....
Jak myślicie co będzie dalej ? :))
Dzisiaj jest ten okropny dzień - pogrzeb.
Weszłam do łazienki i ubrałam czarną sukienkę. Zrezygnowałam z makijażu. Założyłam czarne trampki, bo za szpilkami nie przepadałam.
W kościele siedziałam blisko trumny. Na drewnianej skrzyni leżała flaga strażacka i starodawny hełm. Nie mogłam nic mówić z tego żalu. Gardło miałam zaciśnięte.
Przyszedł czas na ostatnią drogę. Tu już nie wytrzymałam. Buchnęłam płaczem. Na cmentarzu stałam bardzo blisko. Przyszedł do mnie Piotrek i pocieszał mnie. Gdy trumna była gotowa do spuszczenia, podszedł do mnie komendant PSP i wręczył mundur taty wraz z hełmem. Zasalutowałam i przyjęłam go na ręce. Trumna zaczęła schodzić coraz niżej i zabrzmiały "koguty" wozów strażackich. Nie wytrzymałam. Piotrek mocniej mnie przytulił. Patrzyłam na trumnę, która znikała w ziemi. Świat mi się zawalił.
Podchodzili do mnie ludzie i składali kondolencje. Nowakowski był przy mnie cały czas. Byłam mu za to wdzięczna.
- Piotrek, możemy już iść ? - wyszeptałam.
- Jasne.
Podeszłam do babci.
- Babciu, mogę zatrzymać się u Cienie na kilka dni ? - zapytałam
- Oczywiście kochanie. - przytuliła mnie.
- Zaraza mamy autobus. Jeszcze muszę pójść do siebie po ciuchy. - oznajmiłam.
- Ja was zawiozę. - rzekł Pit. - Nie będziecie się tłukły autobusami.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - A twoi rodzice ?
- Pojadą z nami.
- No dobra. To najpierw do mnie, a potem do babci. - oznajmiłam
Spakowałam ciuchy i potrzebne mi rzeczy. Przebrałam się w dres i związałam włosy w kucyka. Wszystko powyłączałam i zamknęłam dom.
U babci poszłam na ogród. Miała tam dużą huśtawkę. Usiadłam na niej i podciągnęłam kolana. Moje życie teraz będzie inne. Mam na utrzymaniu cały dom, dwa samochody i jestem bez pracy. Do tego mam studia. Nie wiem jak sobie poradzę. Domu na pewno nie sprzedam, bo to było moje marzenie. Mieć własny dom. Pomijając kochającą rodzinę. Muszę znaleźć jakąś pracę. Usiadła koło mnie babcia i objęła ramieniem.
- Chodź na obiad. - rzekła
- Yhym, już idę. - westchnęłam i wstałam
Weszłam do kuchni i nalałam zupy. Jedzenie szło mi powoli. Nie miałam ochoty na nic. Umyłam talerz i poszłam do salonu na kanapę. Rozłożyłam się na niej i zamknęłam oczy. Zaczął dzwonić mój telefon. Odebrałam.
- Hallo ?
- Cześć Emi. Jak się trzymasz ? - usłyszałam głos Elizy.
- Cześć. A dobrze. Jestem na parę dni u babci. - westchnęłam
- Aha. Sabina pyta, czy idziesz jutro na trening.
- Raczej tak. Na mecz Skry też raczej pójdę. - oznajmiłam .
- O to fajnie. Czyli widzimy się jutro. Trzymaj się.
- No to do jutra. - rozłączyłam się.
Założyłam słuchawki i puściłam muzykę. Odprężało mnie to.
Godziny mijały, a muzyka dalej leciała w słuchawkach. To był dobry sposób na odcięcie się od rzeczywistości.
- Emilka, muszę z Tobą porozmawiać. - usiadła koło mnie babcia.
Widać, że to było coś poważnego. Miała poważną, ale zarazem smutną twarz. Złapałam ją za rękę i zachęciłam do mówienia.
- Wiem, że wydarzenia z ostatniego tygodnia mocno Tobą wstrząsnęły. Ale muszę Ci coś powiedzieć. Nie mogę tego ukrywać. Myślę, że i tak za długo to było w tajemnicy. - westchnęła
- Babciu, o co chodzi ?? - zapytałam podenerwowana.
- Piotrek...
- Co Piotrek ?! - pisnęłam
- Piotrek...
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Ale szkoła już przesadza....
Jak myślicie co będzie dalej ? :))
wtorek, 22 kwietnia 2014
Rozdział 3
Dzisiaj pospałam trochę dłużej bo do 9. Nie miałam dzisiaj ani zajęć ani treningu. Zeszłam na dół do taty. Robił akurat śniadanie.
- Cześć tatuśko. Co dziś dobrego jemy ? - zapytałam
- Aaa jajecznicę. - zaśmiał się
- To zaraz wracam.
Weszłam do łazienki i zażyłam porannej toalety. Gdy wróciłam do kuchni, tato rozkładał potrawę z jajek na talerze. Zaparzyłam herbaty i zaniosłam na stół.
- Ty dzisiaj później ? - zapytałam
- Tak. Na 11.
- Dziękuję za śniadanie. - wstałam i dałam mu buziaka w policzek.
Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon, karteczkę z dziewięcioma cyframi i położyłam się na łóżku. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie przejęłam się tym. Gdy wpisałam numer, wahałam się czy zadzwonić. Mój palec był już milimetr od zielonej słuchawki, kiedy tato zawołał:
- Emilka, ktoś do Ciebie !
Położyłam telefon i pobiegłam na dół. Stał tam wysoki chłopak. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął.
- Pamiętasz mnie ? - zapytał
- Piotrek ! - rzuciłam się na niego. - Jak Cię dawno nie widziałam.
- A ja Ciebie.
- Chodź dalej. - zaprosiłam go
Usiadł na kanapie.
- Kawy, herbaty, soku ? - zaproponowałam
- To może soku.
Poszłam do kuchni, gdzie siedział tato.
- Co to za przystojniak ? - zapytał
- Tato, to jest Piotrek Nowakowski.
- Naprawdę ? - wstał i poszedł do salonu.
Słyszałam jak się witają. Nalałam cieczy do szklanek i poszłam do nich.
- No nic dzieciaki. Jadę do pracy. - oznajmił tato.
- Pa tato. Uważaj na siebie.
- Pamiętaj, zawsze będę przy tobie. Kocham Cię. - przytulił mnie.- Cześć Piotrek.
Pożegnał się z nami i poszedł.
- To opowiadaj, co tam u Ciebie. - powiedział
Zaczęłam opowiadać mu całą historię od przeprowadzki do Bełchatowa. Był zdziwiony, że gram w siatkówkę, bo jak z nim ,,grałam" to piłki nie potrafiłam odbić. Był ze mnie dumny. Fakt, że jestem strażakiem wcale go nie zdziwił. Moje opowiadanie było długie. Powiedziałam mu nawet o Wojtku. Piotrek był dla mnie jak brat. Mimo tylu lat rozłąki, dalej wiedziałam, że mogę mu zaufać i na niego liczyć.
- No to teraz twoja kolej. - rzekłam kończąc moją historię.
Zaczął wszystko od początku. Miło się słuchało o rozwoju jego kariery. Widać, że bardzo przywiązany jest do siatkówki. Opowiadał też jak poznał Olę. Stwierdziliśmy, że muszę ją poznać. Opowiadanie dobiegło końca. Teraz zobaczyłam, że nasze opowieści zajęły 2 godziny.
- Piotrek, przepraszam, ale muszę się ubrać.
Poszłam do łazienki i szybko zakładałam ciuchy, Kiedy zakładałam koszulkę, usłyszałam jak dzwoni mój telefon.
- Piotrek odbierz !
Założyłam bluzę i wyszłam.
- Kto to był ? - zapytałam
- Pomyłka. - uśmiechnął się.
- No dobra. Chodź, pokażę Ci Bełchatów.
Wyruszyliśmy na miasto. Pokazałam mu najlepsze miejsca i moje ulubione. Poszliśmy do galerii. Nic nie kupiliśmy, no po za kawą. Szwendaliśmy się po Bełku przez cały dzień. Bardzo miło spędziłam ten dzień. Chciałabym, żeby się nie kończył.
Po powrocie do domu, zaczęliśmy oglądać film. Po chwili Pit wstał i oznajmił:
- Ja już będę jechał.
- Już ? Tak na noc ? Może zostaniesz ? - zaproponowałam
- Nie, nie. Zobaczymy się jeszcze.
Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Pocałował mnie w głowę.
- To ja będę mykał.
Odprowadziłam go do drzwi. Pożegnaliśmy się i poszedł. Zmęczona, opadłam na kanapę i wpatrywałam się w sufit. Przypomniałam sobie o Wojtku. Wybrałam jego numer i zaczęłam pisać sms'a. Kiedy pisałam ostatnie słowo, dostałam sms'a o treści Alarm OSP Szybko zablokowałam telefon i wybiegłam z domu. Biegłam ulicami ciemnego już Bełchatowa.Dobiegłam do remizy.
- Szybko, przebieraj się ! Pożar kamienicy !
Jak to usłyszałam, dostałam prędkości. W mgnieniu oka przebrałam się. Dojechaliśmy tam bardzo szybko. Cały budynek stał w ogniu. Jak w filmach pomyślałam. Były już też jednostki PSP w tym mój tato. Widziałam jak wysyłają do z Panem Marianem do środka. Bardzo bałam się o nich. Wpatrywałam się w wyjście. Po chwili wyszły 3 osoby i pan Marian. Stałam tam cała w nerwach. Nagle usłyszałam huk. Ogień powiększył się.
