MIESIĄC PÓŹNIEJ
Moje życie leci powoli, ale spokojnie. Z praktykami wszystko dobrze. Codziennie poświęcam kilka godzin na naukę do egzaminów. To już tuż tuż, a materiałów jest pełno. Mój klub siatkarski zdobył mistrzostwo, podobnie jak Skra. Trafiła mi się dobra praca, a mianowicie opiekunka. Moja sąsiadka awansowała, co wpłynęło na jej godziny pracy i czas w domu. Chętnie się zgodziłam, a jej zapłata jest bardzo dobra. Jednak później jestem sama... Paweł wyjechał na zgrupowanie do Spały i widujemy się raz na tydzień. Ania poznała Krzyśka i to z nim spędza większość czasu, podobnie pozostałe dziewczyny... Eliza ma Michała, Gabryśka Kubę, a Sabina wyjechała na studia do Lubina.
Ale pewnie najbardziej zastanawia was co z Wojtkiem ?
Z Wojtkiem nie rozmawiałam od dnia w którym Skra została Mistrzem. W ogóle też go nie spotkałam. Jedynie jakieś 2 tygodnie temu widziałam go w galerii, a tak to nic po za tym.
Obudziłam się o 2 w nocy. Dzisiaj wyjeżdżam do Szczecina na Plaża Open w Mikstach. Nie wiem kto jest moim partnerem, bo Paweł miał mi jakiegoś załatwić. Zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Szybki prysznic, uczesanie się i ubranie. Miałam już tylko 35 min. Szybko poszłam po torbę z rzeczami i zbiegłam do przedpokoju. Jeszcze szybko sprawdziłam czy wszystko zabrałam. Gdy już byłam pewna, wyszłam na dwór i zamknęłam dom. Na dworzec dotarłam pieszo. Sapałam jak lokomotywa. Podeszłam do okienka kasy i kupiłam bilet. Po zakupie papierka usiadłam na ławce i czekałam na mojego partnera do gry. Nikogo nie widziałam, a czas uciekał. Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do brata: Nikogo tu nie ma. Wracam do domu. Bardzo szybko przyszła mi odpowiedź. Czekaj jeszcze chwile, na pewno przyjdzie. Postanowiłam zrobić tak, jak powiedział. Ze zdenerwowania wstałam i zaczęłam chodzić w tą i z powrotem. Kiedy tak chodziłam, zobaczyłam, że na ławce siedział jakiś chłopak. Odwrócił się w moją stronę. To był Wojtek.
- Cześć. - zaczęłam rozmowę.
- Cześć. - powiedział sucho.
- Co tu robisz ? - zapytałam
- Czekam na kogoś.
- Wojtek, ja cię bardzo przepraszam. Przepraszam za tego sms'a. Mogłam napisać to jakoś lepiej, ale byłam totalnie padnięta. Uwierz mi, chciałam z tobą pójść, ale nie miałam sił. Przepraszam.
Popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
- Wiesz co ? Może zacznijmy wszystko od nowa ? - zaproponowałam
- Wojtek jestem. - podał mi dłoń
- Emilka. - zaśmiałam się - A więc na kogo czekasz ?
- Yyy na moją partnerkę. Znaczy dziewczynę. Znaczy... Matko - zaczął się motać. - Partnerkę, ale do gry. Paweł miał mi kogoś załatwić do Mikstów Plaży Open. Ale chyba nie przyjdzie...
- Już przyszła. - uśmiechnęłam się
- No nie mów, że ty. - poderwał się
- Najwidoczniej Paweł to zaplanował. -zaśmiałam się. - Mi powiedział, że załatwi najlepszego partnera. Wiesz co ? Mam pomysł. Wkręcimy go. Napiszę do niego, że idę do domu bo partner nie przyszedł, a ty to samo napiszesz po chwili. - obwieściłam.
- Dobra. - zaśmiał się.
Napisałam wiadomość i wysłałam. Weszliśmy do pociągu i zajęliśmy swoje miejsca. Nakazałam Wojtkowi wysłać sms do brata. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu. Do przyjmującego przyszedł sms: No nieeee. Właśnie się z nią minąłeś. :( ;( Zaczęliśmy się śmiać. Zrobiliśmy sobie selfie i wysłaliśmy Zatiemu z dopiskiem ,,Jado debile do Szczecina ;) ".
