Dzisiaj pospałam trochę dłużej bo do 9. Nie miałam dzisiaj ani zajęć ani treningu. Zeszłam na dół do taty. Robił akurat śniadanie.
- Cześć tatuśko. Co dziś dobrego jemy ? - zapytałam
- Aaa jajecznicę. - zaśmiał się
- To zaraz wracam.
Weszłam do łazienki i zażyłam porannej toalety. Gdy wróciłam do kuchni, tato rozkładał potrawę z jajek na talerze. Zaparzyłam herbaty i zaniosłam na stół.
- Ty dzisiaj później ? - zapytałam
- Tak. Na 11.
- Dziękuję za śniadanie. - wstałam i dałam mu buziaka w policzek.
Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon, karteczkę z dziewięcioma cyframi i położyłam się na łóżku. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie przejęłam się tym. Gdy wpisałam numer, wahałam się czy zadzwonić. Mój palec był już milimetr od zielonej słuchawki, kiedy tato zawołał:
- Emilka, ktoś do Ciebie !
Położyłam telefon i pobiegłam na dół. Stał tam wysoki chłopak. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął.
- Pamiętasz mnie ? - zapytał
- Piotrek ! - rzuciłam się na niego. - Jak Cię dawno nie widziałam.
- A ja Ciebie.
- Chodź dalej. - zaprosiłam go
Usiadł na kanapie.
- Kawy, herbaty, soku ? - zaproponowałam
- To może soku.
Poszłam do kuchni, gdzie siedział tato.
- Co to za przystojniak ? - zapytał
- Tato, to jest Piotrek Nowakowski.
- Naprawdę ? - wstał i poszedł do salonu.
Słyszałam jak się witają. Nalałam cieczy do szklanek i poszłam do nich.
- No nic dzieciaki. Jadę do pracy. - oznajmił tato.
- Pa tato. Uważaj na siebie.
- Pamiętaj, zawsze będę przy tobie. Kocham Cię. - przytulił mnie.- Cześć Piotrek.
Pożegnał się z nami i poszedł.
- To opowiadaj, co tam u Ciebie. - powiedział
Zaczęłam opowiadać mu całą historię od przeprowadzki do Bełchatowa. Był zdziwiony, że gram w siatkówkę, bo jak z nim ,,grałam" to piłki nie potrafiłam odbić. Był ze mnie dumny. Fakt, że jestem strażakiem wcale go nie zdziwił. Moje opowiadanie było długie. Powiedziałam mu nawet o Wojtku. Piotrek był dla mnie jak brat. Mimo tylu lat rozłąki, dalej wiedziałam, że mogę mu zaufać i na niego liczyć.
- No to teraz twoja kolej. - rzekłam kończąc moją historię.
Zaczął wszystko od początku. Miło się słuchało o rozwoju jego kariery. Widać, że bardzo przywiązany jest do siatkówki. Opowiadał też jak poznał Olę. Stwierdziliśmy, że muszę ją poznać. Opowiadanie dobiegło końca. Teraz zobaczyłam, że nasze opowieści zajęły 2 godziny.
- Piotrek, przepraszam, ale muszę się ubrać.
Poszłam do łazienki i szybko zakładałam ciuchy, Kiedy zakładałam koszulkę, usłyszałam jak dzwoni mój telefon.
- Piotrek odbierz !
Założyłam bluzę i wyszłam.
- Kto to był ? - zapytałam
- Pomyłka. - uśmiechnął się.
- No dobra. Chodź, pokażę Ci Bełchatów.
Wyruszyliśmy na miasto. Pokazałam mu najlepsze miejsca i moje ulubione. Poszliśmy do galerii. Nic nie kupiliśmy, no po za kawą. Szwendaliśmy się po Bełku przez cały dzień. Bardzo miło spędziłam ten dzień. Chciałabym, żeby się nie kończył.
Po powrocie do domu, zaczęliśmy oglądać film. Po chwili Pit wstał i oznajmił:
- Ja już będę jechał.
- Już ? Tak na noc ? Może zostaniesz ? - zaproponowałam
- Nie, nie. Zobaczymy się jeszcze.
Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Pocałował mnie w głowę.
- To ja będę mykał.
Odprowadziłam go do drzwi. Pożegnaliśmy się i poszedł. Zmęczona, opadłam na kanapę i wpatrywałam się w sufit. Przypomniałam sobie o Wojtku. Wybrałam jego numer i zaczęłam pisać sms'a. Kiedy pisałam ostatnie słowo, dostałam sms'a o treści Alarm OSP Szybko zablokowałam telefon i wybiegłam z domu. Biegłam ulicami ciemnego już Bełchatowa.Dobiegłam do remizy.
- Szybko, przebieraj się ! Pożar kamienicy !
Jak to usłyszałam, dostałam prędkości. W mgnieniu oka przebrałam się. Dojechaliśmy tam bardzo szybko. Cały budynek stał w ogniu. Jak w filmach pomyślałam. Były już też jednostki PSP w tym mój tato. Widziałam jak wysyłają do z Panem Marianem do środka. Bardzo bałam się o nich. Wpatrywałam się w wyjście. Po chwili wyszły 3 osoby i pan Marian. Stałam tam cała w nerwach. Nagle usłyszałam huk. Ogień powiększył się.