- Tato ! - wrzasnęłam
Nie zastanawiałam się i zaczęłam biec do środka. Wszyscy mnie zatrzymywali, ale ja nie stawałam. Wbiegłam do środka bez aparatu powietrznego. Nie było czym oddychać. Nie obchodziło mnie to. Słyszałam tylko dźwięk aparatu tlenowego, który informował, że tato się nie rusza. Ujrzałam tatę na ziemi. Podbiegłam do niego. Był nieprzytomny. Zobaczyłam, że ma coś pod kurtką. Wzięłam go pod pachy i wyciągnęłam. Na dworze rozpięłam kurtkę i ujrzałam roczne dziecko. Oddychał. Położyłam je obok i zajęłam się ojcem. Ściągnęłam butlę, maskę hełm. Rozdarłam koszulkę i przystąpiłam do resuscytacji. Po jednej serii zdałam dobie sprawę, że to nie ma sensu. Dopiero teraz zobaczyłam, że on jest cały poparzony i to bardzo. Zaczęłam płakać. Podbiegł do mnie Rafał i przytulił. Cała się trzęsłam. Odeszłam kawałek i wyciągnęłam telefon.
- Piotrek.- płakałam.
- Matko, co się dzieje ? - zapytał przestraszony.
- Mój tato nie żyje. - wydukałam.
- Co ?! Jejku Emi, nie mogę wrócić. Ale przyjadę jak tylko będę mógł. Nie rób głupstw ! Trzymaj się kochana.
Wybrałam nr do babci. Gdy jej powiedziałam o tym, zaczęła płakać. Podeszłam do ciała taty. Łzy popłynęły mi po policzku. Stanęłam na baczność, przyłożyłam rękę do hełmu i zasalutowałam.
- Ojczyzna Ci tego nie zapomni. - powiedziałam
Widziałam jak wszyscy się na mnie paczą. Schyliłam się i dałam jego szybkę w dół.
Usiadłam pod naszym wozem i podciągnęłam kolana pod brodę. Podeszłam do mnie kobieta.
- Współczujemy pani. - zaczęła- Ale pragniemy podziękować. Nigdy nie zapomnimy o wyczynie twojego ojca. Ocalił życie naszej córeczce. Jeśli możemy jakoś pomóc, to proszę powiedzieć.
- Jedynie o co proszę, to żeby rodzina pani o nim pamiętała. I żeby kiedyś córka się dowiedziała, że był taki pan, który był strażakiem. O poświęcił swoje życie dla niej i zostawił córkę samą.
Znowu zaczęłam płakać.
- Chodź, odwiozę Cię do domu. - rzekł Rafał.
W domu zdjęłam NOMEX'a i wzięłam długi prysznic. Dlaczego to nie mogło stać się pół minuty później ?! Mój tato by żył. A teraz jestem sama. Bez rodziców. Po prysznicu założyłam piżamę (koszulka+spodenki) i poszłam do łóżka. Całą noc płakałam. Codziennie rano będę sama. Nie przywita mnie uśmiechnięty tato. Nie zobaczę jego uśmiechu.
Zasnęłam dopiero o 5. W śnie mój tato żył. I miałam nadzieję, że to nie sen.
OCZAMI WOJTKA
Na porannym treningu była jakaś fotograf. To ta sama co była na treningu dziewczyn.
Po treningu złapałem ją.
- Cześć mam taka prośbę. Czy mogłabyś dać mi numer tej libero ? - zapytałem
- Ta. Bierz. - pokazała mi cyfry na telefonie.
Szybko przepisałem i zapisałem. Zadowolony poszedłem dalej. Trochę się wahałem czy zadzwonić. W końcu nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po pary sygnałach usłyszałem głos. Ale to nie był jej. Był to mężczyzna.
- Hallo ? - rzekł
Spanikowałem.
- Yyy Marek ? - zapytałem
- Nie. To chyba pomyłka. - oznajmił.
- To przepraszam. - rzekłem i rozłączyłem się.
Usiadłem na ławce. Ona ma chłopaka. No tak. Jak mogłem myśleć, że taka dziewczyna nie ma chłopaka. Byłem na nią zły, że przyjęła moje zaproszenie mimo iż kogoś ma. Teraz została mi tylko siatkówka....
I jak ? Podoba się ??
Skra wygrała !! Tak jest !! Ale Resovii też gratuluję wspaniałej gry :)
- Cześć tatuśko. Co dziś dobrego jemy ? - zapytałam
- Aaa jajecznicę. - zaśmiał się
- To zaraz wracam.
Weszłam do łazienki i zażyłam porannej toalety. Gdy wróciłam do kuchni, tato rozkładał potrawę z jajek na talerze. Zaparzyłam herbaty i zaniosłam na stół.
- Ty dzisiaj później ? - zapytałam
- Tak. Na 11.
- Dziękuję za śniadanie. - wstałam i dałam mu buziaka w policzek.
Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon, karteczkę z dziewięcioma cyframi i położyłam się na łóżku. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie przejęłam się tym. Gdy wpisałam numer, wahałam się czy zadzwonić. Mój palec był już milimetr od zielonej słuchawki, kiedy tato zawołał:
- Emilka, ktoś do Ciebie !
Położyłam telefon i pobiegłam na dół. Stał tam wysoki chłopak. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął.
- Pamiętasz mnie ? - zapytał
- Piotrek ! - rzuciłam się na niego. - Jak Cię dawno nie widziałam.
- A ja Ciebie.
- Chodź dalej. - zaprosiłam go
Usiadł na kanapie.
- Kawy, herbaty, soku ? - zaproponowałam
- To może soku.
Poszłam do kuchni, gdzie siedział tato.
- Co to za przystojniak ? - zapytał
- Tato, to jest Piotrek Nowakowski.
- Naprawdę ? - wstał i poszedł do salonu.
Słyszałam jak się witają. Nalałam cieczy do szklanek i poszłam do nich.
- No nic dzieciaki. Jadę do pracy. - oznajmił tato.
- Pa tato. Uważaj na siebie.
- Pamiętaj, zawsze będę przy tobie. Kocham Cię. - przytulił mnie.- Cześć Piotrek.
Pożegnał się z nami i poszedł.
- To opowiadaj, co tam u Ciebie. - powiedział
Zaczęłam opowiadać mu całą historię od przeprowadzki do Bełchatowa. Był zdziwiony, że gram w siatkówkę, bo jak z nim ,,grałam" to piłki nie potrafiłam odbić. Był ze mnie dumny. Fakt, że jestem strażakiem wcale go nie zdziwił. Moje opowiadanie było długie. Powiedziałam mu nawet o Wojtku. Piotrek był dla mnie jak brat. Mimo tylu lat rozłąki, dalej wiedziałam, że mogę mu zaufać i na niego liczyć.
- No to teraz twoja kolej. - rzekłam kończąc moją historię.
Zaczął wszystko od początku. Miło się słuchało o rozwoju jego kariery. Widać, że bardzo przywiązany jest do siatkówki. Opowiadał też jak poznał Olę. Stwierdziliśmy, że muszę ją poznać. Opowiadanie dobiegło końca. Teraz zobaczyłam, że nasze opowieści zajęły 2 godziny.
- Piotrek, przepraszam, ale muszę się ubrać.
Poszłam do łazienki i szybko zakładałam ciuchy, Kiedy zakładałam koszulkę, usłyszałam jak dzwoni mój telefon.
- Piotrek odbierz !
Założyłam bluzę i wyszłam.
- Kto to był ? - zapytałam
- Pomyłka. - uśmiechnął się.
- No dobra. Chodź, pokażę Ci Bełchatów.
Wyruszyliśmy na miasto. Pokazałam mu najlepsze miejsca i moje ulubione. Poszliśmy do galerii. Nic nie kupiliśmy, no po za kawą. Szwendaliśmy się po Bełku przez cały dzień. Bardzo miło spędziłam ten dzień. Chciałabym, żeby się nie kończył.
Po powrocie do domu, zaczęliśmy oglądać film. Po chwili Pit wstał i oznajmił:
- Ja już będę jechał.
- Już ? Tak na noc ? Może zostaniesz ? - zaproponowałam
- Nie, nie. Zobaczymy się jeszcze.
Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Pocałował mnie w głowę.
- To ja będę mykał.
Odprowadziłam go do drzwi. Pożegnaliśmy się i poszedł. Zmęczona, opadłam na kanapę i wpatrywałam się w sufit. Przypomniałam sobie o Wojtku. Wybrałam jego numer i zaczęłam pisać sms'a. Kiedy pisałam ostatnie słowo, dostałam sms'a o treści Alarm OSP Szybko zablokowałam telefon i wybiegłam z domu. Biegłam ulicami ciemnego już Bełchatowa.Dobiegłam do remizy.
- Szybko, przebieraj się ! Pożar kamienicy !
Jak to usłyszałam, dostałam prędkości. W mgnieniu oka przebrałam się. Dojechaliśmy tam bardzo szybko. Cały budynek stał w ogniu. Jak w filmach pomyślałam. Były już też jednostki PSP w tym mój tato. Widziałam jak wysyłają do z Panem Marianem do środka. Bardzo bałam się o nich. Wpatrywałam się w wyjście. Po chwili wyszły 3 osoby i pan Marian. Stałam tam cała w nerwach. Nagle usłyszałam huk. Ogień powiększył się.