- Jestem śpiąca. - rzekłam
- Oprzyj się o mnie i śpi. - oznajmił
- Nie, nie. Będzie ci niewygodnie.
- Żartujesz ? Opieraj się i koniec.
Westchnęłam i posłusznie oparłam się o niego. Tak mi było przy nim dobrze... Chciałabym, żeby było tak już zawsze. Ale na to liczyć nie mogę...
Obudziłam się przed Szczecinem. Wstałam aby "rozprostować kości" i rozbudzić się. Nagle pociąg zaczął hamować, a ja poleciałam na kolana Wojtka.
- Przepraszam. - czułam jak się czerwienię.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się
Szybko wstałam i ściągnęłam swoją torbę.
Nie znając Szczecina plątaliśmy się po mieście.
- To może ten ? Blisko do plaży. - zaproponował Wojciech.
- Jestem za. - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w stronę hotelu.
Weszliśmy do niego i od razu nam się spodobał. Podeszliśmy do recepcji, przy której siedziała starsza kobieta.
- Dzień dobry. Są może dwa pokoje jednoosobowe ? - zapytałam
- Dzień dobry. Proszę poczekać, sprawdzę. - oznajmiła kobieta i zaczęła przeglądać w komputerze. - Niestety nie. - rzekła po chwili szukania - Ale jest dwuosobowy z dwoma łóżkami.
- Bierzemy. - wyrwał Włodarczyk. - Na dwa dni, jedną noc.
Po 10 min załatwiania formalności, mogliśmy pójść do "swojego" pokoju. Kiedy weszłam do środka, zakochałam się w nim. Duży, jasny i nowoczesny pokój. W dodatku z widokiem na morze. Pierwsze co to rzuciłam się na łóżko.
- I jak ? - zapytał towarzysz
- Tu jest pięknie. Szkoda, że tylko do jutra tu będziemy. - westchnęłam
- A no, szkoda. To co lecimy na plaże ? Jest 11, a o 13.30 zaczyna się turniej. Wcześniej trzeba potwierdzić swój start.
- No dobra. Tylko ubiorę stój. - puściłam mu oczko i poszłam do łazienki.
Szybko założyłam strój kąpielowy a na to spodenki i koszulkę i to w tym będę grała. Wzięłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne i czapkę z daszkiem. Po chwili byliśmy już gotowi.
Plaża była tłoczna, ale na szczęście znalazło się miejsce dla nas. Rozłożyliśmy się i od razu zaczęliśmy sobie odbijać.
- Przepraszam, mogę się przyłączyć ? - podeszła do nas jakaś dziewczyna.
- Jasne. - uśmiechnęłam się
- Dagmara jestem. - podała mi dłoń
- Emilka.
To samo uczyniła z Wojtkiem i zaczęliśmy grać. Nawet dobrze jej to szło. W czasie gry dużo rozmawialiśmy. Była naprawdę bardzo fajna. Łatwo nawiązałyśmy kontakt i jak to się mówi "nadawałyśmy na jednych falach". Bardzo się polubiłyśmy i już po 15 minutach miałyśmy swoje numery telefonów. Popatrzyłam na telefon, który wskazywał godzinę 12.30.
- Wiesz co Daga, my musimy już lecieć. O 13.30 zaczyna się turniej w siatkę to przyjdź. - obwieściłam.
- Z wielką chęcią was pooglądam. Także wstawię się tam z mężem. - uśmiechnęła się
- To ty masz męża ? Nie chwaliłaś się.- zaśmiałam się
- Jakoś wypadło z głowy.
- To my lecimy. Do zobaczenia.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Załatwiliśmy wszystkie formalności i poszliśmy się rozgrzewać.
- Wojtek... ale ja przecież się tak nie odbiję i nie zaatakuję. - rzekłam, kiedy weszliśmy na boisko.
- Dasz radę. - puścił mi oczko i sam skoczył jak do bloku.
Jemu całe ręce wystawały.
- Teraz ty.