- Tato ! - wrzasnęłam
Nie zastanawiałam się i zaczęłam biec do środka. Wszyscy mnie zatrzymywali, ale ja nie stawałam. Wbiegłam do środka bez aparatu powietrznego. Nie było czym oddychać. Nie obchodziło mnie to. Słyszałam tylko dźwięk aparatu tlenowego, który informował, że tato się nie rusza. Ujrzałam tatę na ziemi. Podbiegłam do niego. Był nieprzytomny. Zobaczyłam, że ma coś pod kurtką. Wzięłam go pod pachy i wyciągnęłam. Na dworze rozpięłam kurtkę i ujrzałam roczne dziecko. Oddychał. Położyłam je obok i zajęłam się ojcem. Ściągnęłam butlę, maskę hełm. Rozdarłam koszulkę i przystąpiłam do resuscytacji. Po jednej serii zdałam dobie sprawę, że to nie ma sensu. Dopiero teraz zobaczyłam, że on jest cały poparzony i to bardzo. Zaczęłam płakać. Podbiegł do mnie Rafał i przytulił. Cała się trzęsłam. Odeszłam kawałek i wyciągnęłam telefon.
- Piotrek.- płakałam.
- Matko, co się dzieje ? - zapytał przestraszony.
- Mój tato nie żyje. - wydukałam.
- Co ?! Jejku Emi, nie mogę wrócić. Ale przyjadę jak tylko będę mógł. Nie rób głupstw ! Trzymaj się kochana.
Wybrałam nr do babci. Gdy jej powiedziałam o tym, zaczęła płakać. Podeszłam do ciała taty. Łzy popłynęły mi po policzku. Stanęłam na baczność, przyłożyłam rękę do hełmu i zasalutowałam.
- Ojczyzna Ci tego nie zapomni. - powiedziałam
Widziałam jak wszyscy się na mnie paczą. Schyliłam się i dałam jego szybkę w dół.
Usiadłam pod naszym wozem i podciągnęłam kolana pod brodę. Podeszłam do mnie kobieta.
- Współczujemy pani. - zaczęła- Ale pragniemy podziękować. Nigdy nie zapomnimy o wyczynie twojego ojca. Ocalił życie naszej córeczce. Jeśli możemy jakoś pomóc, to proszę powiedzieć.
- Jedynie o co proszę, to żeby rodzina pani o nim pamiętała. I żeby kiedyś córka się dowiedziała, że był taki pan, który był strażakiem. O poświęcił swoje życie dla niej i zostawił córkę samą.
Znowu zaczęłam płakać.
- Chodź, odwiozę Cię do domu. - rzekł Rafał.
W domu zdjęłam NOMEX'a i wzięłam długi prysznic. Dlaczego to nie mogło stać się pół minuty później ?! Mój tato by żył. A teraz jestem sama. Bez rodziców. Po prysznicu założyłam piżamę (koszulka+spodenki) i poszłam do łóżka. Całą noc płakałam. Codziennie rano będę sama. Nie przywita mnie uśmiechnięty tato. Nie zobaczę jego uśmiechu.
Zasnęłam dopiero o 5. W śnie mój tato żył. I miałam nadzieję, że to nie sen.
OCZAMI WOJTKA
Na porannym treningu była jakaś fotograf. To ta sama co była na treningu dziewczyn.
Po treningu złapałem ją.
- Cześć mam taka prośbę. Czy mogłabyś dać mi numer tej libero ? - zapytałem
- Ta. Bierz. - pokazała mi cyfry na telefonie.
Szybko przepisałem i zapisałem. Zadowolony poszedłem dalej. Trochę się wahałem czy zadzwonić. W końcu nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po pary sygnałach usłyszałem głos. Ale to nie był jej. Był to mężczyzna.
- Hallo ? - rzekł
Spanikowałem.
- Yyy Marek ? - zapytałem
- Nie. To chyba pomyłka. - oznajmił.
- To przepraszam. - rzekłem i rozłączyłem się.
Usiadłem na ławce. Ona ma chłopaka. No tak. Jak mogłem myśleć, że taka dziewczyna nie ma chłopaka. Byłem na nią zły, że przyjęła moje zaproszenie mimo iż kogoś ma. Teraz została mi tylko siatkówka....
I jak ? Podoba się ??
Skra wygrała !! Tak jest !! Ale Resovii też gratuluję wspaniałej gry :)
Cudny :D No! Zadowolona jestem, prawie... :D
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały <3 jak oglądałam Skre to takie nerwy były :) Mariusz Mistrz <3 !!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Straszna tragedia mam nadzieję że się nie załamie :) powodzenia :)
OdpowiedzUsuńhalo! Ja tu umieram z ciekawosci. ;) twoj blog jest genialny. Pisz szybko. ;*
OdpowiedzUsuń