- Tato ! - wrzasnęłam
Nie zastanawiałam się i zaczęłam biec do środka. Wszyscy mnie zatrzymywali, ale ja nie stawałam. Wbiegłam do środka bez aparatu powietrznego. Nie było czym oddychać. Nie obchodziło mnie to. Słyszałam tylko dźwięk aparatu tlenowego, który informował, że tato się nie rusza. Ujrzałam tatę na ziemi. Podbiegłam do niego. Był nieprzytomny. Zobaczyłam, że ma coś pod kurtką. Wzięłam go pod pachy i wyciągnęłam. Na dworze rozpięłam kurtkę i ujrzałam roczne dziecko. Oddychał. Położyłam je obok i zajęłam się ojcem. Ściągnęłam butlę, maskę hełm. Rozdarłam koszulkę i przystąpiłam do resuscytacji. Po jednej serii zdałam dobie sprawę, że to nie ma sensu. Dopiero teraz zobaczyłam, że on jest cały poparzony i to bardzo. Zaczęłam płakać. Podbiegł do mnie Rafał i przytulił. Cała się trzęsłam. Odeszłam kawałek i wyciągnęłam telefon.
- Piotrek.- płakałam.
- Matko, co się dzieje ? - zapytał przestraszony.
- Mój tato nie żyje. - wydukałam.
- Co ?! Jejku Emi, nie mogę wrócić. Ale przyjadę jak tylko będę mógł. Nie rób głupstw ! Trzymaj się kochana.
Wybrałam nr do babci. Gdy jej powiedziałam o tym, zaczęła płakać. Podeszłam do ciała taty. Łzy popłynęły mi po policzku. Stanęłam na baczność, przyłożyłam rękę do hełmu i zasalutowałam.
- Ojczyzna Ci tego nie zapomni. - powiedziałam
Widziałam jak wszyscy się na mnie paczą. Schyliłam się i dałam jego szybkę w dół.
Usiadłam pod naszym wozem i podciągnęłam kolana pod brodę. Podeszłam do mnie kobieta.
- Współczujemy pani. - zaczęła- Ale pragniemy podziękować. Nigdy nie zapomnimy o wyczynie twojego ojca. Ocalił życie naszej córeczce. Jeśli możemy jakoś pomóc, to proszę powiedzieć.
- Jedynie o co proszę, to żeby rodzina pani o nim pamiętała. I żeby kiedyś córka się dowiedziała, że był taki pan, który był strażakiem. O poświęcił swoje życie dla niej i zostawił córkę samą.
Znowu zaczęłam płakać.
- Chodź, odwiozę Cię do domu. - rzekł Rafał.
W domu zdjęłam NOMEX'a i wzięłam długi prysznic. Dlaczego to nie mogło stać się pół minuty później ?! Mój tato by żył. A teraz jestem sama. Bez rodziców. Po prysznicu założyłam piżamę (koszulka+spodenki) i poszłam do łóżka. Całą noc płakałam. Codziennie rano będę sama. Nie przywita mnie uśmiechnięty tato. Nie zobaczę jego uśmiechu.
Zasnęłam dopiero o 5. W śnie mój tato żył. I miałam nadzieję, że to nie sen.
OCZAMI WOJTKA
Na porannym treningu była jakaś fotograf. To ta sama co była na treningu dziewczyn.
Po treningu złapałem ją.
- Cześć mam taka prośbę. Czy mogłabyś dać mi numer tej libero ? - zapytałem
- Ta. Bierz. - pokazała mi cyfry na telefonie.
Szybko przepisałem i zapisałem. Zadowolony poszedłem dalej. Trochę się wahałem czy zadzwonić. W końcu nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po pary sygnałach usłyszałem głos. Ale to nie był jej. Był to mężczyzna.
- Hallo ? - rzekł
Spanikowałem.
- Yyy Marek ? - zapytałem
- Nie. To chyba pomyłka. - oznajmił.
- To przepraszam. - rzekłem i rozłączyłem się.
Usiadłem na ławce. Ona ma chłopaka. No tak. Jak mogłem myśleć, że taka dziewczyna nie ma chłopaka. Byłem na nią zły, że przyjęła moje zaproszenie mimo iż kogoś ma. Teraz została mi tylko siatkówka....
I jak ? Podoba się ??
Skra wygrała !! Tak jest !! Ale Resovii też gratuluję wspaniałej gry :)
środa, 16 kwietnia 2014
Rozdział 2
Wstałam po 11, bo dzisiaj nie miałam zajęć na studiach a trening mam o 14. Na śniadanie zjadłam naleśniki. Ubrałam się w czarne rurki i czerwoną bluzę. Postanowiłam odwiedzić tatę w pracy. Wsiadłam do samochodu i pojechałam. Lubiłam jeździć do Państwowej Straży. Mili panowie tam pracowali i lubili mnie. Podjechałam pod budynek i wysiadłam. Weszłam po schodkach i weszłam do środka.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
- Ooo Dzień dobry. Kogo tu nam przywiało. - zaśmiał się pan Marian.
- Dawno mnie nie było, więc postanowiłam odwiedzić moich ulubionych strażaków.
- No brakowało nam cię. Bardzo Cię lubimy. - zaczął Grzesiek.
- Które auto trzeba posprzątać ? - zapytałam
- Mana. - uśmiechnął się.
- No dobra. - westchnęłam - Gdzie tato ?
- yyy na siłowni chyba.
- Ołkej. To idę sprzątać.
Zeszłam do garażu i wzięłam zmiotkę. Wsiadłam do tylnej części kabiny i zaczęłam zamiatać. Trochę syfu było. Ale lubiłam sprzątać wozy. Po jakiś 20 min wóz był wysprzątany. Wróciłam do środka.
- Cześć tatusiu. - rzekłam
- O cześć córciu.
Podeszłam do niego i przytuliłam się.
- Panowie Man wysprzątany. - zaśmiałam się.
- Ojczyzna Ci tego nie zapomni. - zaśmiał się Krzysiek.
Czas mijał szybko i przyjemnie. Ci faceci mają wielkie poczucie humoru. Zawsze się z nimi śmieję, że łzy mi lecą. Miała atmosferę przerwał alarm.
- Pożar mieszkania. - usłyszeliśmy.
- Przepraszam córcia, ale muszę jechać. - powiedział tato
- Nic się nie stało. I tak muszę już jechać, bo mam zaraz trening.
- To miłego treningu. 0 przytuliliśmy się i pobiegł.
Wróciłam do domu i spakowałam strój. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Hallo ? - odebrałam.
- Cześć Ziomek tu masło. Możemy się zaraz spotkać ? - usłyszałam
- Wiesz co, teraz nie mogę bo mam trening. Przepraszam. Ale może o 17 ?
- No dobra. O 17 w naszej knajpce.
- Ołkej.
Trening był ciężki. Do szatni wróciłam na czworaka. Bardzo wolno przebierałam się. Wrzuciłam obroty na maxa, gdy dostałam sms o treści Alarm OSP. Przebrałam się bardzo szybko i wybiegłam z hali. Po chwili byłam pod remizą. Weszłam do środka.
- Zdążyłam ? - zapytałam
- Tak. Przebieraj się.
Szybko się przebrałam i wyszłam na dwór. W wozie czułam, że nogi mi odpadają. Dojechaliśmy na miejsce i zobaczyliśmy spory pożar.
- Łukasz, Kacper, Emilka. Bierzecie szybkie natarcie i idziecie.
Jęknęłam tylko i podeszłam do chłopaków. Podtrzymywałam tylko węża, bo na nic innego nie miałam siły. Po chwili gaszenia już nie mogłam stać.
- Sebek ! Chodź tu na chwilę ! - krzyknęłam
- Co jest ? - podszedł
- Weź im tu pomagaj a ja idę się wysmarkać.
- ok.
Odeszłam kawałek i położyłam się na trawie. Jaka ulga. Chyba nigdy z tond nie wstanę. Zamknęłam oczy i leżałam. Po jakiś 2 min odpoczynku, zawołam mnie Rafał.
- Emilka chodź tu !
Niechętnie wstałam i podeszłam do wozu.
- Ja przepraszam, że Sebkowi dałam węża a ja poszłam się położyć. Ale ja jestem potwornie zmęczona. Miałam cięzki trening, bo trener się na mnie kurzył i musiałam biegać dodatkowe 20 kółek i robić dodatkowe ćwiczenia. Po prostu umieram. - oznajmiłam
- A mi to tam zwisa, że Sebastianowi dałaś węża. Czemu trener się na Ciebie wkurzył ?
- A bo powiedziałam, że gra jak ciota.
- Wow, to nieźle.
- No to mogę iść ? - zapytałam
-Nie. Bo ja Cię zawołałem , bo kilka osób chce zrobić sobie z tobą zdjęcie.
Dopiero teraz zauważyłam chłopaków stojących kilka metrów od nas. Popatrzyłam na nich. Przecież to Kłos, Wrona i Włodarczyk.
- Ze mną ? - pisnęłam
- Chcieli ze strażakiem, a że ty jesteś dziewczyną i jakoś wyglądasz to padło na Ciebie.
- No super. - westchnęłam i opuściłam szybkę. Podeszłam do nich z nadzieją, że mnie nie poznają. Stanęłam koło nich. Ustawili się tak. że miałam Kłosa i Andrzeja po lewej a Włodarczyka po prawej. Objęli mnie ramionami.