Niechętnie podskoczyłam, ale o dziwo wystawała mi połowa rąk. Przybiłam sobie piątkę z Włodarczykiem i odbijaliśmy dalej. Przyszedł czas na losowania. Jak na złość graliśmy pierwszy mecz. Trochę się stresowałam... Tyle ludzi i to jeszcze na plaży... Pierwszy gwizdek i piłka w grze. Odebrałam i w punkt dograłam do Wojtka. On mi wystawił a ja huknęłam petardę. Przeciwnicy tylko wielkie oczy zrobili. Zadowolona podbiegłam do Wojtka i przybiliśmy piątki. Reszta meczu była podobna. Szybko się z nimi rozprawiliśmy. Po zakończonym meczu podeszliśmy do Dagmary.
- Gdybym wiedziała, że wy tak wymiatacie, to bym nie podchodziła odbijać. - zaśmiała się
- No coś ty. Czekajcie, ja tylko pójdę po picie. - obwieściłam i opuściłam ich na chwilę.
Gdy szłam w stronę naszego parawanu dostrzegłam znajomego mi mężczyznę, idącego w moją stronę. Kiedy był blisko zaczepiłam go.
- Przepraszam, czy mogę prosić o zdjęcie ?
- Jasne. - uśmiechnął się
- A możesz ty zrobić ? Bo ja mam za krótkie ręce. I wiesz jestem, twoją fanką numer 1.
- No to jak tak, to oczywiście. - zaśmiał się i wziął ode mnie telefon.
Zrobiliśmy kilka zdjęć i bardzo podziękowałam. Zadowolona wzięłam wodę i wracałam do towarzyszów. Kiedy byłam blisko nich zaczęłam krzyczeć:
- Nie uwierzycie z kim mam zdjęcie ! Ja mam a wy nieeee.
- No z kim ? - zaśmiała się Dagmara
- Z Piotrkiem Chrap... - przerwałam kiedy zobaczyłam, koło kogo stoi koleżanka. - Piotrek Chrapkowski to twój mąż ?!
- Jak widać. - śmiali się.
- No chodź tu moja fanko. - podszedł do mnie i przytulił. - Wymiatasz w siatkówkę.
- Dziękuję. A ty w ręczną.
- Oj tam oj tam. Bardzo dobrze rozumiesz się z chłopakiem na boisku.
- My nie jesteśmy parą, - szybko sprostowałam sprawę
- Oj to sorki. Czyli dobrze się rozumiesz z partnerem. - uśmiechnął się - Długo już gracie razem ?
- To pierwszy dzień. - zaśmiał się Wojtek
- Serio ? No to szacun dla was.
Gadaliśmy jeszcze jakieś 10 min, bo musieliśmy już iść, szykować się na kolejny mecz. Ten wygraliśmy 2:0, jak i wszystkie następne. Wygraliśmy turniej z czego byliśmy bardzo szczęśliwi. Z dumą weszłam na pierwszy stopień podium. Dostaliśmy złote medale, puchar i bukiecik kwiatów. Przytuliłam się do Wojtka i podziękowałam mu. Ze wszystkich stron błyskały flesze, czułam się jak jakaś gwiazda. Złapaliśmy medale, wyciągnęliśmy je przed siebie i krzyknęliśmy: Ta jest ! Pogratulowaliśmy również parą z drugiego i trzeciego miejsca. Zadowolona pobiegłam do przyjaciół. Wpadłam w objęcia Piotrka.
- Jestem twoim fanem numer jeden. - zaśmiał się - Może być ?
- To zaszczyt. - puściłam mu oczko.
- To co, idziemy razem na jakiś obiadek ? - zaproponowała Dagmara
- Raczej obiadokolację. - zaśmiał się Włodi
- No pewnie ! Tylko dajcie mi jakąś godzinkę, na odświeżenie się i inne.
- Spoko. To widzimy się za godzinę. Nazwę restauracji wyślę sms'em. - obwieściła.
- Jesteśmy umówieni. Idziecie tym wyjściem ?
- Tak, tak.
Poszliśmy razem w stronę wyjścia. Z Dagmarą rozmawiałyśmy na temat butów sportowych. Obie byłyśmy jednego zdania, że Adidasy są najlepsze. Daga to moja bratnia dusza, we wszystkim się zgadzałyśmy.
- No to nasz hotel. - przerwał nam rozmowę Wojtek.
- Nasz też. - rzekł Piotrek.
- No i fajnie. - powiedziałyśmy równocześnie z Dagmarą i zaczęłyśmy się śmiać.