- Czekaj ! - rzekł Wojtek i podniósł moją szybkę do góry. Szybko zsunęłam ją w dół.
- No ej. - pisnął i dał do góry.
Popatrzył na mnie Wrona.
- Ej ja Cię skądś znam.- rzekł
Popatrzył się Kłos.
- No, ja też.
- Dobra, możemy robić to zdjęcie ? - burknęłam
- Emilka ! - pisnął Wojtek i przytulił mnie. - Moja kochana libero.
- Aaa to z tond ją znamy. - powiedzieli jednocześnie środkowi.
- Dobra robimy zdjęcie. - oznajmiłam
Uśmiechnęłam się do aparatu. Zdjęcie zrobione. Miałam już odchodzić, kiedy Wojtek rzekł:
- Jeszcze ja chcę sam.
Przewróciłam oczami o stanęłam koło niego. Objął mnie ręką w pasie. Zrobili zdjęcie.
- Dziękujemy bardzo. My już musimy iść, bo będziemy mieć przerąbane u trenera.
Pomachali i pobiegli.
OCZAMI WOJTKA
Dzisiaj mieliśmy trening na dworze. Biegaliśmy po polniakach. W pewnym momencie zobaczyliśmy dym. Z Karolem i Andrzejem byliśmy bardzo zaciekawieni.
- Trenerze my idziemy psi psi. - rzekl Karol.
- Ok tylko szybko.
Pobiegliśmy tam szybko i zobaczyliśmy straż pożarną, która gasi ten pożar.
- Ej zróbmy sobie zdjęcie ze strażakiem. Zawsze sobie robią zdjęcia z nami a my nigdy nie robimy zdjęcia z kimś. - zaproponowałem
- Ty dobre. - zaśmiał się Wrona.
Podeszliśmy bliżej i przy samochodzie stał jakiś strażak.
- Przepraszam. Czy można zrobić sobie zdjęcie ze strażakiem ? - zapytał Kłos.
- No spoko, tylko że nie ze mną, bo ja taki nie wyjściowy. - odpowiedział- czekajcie. Emilka ! Chodź tu na chwilę !
Gdy usłyszałem to imię to przypomniała mi się ta niesamowita libero. Głupi byłem, że nie wziąłem od niej numeru. Niby się umówiliśmy, ale kiedy i gdzie to o tym zapomniałem. I przez moją głupotę straciłem z nią kontakt. Zobaczyliśmy jak toś podnosi się z ziemi. Zaczęliśmy się śmiać.
- Kurwa, żeby się nie zmęczyła. - rzucił Andrzej.
Podeszła do chłopaka i zaczęłam się tłumaczyć. Powiedział jej o co chodzi. Niechętnie do nas podeszła. Ustawiła się koło nas. Miał już zrobić zdjęcie, kiedy zobaczyłem, że ma szybkę na dole.
- Czekaj ! - powiedziałem i dałem ją do góry.
Ona szybko ją dała na dół. Ja znowu dałem do góry.
- Ja Cię skądś znam. - rzekł Andrzej.
Kłos potwierdził. Popatrzyłem na nią. W brzuchu poczułem motylki.
- Emilka ! - krzyknąłem i przytuliłem się do niej.
Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Była trochę podenerwowana. Zrobiliśmy to zdjęcie. Chciała już iść, kiedy obwieściłem, że ja sam chcę zdjęcie. Objąłem ją w pasie i zrobili zdjęcie. Musieliśmy wracać. Pomachaliśmy im i pobiegliśmy. Cały czas o niej myślałem. Jest taka piękna. Kolejny raz zawaliłem sprawę. Zamiast wziąć od niej numer to się na nią patrzyłem.
OCZAMI EMILKI
Zaczął dzwonić mi telefon.
- Hallo ? - odebrałam
- No cześć Ziomek. Gdzie ty jesteś ? - usłyszałam Masło. - Czekam na Ciebie w knajpce już od pół godziny.
- Przepraszam. Jestem na akcji i wrócimy za jakieś 30 minut.
- No tak super. Najpierw się umawiasz ze mną a później jedziesz na akcję. Wiesz co ? Jak tak mnie traktujesz to ja nie chcę takiej przyjaciółki. Najpierw idziesz sobie na trening a później jedziesz na akcje. Naszej znajomości koniec ! - krzyknęła i rozłączyła się.
W oczach stanęły mi łzy. Czy ona nie pojmuje, że to są moje pasje ? Jeżeli nie potrafi pojąć, że chcę pomagać innym i grać w siatkówkę to nie zasługuje na mnie.
Wróciłam do domu i wzięłam szybki prysznic. Wysłałam sms do Elizki, Sabiny i Gabryśki Za 20 minut w galerii ;) Szybko się przyszykowałam i wzięłam torbę. Musiałam sobie kupić nowe buty, skarpety na mecze, nakolanniki i parę innych rzeczy.
W galerii spotkałyśmy koło sportowego sklepu.
- Chodźcie ze mną. Muszę kupić rzeczy do gry. - rzekłam
Szybko wybrałam potrzebne mi rzeczy. Zapłaciłam, schowałam zakupy do torby i wyszłyśmy. Zrobiło się ciepło, więc ściągnęłam bluzę i zarzuciłam na torbę. Szłyśmy przez galerię i co chwilę się z czegoś śmiałyśmy. Ludzie się na nas patrzyli.
- Patrzcie jaki lamus.- wskazała Gabryśka.
Buchnęłyśmy śmiechem. Ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Upadło pani. - rzekł
Odwróciłam się do niego i uśmiech zszedł mi z twarzy.
- O Emilka.
- Cześć yyyy Wojtek ?
- Tak. Pamiętasz mnie. - uśmiechnął się- Upadło Ci- wręczył mi bluzę.
- O dziękuję. Przepraszam, ale muszę już iść do koleżanek.
- Okej do zobaczenia.
- Narka.
Podeszłam do ławki, położyłam na niej torbę i założyłam bluzę. Poprawiłam kieszenie i poczułam jakąś karteczkę. Wyciągnęłam ją. Był na niej jakiś numer. Czyli jednak Wojtek mnie pamięta. Ciszyłam się i to bardzo. Popatrzyłam w stronę, gdzie stał siatkarz. Był odwrócony. Matko jaki on przystojny i słodki. Ale tak głupio się z nim umówić. Popatrzył na mnie. Wyszczerzyłam się szeroko i pokazałam karteczkę. Puścił mi oczko i odszedł.
- Dziewczyny, źle się czuję. Chyba będzie lepiej jak pojadę do domu. - skłamałam
- No dobra. To ty jedź, a my jeszcze posiedzimy.
Wróciłam do domu podekscytowana. Tato to zauważył.
- Co ty taka wesoła ?
- A dowiedziałam się czegoś miłego. Wiesz co, jestem bardzo zmęczona. Idę się myć i spać.
Wzięłam szybką kąpiel i poszłam do swojego łóżka. On stara się o mnie. Ale ja go w ogóle nie znam. Może nie jest taki świetny jak myślę ??
I jest następny :) Podoba się ?
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
- Ooo Dzień dobry. Kogo tu nam przywiało. - zaśmiał się pan Marian.
- Dawno mnie nie było, więc postanowiłam odwiedzić moich ulubionych strażaków.
- No brakowało nam cię. Bardzo Cię lubimy. - zaczął Grzesiek.
- Które auto trzeba posprzątać ? - zapytałam
- Mana. - uśmiechnął się.
- No dobra. - westchnęłam - Gdzie tato ?
- yyy na siłowni chyba.
- Ołkej. To idę sprzątać.
Zeszłam do garażu i wzięłam zmiotkę. Wsiadłam do tylnej części kabiny i zaczęłam zamiatać. Trochę syfu było. Ale lubiłam sprzątać wozy. Po jakiś 20 min wóz był wysprzątany. Wróciłam do środka.
- Cześć tatusiu. - rzekłam
- O cześć córciu.
Podeszłam do niego i przytuliłam się.
- Panowie Man wysprzątany. - zaśmiałam się.
- Ojczyzna Ci tego nie zapomni. - zaśmiał się Krzysiek.
Czas mijał szybko i przyjemnie. Ci faceci mają wielkie poczucie humoru. Zawsze się z nimi śmieję, że łzy mi lecą. Miała atmosferę przerwał alarm.
- Pożar mieszkania. - usłyszeliśmy.
- Przepraszam córcia, ale muszę jechać. - powiedział tato
- Nic się nie stało. I tak muszę już jechać, bo mam zaraz trening.
- To miłego treningu. 0 przytuliliśmy się i pobiegł.
Wróciłam do domu i spakowałam strój. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Hallo ? - odebrałam.
- Cześć Ziomek tu masło. Możemy się zaraz spotkać ? - usłyszałam
- Wiesz co, teraz nie mogę bo mam trening. Przepraszam. Ale może o 17 ?
- No dobra. O 17 w naszej knajpce.
- Ołkej.
Trening był ciężki. Do szatni wróciłam na czworaka. Bardzo wolno przebierałam się. Wrzuciłam obroty na maxa, gdy dostałam sms o treści Alarm OSP. Przebrałam się bardzo szybko i wybiegłam z hali. Po chwili byłam pod remizą. Weszłam do środka.
- Zdążyłam ? - zapytałam
- Tak. Przebieraj się.
Szybko się przebrałam i wyszłam na dwór. W wozie czułam, że nogi mi odpadają. Dojechaliśmy na miejsce i zobaczyliśmy spory pożar.
- Łukasz, Kacper, Emilka. Bierzecie szybkie natarcie i idziecie.
Jęknęłam tylko i podeszłam do chłopaków. Podtrzymywałam tylko węża, bo na nic innego nie miałam siły. Po chwili gaszenia już nie mogłam stać.
- Sebek ! Chodź tu na chwilę ! - krzyknęłam
- Co jest ? - podszedł
- Weź im tu pomagaj a ja idę się wysmarkać.
- ok.
Odeszłam kawałek i położyłam się na trawie. Jaka ulga. Chyba nigdy z tond nie wstanę. Zamknęłam oczy i leżałam. Po jakiś 2 min odpoczynku, zawołam mnie Rafał.
- Emilka chodź tu !
Niechętnie wstałam i podeszłam do wozu.
- Ja przepraszam, że Sebkowi dałam węża a ja poszłam się położyć. Ale ja jestem potwornie zmęczona. Miałam cięzki trening, bo trener się na mnie kurzył i musiałam biegać dodatkowe 20 kółek i robić dodatkowe ćwiczenia. Po prostu umieram. - oznajmiłam
- A mi to tam zwisa, że Sebastianowi dałaś węża. Czemu trener się na Ciebie wkurzył ?
- A bo powiedziałam, że gra jak ciota.
- Wow, to nieźle.
- No to mogę iść ? - zapytałam
-Nie. Bo ja Cię zawołałem , bo kilka osób chce zrobić sobie z tobą zdjęcie.
Dopiero teraz zauważyłam chłopaków stojących kilka metrów od nas. Popatrzyłam na nich. Przecież to Kłos, Wrona i Włodarczyk.
- Ze mną ? - pisnęłam
- Chcieli ze strażakiem, a że ty jesteś dziewczyną i jakoś wyglądasz to padło na Ciebie.
- No super. - westchnęłam i opuściłam szybkę. Podeszłam do nich z nadzieją, że mnie nie poznają. Stanęłam koło nich. Ustawili się tak. że miałam Kłosa i Andrzeja po lewej a Włodarczyka po prawej. Objęli mnie ramionami.
- Czekaj ! - rzekł Wojtek i podniósł moją szybkę do góry. Szybko zsunęłam ją w dół.
- No ej. - pisnął i dał do góry.
Popatrzył na mnie Wrona.
- Ej ja Cię skądś znam.- rzekł
Popatrzył się Kłos.
- No, ja też.
- Dobra, możemy robić to zdjęcie ? - burknęłam
- Emilka ! - pisnął Wojtek i przytulił mnie. - Moja kochana libero.
- Aaa to z tond ją znamy. - powiedzieli jednocześnie środkowi.
- Dobra robimy zdjęcie. - oznajmiłam
Uśmiechnęłam się do aparatu. Zdjęcie zrobione. Miałam już odchodzić, kiedy Wojtek rzekł:
- Jeszcze ja chcę sam.
Przewróciłam oczami o stanęłam koło niego. Objął mnie ręką w pasie. Zrobili zdjęcie.
- Dziękujemy bardzo. My już musimy iść, bo będziemy mieć przerąbane u trenera.
Pomachali i pobiegli.
OCZAMI WOJTKA
Dzisiaj mieliśmy trening na dworze. Biegaliśmy po polniakach. W pewnym momencie zobaczyliśmy dym. Z Karolem i Andrzejem byliśmy bardzo zaciekawieni.
- Trenerze my idziemy psi psi. - rzekl Karol.
- Ok tylko szybko.
Pobiegliśmy tam szybko i zobaczyliśmy straż pożarną, która gasi ten pożar.
- Ej zróbmy sobie zdjęcie ze strażakiem. Zawsze sobie robią zdjęcia z nami a my nigdy nie robimy zdjęcia z kimś. - zaproponowałem
- Ty dobre. - zaśmiał się Wrona.
Podeszliśmy bliżej i przy samochodzie stał jakiś strażak.
- Przepraszam. Czy można zrobić sobie zdjęcie ze strażakiem ? - zapytał Kłos.
- No spoko, tylko że nie ze mną, bo ja taki nie wyjściowy. - odpowiedział- czekajcie. Emilka ! Chodź tu na chwilę !
Gdy usłyszałem to imię to przypomniała mi się ta niesamowita libero. Głupi byłem, że nie wziąłem od niej numeru. Niby się umówiliśmy, ale kiedy i gdzie to o tym zapomniałem. I przez moją głupotę straciłem z nią kontakt. Zobaczyliśmy jak toś podnosi się z ziemi. Zaczęliśmy się śmiać.
- Kurwa, żeby się nie zmęczyła. - rzucił Andrzej.
Podeszła do chłopaka i zaczęłam się tłumaczyć. Powiedział jej o co chodzi. Niechętnie do nas podeszła. Ustawiła się koło nas. Miał już zrobić zdjęcie, kiedy zobaczyłem, że ma szybkę na dole.
- Czekaj ! - powiedziałem i dałem ją do góry.
Ona szybko ją dała na dół. Ja znowu dałem do góry.
- Ja Cię skądś znam. - rzekł Andrzej.
Kłos potwierdził. Popatrzyłem na nią. W brzuchu poczułem motylki.
- Emilka ! - krzyknąłem i przytuliłem się do niej.
Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Była trochę podenerwowana. Zrobiliśmy to zdjęcie. Chciała już iść, kiedy obwieściłem, że ja sam chcę zdjęcie. Objąłem ją w pasie i zrobili zdjęcie. Musieliśmy wracać. Pomachaliśmy im i pobiegliśmy. Cały czas o niej myślałem. Jest taka piękna. Kolejny raz zawaliłem sprawę. Zamiast wziąć od niej numer to się na nią patrzyłem.
OCZAMI EMILKI
Zaczął dzwonić mi telefon.
- Hallo ? - odebrałam
- No cześć Ziomek. Gdzie ty jesteś ? - usłyszałam Masło. - Czekam na Ciebie w knajpce już od pół godziny.
- Przepraszam. Jestem na akcji i wrócimy za jakieś 30 minut.
- No tak super. Najpierw się umawiasz ze mną a później jedziesz na akcję. Wiesz co ? Jak tak mnie traktujesz to ja nie chcę takiej przyjaciółki. Najpierw idziesz sobie na trening a później jedziesz na akcje. Naszej znajomości koniec ! - krzyknęła i rozłączyła się.
W oczach stanęły mi łzy. Czy ona nie pojmuje, że to są moje pasje ? Jeżeli nie potrafi pojąć, że chcę pomagać innym i grać w siatkówkę to nie zasługuje na mnie.
Wróciłam do domu i wzięłam szybki prysznic. Wysłałam sms do Elizki, Sabiny i Gabryśki Za 20 minut w galerii ;) Szybko się przyszykowałam i wzięłam torbę. Musiałam sobie kupić nowe buty, skarpety na mecze, nakolanniki i parę innych rzeczy.
W galerii spotkałyśmy koło sportowego sklepu.
- Chodźcie ze mną. Muszę kupić rzeczy do gry. - rzekłam
Szybko wybrałam potrzebne mi rzeczy. Zapłaciłam, schowałam zakupy do torby i wyszłyśmy. Zrobiło się ciepło, więc ściągnęłam bluzę i zarzuciłam na torbę. Szłyśmy przez galerię i co chwilę się z czegoś śmiałyśmy. Ludzie się na nas patrzyli.
- Patrzcie jaki lamus.- wskazała Gabryśka.
Buchnęłyśmy śmiechem. Ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Upadło pani. - rzekł
Odwróciłam się do niego i uśmiech zszedł mi z twarzy.
- O Emilka.
- Cześć yyyy Wojtek ?
- Tak. Pamiętasz mnie. - uśmiechnął się- Upadło Ci- wręczył mi bluzę.
- O dziękuję. Przepraszam, ale muszę już iść do koleżanek.
- Okej do zobaczenia.
- Narka.
Podeszłam do ławki, położyłam na niej torbę i założyłam bluzę. Poprawiłam kieszenie i poczułam jakąś karteczkę. Wyciągnęłam ją. Był na niej jakiś numer. Czyli jednak Wojtek mnie pamięta. Ciszyłam się i to bardzo. Popatrzyłam w stronę, gdzie stał siatkarz. Był odwrócony. Matko jaki on przystojny i słodki. Ale tak głupio się z nim umówić. Popatrzył na mnie. Wyszczerzyłam się szeroko i pokazałam karteczkę. Puścił mi oczko i odszedł.
- Dziewczyny, źle się czuję. Chyba będzie lepiej jak pojadę do domu. - skłamałam
- No dobra. To ty jedź, a my jeszcze posiedzimy.
Wróciłam do domu podekscytowana. Tato to zauważył.
- Co ty taka wesoła ?
- A dowiedziałam się czegoś miłego. Wiesz co, jestem bardzo zmęczona. Idę się myć i spać.
Wzięłam szybką kąpiel i poszłam do swojego łóżka. On stara się o mnie. Ale ja go w ogóle nie znam. Może nie jest taki świetny jak myślę ??
I jest następny :) Podoba się ?
czwartek, 10 kwietnia 2014
Rozdział 1
Obudził mnie tato.
- Córeczko już 8.00. A ty do szkoły masz na 9.00 - rzekł
Zerwałam się jak oparzona. Wzięłam ubrania i szybko pobiegłam do łazienki. Tam mycie zębów, ubranie się, czesanie włosów i leciutki makijaż. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Przy stole siedział tato. Zajrzałam do lodówki.