Weszliśmy do środka i weszliśmy na drugie piętro. Okazało się, że mamy pokoje na przeciwko siebie. Weszłam do naszego pokoju i wzięłam świeże ubrania.
- Idę pierwsza do łazienki. - obwieściłam
- Chciałabyś. - wystawił mi język Włodarczyk.
- No Wojtuś. - podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
- Ehh tylko sprężaj się. - poczochrał mi włosy i wpuścił do łazienki.
Szybki, odprężający prysznic, to to czego właśnie potrzebowałam. Odświeżona zwolniłam łazienkę przyjmującemu i położyłam się na łóżku. Zaczęłam przeglądać zdjęcia na telefonie. Postanowiłam dodać na Instagrama selfie z Piotrkiem. Po chwili to genialne zdjęcie było już na moim profilu. Weszłam na Snapa i zrobiłam zdjęcie widokowi, jaki mam za oknem. Wysłałam je do znajomych i po chwili miałam odpowiedzi, że piękne miejsce, itp. Na Facebook'u było już pełno zdjęć z Plaża Open. Pobrałam kilka, a z dwóch zrobiłam kolaż i wrzuciłam na Fb jak i na Insta. Po jakiś 30 min, byliśmy gotowi i wyszliśmy z pokoju. Zapukałam do drzwi Państwa Chrapkowskich. Oboje byli już gotowi, więc wyruszyliśmy na Szczecin. Znaleźliśmy jakąś knajpkę, w której zatrzymaliśmy się na posiłek. Zamówiłam sobie kebaba w bułce, którego uwielbiam. Po kilkunastu minutach czekania dostaliśmy nasze zamówienia. Dawno nie jadłam kebaba, więc rozkoszowałam się każdym kęsem.
- Nie dam rady. - westchnęłam po jakiejś chwili
- Ja dokończę. - zaoferował się Wojciech
- Dziękuję - uśmiechnęłam się
Po dobrej obiadokolacji wybraliśmy się na spacer po Szczecinie. Było naprawdę wspaniale. Z każdą minutą nasza znajomość się powiększała, a ja już miałam do nich całkowite zaufanie. Bardzo dobrze czułam się w ich towarzystwie. Dagmara również jak ja, kochała robić zdjęcia. Więc co chwile leciały jakieś selfie i nie tylko oczywiście. Dużo było fanów, którzy chcieli zrobić zdjęcia z chłopakami. Mnie to po paru razach bardzo denerwowało, a Daga była już do tego przyzwyczajona. Powiedziała mi jak to jest i jakoś już mi tak nie przeszkadzało. Poszliśmy na plażę, żeby podziwiać zachód słońca. Lecz wcześniej zahaczyliśmy o nasz hotel, bo chciałam wziąć moją lustrzankę. Zrobiliśmy sobie mini sesję zdjęciową. Mój pomysł wyglądał tak: ja po środku Piotrka i Wojtka i napinamy mięśnie. Tak też zrobiliśmy, a potem zamieniłam się z Dagą. Później były zdjęcia w parach, ja z Piotrkiem, następnie z jego żoną, a na końcu z Włodarczykiem. I tak każdy miał z każdym. Na końcu była sesja indywidualna. Śmiechu było co nie miara. Szkoda, że tylko do jutra możemy tam być. Z resztą oni też tylko do jutra, więc na tyle dobrze. Te "wakacje" wyjdą mi na dobre. W końcu jakieś oderwanie od codzienności. Niczym nie muszę się martwić. Do pokoi wróciliśmy dopiero po 12. Zadowolona z dnia, wzięłam prysznic, a zaraz potem położyłam się spać. Lecz nie mogłam zasnąć... Leżałam tak z dwie godziny, gdy powróciły wspomnienia z rodzicami. Zabrali mnie kiedyś do Szczecina na wakacje. Bardzo mi się podobało. Bardzo mi ich brakuje. I w dodatku w tak brutalny sposób mi ich odebrano. Zaczęłam płakać, bo i tak teraz nikt mnie nie usłyszy. Tak bym teraz chciała przytulić się do taty. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
- Emilka, co się stało ? - zapytał Wojtek
- Tęsknię za rodzicami. Brakuje mi ich i to bardzo. Ledwo bez nich wytrzymuję. - szlochałam
- Nie płacz. Dasz radę. Masz wokół siebie tylu wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze ci pomogą. - pocieszał mnie.