- Masz tu kanapki. - powiedział ojciec.
Dziękuję.
Usiadłam na przeciw niego.
- Masz dzisiaj służbę od 9.00 ? - zapytałam
- Tak. A ty do której masz ?
- Do 14.
Popatrzyłam na zegarek. 8.45. Dokończyłam kanapkę i poszłam po torbę. Sprawdziłam czy wszystko mam. Założyłam trampki i podeszłam do ojca.
- Pa tatku. Miłej służby. - dałam mu buziaka w policzek.
- Miłej nauki.
W szkole byłam 5 min przed czasem. Usiadłam na korytarzu i wyciągnęłam książkę ,,Wytyczne Resuscytacji". Niedługo mam egzaminy i musiałam się uczyć. Pierwszy miałam wf, ale oni nigdy nas nie wpuszczają przed. 9. Dzisiaj miałam siatkówkę. Lubię grać bo w mojej grupie jestem jedyna. Jest jeszcze ze mną 5 chłopaków: Kacper, Michał, Norbert, Robert i Łukasz. Z tymi ostatnimi najlepiej się dogadywałam. Popatrzyłam na zegarek. Minuta do zajęć. Schowałam książkę i ruszyłam w stronę sali. Przed salą stał nasz wf-ista.
- Dzisiaj mam dla was niespodziankę. Idziemy na spacerek. - oznajmił
Popatrzyliśmy się na siebie. No dobra. Ruszyliśmy za num . Szliśmy 5 minut i doszliśmy do hali Energia.
- Dzisiaj zagracie ze Skrą. - zaśmiał się - Dawać szybko do środka i przebierać się.
Przebrani, weszliśmy na salę. Tam trenowali już zawodnicy.
- Emilka, prowadzisz rozgrzewkę ! - krzyknął trener.
Zaczęłam biec dookoła hali. Po 10 kółkach przyszedł czas na rozciąganie. Czułam na sobie spojrzenia zawodników.
- Dobra dobieracie się parami ale z siatkarzami. - zlecił trener
Przewróciłam oczami. Nie wiedziałam, do którego podejść. Czy wziąć Zatorskiego z tej samej pozycji ? Czy może przyjmującego Włodarczyka. Czy może rozgrywającego Uriarte ?
- Przepraszam, może zechciałabyś być ze mną w parze ? - podszedł do mnie Włodarczyk.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
Wziął piłkę i zaczęliśmy odbijać. Nie pokazywałam wszystkiego co umiem. Odbijałam na poziomie minimum. Z Włodarczyka jest miły chłopak. Miło się z nim odbijało jak i rozmawiało.
Po odbijaniu przyszedł czas na atak. Stanęłam pod siatką i przez cały czas wystawiałam naszym. Ataki siatkarzy nie robiły na mnie wrażenia. Czułam na sobie wzrok Wojtka. Popatrzyłam się na niego i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Wystawił rząd swoich zębów. Powróciłam do poprzedniej czynności.
- Emilka, idź sobie zaatakuj. - rzekł Robert.
Podeszłam do koszyka i wybierałam piłkę. I nagle poczułam uderzenie w głowę. Automatycznie złapałam się za nią.
- Przepraszam, ja nie chciałem. - podbiegł do mnie chłopak.
Odwróciłam się w jego stronę. Stal przede mną uśmiechnięty Włodarczyk.
- Nic Ci nie jest ? - zapytał
- Nie, tylko trochę boli.
- To chodź na chwilę usiądziemy.
Przystałam na jego propozycję i usiedliśmy na ławeczce.
- Wojtek jestem. - podał mi rękę.
- Emilka. - uścisnęłam dłoń.
- Teraz gdy wiem, że jak dostaniesz piłką, to siadasz. To będę atakował w Ciebie. - poruszał brwiami
- Ehh Włodi. Jeśli tak mogę.
- Możesz, możesz.
- No to Włodi, jeśłi chcesz się ze mną umówić to zapytaj a nie atakuj we mnie.
Spuścił wzrok i zaczął bawić się palcami. Westchnęłam i wstałam.
- Emilka, czy poszłabyś ze mną do kina ? -zapytał
- No dobra. - uśmiechnęłam się.
Zaczął się mecz. Zaczynałam na środku. Oni mieli piłkę. Wlazły zaserwował bardzo mocno. Odebrałam to i dobrze dograłam do Norberta. On wystawił do Kacpra, a ten wykonał ładny atak. Piłka weszła w boisko.
- Dziewczyno ty masz talent. - oznajmił Wlazły. - Nie bolą cię ręce ? Jesteś bardzo dobra. Do kadry z nią !
Czułam jak się rumienię. Spuściłam wzrok i nagle buty były takie interesujące.
Reszta meczu była miła. Miałam kilka ataków, jeden blok i kilka dobrych obron, Szybko musiałam się przebrać, bo mieliśmy 10 min do kolejnych zajęć, a jeszcze trzeba dojść do szkoły. Szybko jeszcze zajrzałam na salę.
- Panie Mariuszu, Pawle, Andrzeju i Karolu, gratuluję szerokiej kadry i mam nadzieję, że wąska też będzie. - krzyknęłam i pomachałam im.
Dzisiaj męczące zajęcia, miałam: psychologię, angielski i migowy. Pobyt na studiach dłużył się. Ba jednej z przerw uświadomiłam sobie, że Wojtek zaprosił mnie do kina, ale kiedy, gdzie to nie wiem. Nawet nie mam jego numeru a on mojego. No trudno i tak pewnie o mnie już zapomniał bo ma wiele fanek, które chciałyby być na moim miejscu.
Po powrocie do domu ugotowałam makaron. Nałożyłam sobie porcję na talerz a resztę zostawiłam tacie pod przykrywką Usiadłam przed telewizorem i zaczęłam konsumować obiad. Poczułam wibracje w kieszeni. Otwieram sms: Alarm OSP. Szybko się zerwałam i założyłam adidasy i wybiegłam. Biegłam chodnikami co chwilę kogoś uderzałam ramieniem, ale nie zwracałam na to uwagi.
Dobiegłam do remizy i weszłam do szatni.
- Przebieraj się ! - krzyknął Rafał.
Podeszłam di swojego stanowiska i założyłam NOMEX. Założyłam buty, wzięłam hełm i wyszłam na zewnątrz. Rafał wyjeżdżał Mercedesem.
- Co jest ? - zapytałam
- Trawy. - uśmiechnął się Sebastian.
Wsiadłam do wozu i ruszyliśmy. Lubiłam jeździć wozem strażackim. Jedzie się szybko, na sygnałach i do tego wszyscy Ci ustępują. Gdy jedziesz na akcję, wiesz, że pomagasz innym, oddajesz swoje życie za kogoś innego. Popatrzyłam na telefon, która godzina. 14.42. Mam nadzieję, że w godzinę się wyrobimy bo mam trening o 16.
Dojechaliśmy na miejsce. Była mała powierzchnia pokryta pożarem.
- Dawać szybkie natarcie ! - krzyknął Piniu.
Podeszłam do samochodu i złapałam prądownicę szybkiego natarcia. Podeszła do mnie Sylwia i pomogła mi rozwinąć wąż. Popatrzyłam na Rafała. Nacisnął odpowiedni guzik na wozie a ja otworzyłam strumień.
Po chwili pożar był ugaszony. Szybkie natarcie zwinięte i wracamy do remizy. Przebrałam się szybko i pobiegłam do domu.
Wzięłam szybki prysznic, ale włosów już nie zdążyłam umyć. Ubrałam się i pakowałam strój do torby. Nie miałam żadnej wody. No trudno, po drodze kupię. Założyłam buty i wyszłam .
Szłam szybkim krokiem chodnikami Bełchatowa. Wstąpiłam do małego sklepiku i wzięłam 2 duże cisowianki.
W szatni były jeszcze 3 dziewczyny.
- Cześć. - przywitałam się.
- Hej. - odpowiedziały. - Dawaj, bo masz 2 minuty. - oznajmiły i wyszły.
Wyciągnęłam swój strój i założyłam. Szybko założyłam nakolanniki i buty i wyszłam. Udało mi się przed czasem. Dostrzegłam na trybunach jakąś dziewczynę. Znałam tą sylwetkę. Podeszłam do niej.
- Siemka Masło. (tak mówimy na Anię) - przywitałam się
- Siemka Ziomek.
- Co ty tu robisz ?
- Przyszłam porobić Ci zdjęcia. - wskazała na sprzęt.
- O jak miło. Dobra muszę lecieć.
Trening jak trening. Jak zwykle ciężki. Obronę dzisiaj miałam dobrą. Trener był z nas zadowolony.
OCZAMI ANI
Byłam na treningu dziewczyn i robiłam zdjęcia. Dawno nie miałam ,,seszyn" z Emilką więc postanowiłam, że przyjdę. Gdy siedziałam na trybunach aby poprzeglądać zdjęcia, ktoś koło mnie usiadł.
- Ta ich libero jest niesamowita. - rzekł
- Taa. - burknęłam
- Umówiła się ze mną. - zaśmiał się.
- Yhym, fajnie. - westchnęłam
- Sorry, wiedzę, że Cię zanudzam. Ja sobie już pójdę. - powiedziawszy to, odszedł.
Czego on chciał ? Nawet nie wiem kto to. Popatrzyłam w jego stronę. Stał w drzwiach i obserwował dziewczyny. Yymmm wysoki, chudy no no no, ciacho. - pomyślałam. Zaraz zaraz, kemu chodziło o Emilkę ? Muszę ją wypytać o niego. Po kryjomu zrobiłam mu kilka zdjęć, żeby jej pokazać.
OCZAMI EMILKI
Wyszłam szybko z szatni, bo czekała na mnie Ania. Na korytarzu zaczepiłam się o kogoś, ale nie zwracałam na niego uwagi, bo byłam wkurzona na Sandrę (przyjmująca). To taka paniusia i wszystkich obgaduje. O mnie zaczęła gadać, że się nie myję, bo wali ode mnie. Raz nie zdążyłam umyć włosów po akcji, a ta już się czepia.
- Ej uważaj ! - warknął chłopak. - O Emilka, cześć.
Nie podpowiedziałam i wyszłam z hali. Stała tam Ania.
- Ehh ta Sandra to szmata. - jęknęłam.
- Co znowu ? - zapytała
- Po drodze Ci powiem.
Opowiedziałam jej całą sytuację.
- Jej to zawsze coś nie pasuje. stwierdziła. - Ale jednemu to chyba te włosy nie przeszkadzają.
- O co Ci chodzi ? - zapytałam
- No przecież ktoś się z Tobą umówił.
- Co ? - pisnęłam
- No on. - pokazała mi zdjęcie.
- Aaa Włodarczyk. Ta pewnie już o mnie zapomniał.
- Rozmawiał ze mną. Mówił, że jesteś niesamowita.
- Ta jasnee.
- No tak. Dobra ja lecę. Jeszcze o nim pogadamy.
- No okej. - westchnęłam i przytuliłam ją.
Do domu wróciłam padnięta. Mój tato już był.
Zjedliśmy razem kolację i poszłam się myć. Odświeżona poszłam do swojego pokoju i weszłam od razu
pod kołdrę. Zaczęłam myśleć o Wojtku. Taki miły, do tego siatkarz i taki sexi. Ogarnij się Emilka, nie zakochałaś się w nim. Ale myśli o nim były silniejsze. Po dwugodzinnych rozmyślaniach, zasnęłam.
No i jak ? Proponujcie co może się zdarzyć.
A tymczasem pacajcie tu: http://www.ciacha.net/ciacha/1,111474,15774399,Andrzej_Wrona_odpowiadal_na_pytania_fanow_na_czacie_.html jestem taka sławna. :D
Pozdrawiam i do następnego.
- Córeczko już 8.00. A ty do szkoły masz na 9.00 - rzekł
Zerwałam się jak oparzona. Wzięłam ubrania i szybko pobiegłam do łazienki. Tam mycie zębów, ubranie się, czesanie włosów i leciutki makijaż. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Przy stole siedział tato. Zajrzałam do lodówki.
- Masz tu kanapki. - powiedział ojciec.
Dziękuję.
Usiadłam na przeciw niego.
- Masz dzisiaj służbę od 9.00 ? - zapytałam
- Tak. A ty do której masz ?
- Do 14.
Popatrzyłam na zegarek. 8.45. Dokończyłam kanapkę i poszłam po torbę. Sprawdziłam czy wszystko mam. Założyłam trampki i podeszłam do ojca.
- Pa tatku. Miłej służby. - dałam mu buziaka w policzek.
- Miłej nauki.
W szkole byłam 5 min przed czasem. Usiadłam na korytarzu i wyciągnęłam książkę ,,Wytyczne Resuscytacji". Niedługo mam egzaminy i musiałam się uczyć. Pierwszy miałam wf, ale oni nigdy nas nie wpuszczają przed. 9. Dzisiaj miałam siatkówkę. Lubię grać bo w mojej grupie jestem jedyna. Jest jeszcze ze mną 5 chłopaków: Kacper, Michał, Norbert, Robert i Łukasz. Z tymi ostatnimi najlepiej się dogadywałam. Popatrzyłam na zegarek. Minuta do zajęć. Schowałam książkę i ruszyłam w stronę sali. Przed salą stał nasz wf-ista.
- Dzisiaj mam dla was niespodziankę. Idziemy na spacerek. - oznajmił
Popatrzyliśmy się na siebie. No dobra. Ruszyliśmy za num . Szliśmy 5 minut i doszliśmy do hali Energia.
- Dzisiaj zagracie ze Skrą. - zaśmiał się - Dawać szybko do środka i przebierać się.
Przebrani, weszliśmy na salę. Tam trenowali już zawodnicy.
- Emilka, prowadzisz rozgrzewkę ! - krzyknął trener.
Zaczęłam biec dookoła hali. Po 10 kółkach przyszedł czas na rozciąganie. Czułam na sobie spojrzenia zawodników.
- Dobra dobieracie się parami ale z siatkarzami. - zlecił trener
Przewróciłam oczami. Nie wiedziałam, do którego podejść. Czy wziąć Zatorskiego z tej samej pozycji ? Czy może przyjmującego Włodarczyka. Czy może rozgrywającego Uriarte ?
- Przepraszam, może zechciałabyś być ze mną w parze ? - podszedł do mnie Włodarczyk.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
Wziął piłkę i zaczęliśmy odbijać. Nie pokazywałam wszystkiego co umiem. Odbijałam na poziomie minimum. Z Włodarczyka jest miły chłopak. Miło się z nim odbijało jak i rozmawiało.
Po odbijaniu przyszedł czas na atak. Stanęłam pod siatką i przez cały czas wystawiałam naszym. Ataki siatkarzy nie robiły na mnie wrażenia. Czułam na sobie wzrok Wojtka. Popatrzyłam się na niego i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Wystawił rząd swoich zębów. Powróciłam do poprzedniej czynności.
- Emilka, idź sobie zaatakuj. - rzekł Robert.
Podeszłam do koszyka i wybierałam piłkę. I nagle poczułam uderzenie w głowę. Automatycznie złapałam się za nią.
- Przepraszam, ja nie chciałem. - podbiegł do mnie chłopak.
Odwróciłam się w jego stronę. Stal przede mną uśmiechnięty Włodarczyk.
- Nic Ci nie jest ? - zapytał
- Nie, tylko trochę boli.
- To chodź na chwilę usiądziemy.
Przystałam na jego propozycję i usiedliśmy na ławeczce.
- Wojtek jestem. - podał mi rękę.
- Emilka. - uścisnęłam dłoń.
- Teraz gdy wiem, że jak dostaniesz piłką, to siadasz. To będę atakował w Ciebie. - poruszał brwiami
- Ehh Włodi. Jeśli tak mogę.
- Możesz, możesz.
- No to Włodi, jeśłi chcesz się ze mną umówić to zapytaj a nie atakuj we mnie.
Spuścił wzrok i zaczął bawić się palcami. Westchnęłam i wstałam.
- Emilka, czy poszłabyś ze mną do kina ? -zapytał
- No dobra. - uśmiechnęłam się.
Zaczął się mecz. Zaczynałam na środku. Oni mieli piłkę. Wlazły zaserwował bardzo mocno. Odebrałam to i dobrze dograłam do Norberta. On wystawił do Kacpra, a ten wykonał ładny atak. Piłka weszła w boisko.
- Dziewczyno ty masz talent. - oznajmił Wlazły. - Nie bolą cię ręce ? Jesteś bardzo dobra. Do kadry z nią !
Czułam jak się rumienię. Spuściłam wzrok i nagle buty były takie interesujące.
Reszta meczu była miła. Miałam kilka ataków, jeden blok i kilka dobrych obron, Szybko musiałam się przebrać, bo mieliśmy 10 min do kolejnych zajęć, a jeszcze trzeba dojść do szkoły. Szybko jeszcze zajrzałam na salę.
- Panie Mariuszu, Pawle, Andrzeju i Karolu, gratuluję szerokiej kadry i mam nadzieję, że wąska też będzie. - krzyknęłam i pomachałam im.
Dzisiaj męczące zajęcia, miałam: psychologię, angielski i migowy. Pobyt na studiach dłużył się. Ba jednej z przerw uświadomiłam sobie, że Wojtek zaprosił mnie do kina, ale kiedy, gdzie to nie wiem. Nawet nie mam jego numeru a on mojego. No trudno i tak pewnie o mnie już zapomniał bo ma wiele fanek, które chciałyby być na moim miejscu.
Po powrocie do domu ugotowałam makaron. Nałożyłam sobie porcję na talerz a resztę zostawiłam tacie pod przykrywką Usiadłam przed telewizorem i zaczęłam konsumować obiad. Poczułam wibracje w kieszeni. Otwieram sms: Alarm OSP. Szybko się zerwałam i założyłam adidasy i wybiegłam. Biegłam chodnikami co chwilę kogoś uderzałam ramieniem, ale nie zwracałam na to uwagi.
Dobiegłam do remizy i weszłam do szatni.
- Przebieraj się ! - krzyknął Rafał.
Podeszłam di swojego stanowiska i założyłam NOMEX. Założyłam buty, wzięłam hełm i wyszłam na zewnątrz. Rafał wyjeżdżał Mercedesem.
- Co jest ? - zapytałam
- Trawy. - uśmiechnął się Sebastian.
Wsiadłam do wozu i ruszyliśmy. Lubiłam jeździć wozem strażackim. Jedzie się szybko, na sygnałach i do tego wszyscy Ci ustępują. Gdy jedziesz na akcję, wiesz, że pomagasz innym, oddajesz swoje życie za kogoś innego. Popatrzyłam na telefon, która godzina. 14.42. Mam nadzieję, że w godzinę się wyrobimy bo mam trening o 16.
Dojechaliśmy na miejsce. Była mała powierzchnia pokryta pożarem.
- Dawać szybkie natarcie ! - krzyknął Piniu.
Podeszłam do samochodu i złapałam prądownicę szybkiego natarcia. Podeszła do mnie Sylwia i pomogła mi rozwinąć wąż. Popatrzyłam na Rafała. Nacisnął odpowiedni guzik na wozie a ja otworzyłam strumień.
Po chwili pożar był ugaszony. Szybkie natarcie zwinięte i wracamy do remizy. Przebrałam się szybko i pobiegłam do domu.
Wzięłam szybki prysznic, ale włosów już nie zdążyłam umyć. Ubrałam się i pakowałam strój do torby. Nie miałam żadnej wody. No trudno, po drodze kupię. Założyłam buty i wyszłam .
Szłam szybkim krokiem chodnikami Bełchatowa. Wstąpiłam do małego sklepiku i wzięłam 2 duże cisowianki.
W szatni były jeszcze 3 dziewczyny.
- Cześć. - przywitałam się.
- Hej. - odpowiedziały. - Dawaj, bo masz 2 minuty. - oznajmiły i wyszły.
Wyciągnęłam swój strój i założyłam. Szybko założyłam nakolanniki i buty i wyszłam. Udało mi się przed czasem. Dostrzegłam na trybunach jakąś dziewczynę. Znałam tą sylwetkę. Podeszłam do niej.
- Siemka Masło. (tak mówimy na Anię) - przywitałam się
- Siemka Ziomek.
- Co ty tu robisz ?
- Przyszłam porobić Ci zdjęcia. - wskazała na sprzęt.
- O jak miło. Dobra muszę lecieć.
Trening jak trening. Jak zwykle ciężki. Obronę dzisiaj miałam dobrą. Trener był z nas zadowolony.
OCZAMI ANI
Byłam na treningu dziewczyn i robiłam zdjęcia. Dawno nie miałam ,,seszyn" z Emilką więc postanowiłam, że przyjdę. Gdy siedziałam na trybunach aby poprzeglądać zdjęcia, ktoś koło mnie usiadł.
- Ta ich libero jest niesamowita. - rzekł
- Taa. - burknęłam
- Umówiła się ze mną. - zaśmiał się.
- Yhym, fajnie. - westchnęłam
- Sorry, wiedzę, że Cię zanudzam. Ja sobie już pójdę. - powiedziawszy to, odszedł.
Czego on chciał ? Nawet nie wiem kto to. Popatrzyłam w jego stronę. Stał w drzwiach i obserwował dziewczyny. Yymmm wysoki, chudy no no no, ciacho. - pomyślałam. Zaraz zaraz, kemu chodziło o Emilkę ? Muszę ją wypytać o niego. Po kryjomu zrobiłam mu kilka zdjęć, żeby jej pokazać.
OCZAMI EMILKI
Wyszłam szybko z szatni, bo czekała na mnie Ania. Na korytarzu zaczepiłam się o kogoś, ale nie zwracałam na niego uwagi, bo byłam wkurzona na Sandrę (przyjmująca). To taka paniusia i wszystkich obgaduje. O mnie zaczęła gadać, że się nie myję, bo wali ode mnie. Raz nie zdążyłam umyć włosów po akcji, a ta już się czepia.
- Ej uważaj ! - warknął chłopak. - O Emilka, cześć.
Nie podpowiedziałam i wyszłam z hali. Stała tam Ania.
- Ehh ta Sandra to szmata. - jęknęłam.
- Co znowu ? - zapytała
- Po drodze Ci powiem.
Opowiedziałam jej całą sytuację.
- Jej to zawsze coś nie pasuje. stwierdziła. - Ale jednemu to chyba te włosy nie przeszkadzają.
- O co Ci chodzi ? - zapytałam
- No przecież ktoś się z Tobą umówił.
- Co ? - pisnęłam
- No on. - pokazała mi zdjęcie.
- Aaa Włodarczyk. Ta pewnie już o mnie zapomniał.
- Rozmawiał ze mną. Mówił, że jesteś niesamowita.
- Ta jasnee.
- No tak. Dobra ja lecę. Jeszcze o nim pogadamy.
- No okej. - westchnęłam i przytuliłam ją.
Do domu wróciłam padnięta. Mój tato już był.
Zjedliśmy razem kolację i poszłam się myć. Odświeżona poszłam do swojego pokoju i weszłam od razu
pod kołdrę. Zaczęłam myśleć o Wojtku. Taki miły, do tego siatkarz i taki sexi. Ogarnij się Emilka, nie zakochałaś się w nim. Ale myśli o nim były silniejsze. Po dwugodzinnych rozmyślaniach, zasnęłam.
No i jak ? Proponujcie co może się zdarzyć.
A tymczasem pacajcie tu: http://www.ciacha.net/ciacha/1,111474,15774399,Andrzej_Wrona_odpowiadal_na_pytania_fanow_na_czacie_.html jestem taka sławna. :D
Pozdrawiam i do następnego.
niedziela, 6 kwietnia 2014
Prolog
Moje dzieciństwo spędziłam w Rzeszowie. Mieszkaliśmy w bloku. W Żyradowie rodzicie mieli dobrych znajomych. Oni mieli syna starszego ode mnie o 3 lata. Bardzo lubiłam do nich jeździć. Piotrek był dla mnie bratem. Gdy miałam 12 lat, tato dostał awans w pracy i musieliśmy przeprowadzić się do Bełchatowa. Nie byłam z tego zadowolona. Musiałam opuścić moich znajomych.
Pierwsze dni były ciężkie. Nowa szkoła, nowi ludzie i nowe środowisko. Ale po dwóch tygodniach było już ok. Poznałam tam moją przyjaciółkę, którą mam do teraz.
Pewnego dnia, gdy byłam w 6 klasie tato zabrał mnie na mecz Skry. Bardzo spodobała mi się ta gra. I od tamtej pory siatkówka stała się moim życiem. Rodzicie zapisali mnie do klubu.
Mój tato należał do OSP. Gdy miał zebrania, zabierał mnie ze sobą. Fascynowała mnie straż. Podziwiałam tych ludzi, że wystarczy jeden dźwięk syreny i rzucają wszystko aby jechać i ratować innych. Przecież oni nie wiedzą co ich czeka i mogą stracić życie za kogoś innego.
W siatkówkę grałam coraz lepiej. Grałam na pozycji libero, bo za wysoka to ja nie byłam. Rodzicie widząc, że bardzo kocham tą grę zapisali mnie do sportowego gimnazjum. Czasami na wf-ach chodziliśmy na halę Energia i graliśmy z Zawodnikami Skry. Należałam także do MDP (Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza).
Moje życie zmieniło się gdy miałam 15 lat. U mojej mamy zdiagnozowało raka. Był w stadium zaawansowanym i już nic nie dało się zrobić. Po miesiącu od wykrycia choroby mama zmarła. Bardzo trudno było mi się pozbierać. Byłam do niej bardzo przywiązana.
Lata mijały, ja grałam coraz lepiej, zostałam strażakiem w OSP tam gdzie tato.
Aktualnie mam 23 lata i gram w pierwszym składzie drużyny z Bełchatowa, która jest w drugiej lidze. Nadal jestem libero. Studiuję na kierunku Ratownika Medycznego. Bardzo podoba mi się ten zawód.
Jak się potoczy moje życie ? Tego nie wie nikt....
No prolog to taka historyjka życia :) Zapraszam na kolejny :)
Pierwsze dni były ciężkie. Nowa szkoła, nowi ludzie i nowe środowisko. Ale po dwóch tygodniach było już ok. Poznałam tam moją przyjaciółkę, którą mam do teraz.
Pewnego dnia, gdy byłam w 6 klasie tato zabrał mnie na mecz Skry. Bardzo spodobała mi się ta gra. I od tamtej pory siatkówka stała się moim życiem. Rodzicie zapisali mnie do klubu.
Mój tato należał do OSP. Gdy miał zebrania, zabierał mnie ze sobą. Fascynowała mnie straż. Podziwiałam tych ludzi, że wystarczy jeden dźwięk syreny i rzucają wszystko aby jechać i ratować innych. Przecież oni nie wiedzą co ich czeka i mogą stracić życie za kogoś innego.
W siatkówkę grałam coraz lepiej. Grałam na pozycji libero, bo za wysoka to ja nie byłam. Rodzicie widząc, że bardzo kocham tą grę zapisali mnie do sportowego gimnazjum. Czasami na wf-ach chodziliśmy na halę Energia i graliśmy z Zawodnikami Skry. Należałam także do MDP (Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza).
Moje życie zmieniło się gdy miałam 15 lat. U mojej mamy zdiagnozowało raka. Był w stadium zaawansowanym i już nic nie dało się zrobić. Po miesiącu od wykrycia choroby mama zmarła. Bardzo trudno było mi się pozbierać. Byłam do niej bardzo przywiązana.
Lata mijały, ja grałam coraz lepiej, zostałam strażakiem w OSP tam gdzie tato.
Aktualnie mam 23 lata i gram w pierwszym składzie drużyny z Bełchatowa, która jest w drugiej lidze. Nadal jestem libero. Studiuję na kierunku Ratownika Medycznego. Bardzo podoba mi się ten zawód.
Jak się potoczy moje życie ? Tego nie wie nikt....
No prolog to taka historyjka życia :) Zapraszam na kolejny :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)