- Włodi...
- Tak ?
- Mogę się przytulić ?
- Pewnie.
Wtuliłam się w jego tors. Chciałabym, żeby ta chwila nigdy się nie kończyła. Ale nic z tego. To tylko mój przyjaciel. Albo i aż przyjaciel. Zakochałam się w nim od pierwszego spotkania, ale co z tego... On nic do mnie nie czuje. Bo kto by kochał taką jak ja ? No właśnie nikt, a już na pewno nie Włodarczyk. Po chwili wspólnego siedzenia, położyłam się z powrotem spać. Tym razem po kilkunastu minutach udało mi się zasnąć............
I jak, podoba się ? :)
Jak myślicie, co będzie dalej ?
Do następnego ! :)
niedziela, 15 lutego 2015
piątek, 13 lutego 2015
Rozdział 12
- Młoda wstawaj. - potrząsał mną brat.
Podniosłam jedną powiekę. Moim oczom ukazał się uśmiechnięty Paweł. Posłałam mu lekki uśmiech.
- Dawaj, dawaj młoda.- poczochrał mi włosy.
- Przypominam ci, że urodziliśmy się w tym samym dniu. - zaśmiałam się
- Ale pewnie ja pierwszy wyszedłem. - puścił mi oczko.
- Dobra, głupszym się ustępuje. - dałam mu buziaka w policzek
- Idę na chwilę do Włodiego. - oznajmił
- Pozdrów go . - uśmiechnęłam się i powoli wstałam z łóżka.
OCZAMI PAWŁA
- Siemka stary, wchodź. - wpuścił mnie do środka.
- Siemka. Masz pozdrowienia u Emilki.
- Wow, mam się cieszyć ?Mam sikać ze szczęścia ? Ooo i przypomniała sobie o mnie. - wyrzucił wszystko z siebie.
- Wojtek, o co ci chodzi ? - zdziwiłem się- Przecież jeszcze niedawno szalałeś za nią.
- To już było. A wszystko to przez Aleksa. A ostrzegałem ją, mówiłem, że tak będzie. Ale ona oczywiście najmądrzejsza. I teraz co ?
- Doba stary, koniec. Pójdziesz ze mną na halę ? Muszę wziąć bilety dla Emilki i Alka. - zmieniłem temat.
- No dobra. - westchnął - Będę za 10 minut.
- Dzięki zią. - rzekłem i wróciłem do mieszkania.
W kuchni zastałem Emilkę jedzącą kanapki.
- Smacznego. - uśmiechnąłem się
- Dziękuję. - odwzajemniła gest. - Co tam u Wojtka ?
- A spoko. - skłamałem - No właśnie. Za 10 min. muszę wyjść...
- Spoko. Kończę kanapki i się zwijam. Trzeba zobaczyć co u Alka.
- Podwiozę cię. - zaproponował
- Nie trzeba. Muszę zakupy jeszcze zrobić. Ale dzięki.
OCZAMI EMILKI
Paweł miał coś do załatwienia i poszedł gdzieś z Wojtkiem. Głupio mi było na niego patrzeć. Miał rację. Ale oczywiście ja musiałam być najmądrzejsza i nikogo nie słuchałam. Teraz mam za swoje.
Weszłam do sklepu o brałam wszystkie potrzebne produkty. Trzeba coś zrobić na obiad. Dzisiaj zrobię ryż z kurczakiem. Trudno mi będzie funkcjonować pod jednym dachem z Aleksem.
Dni robiły się coraz cieplejsze. Słońce wychodziło coraz częściej i od razu świat stawał się piękniejszy. Całą drogę myślałam o Serbie. Zranił mnie bardzo i raczej mu tego nie wybaczę. Mogłam się nie godzić na ten "związek". Wszystko byłoby w porządku i byłabym szczęśliwa.
Stanęłam przed drzwiami i wzięłam głęboki oddech. Położyłam dłoń na klamce. Nagle moja ręka poleciała na dół i drzwi się otworzyły. Przede mną stał Aleksandar.
- Wynoszę śmieci. - rzekł i wyminął mnie.
Moje serce szybciej biło. Stałam jak wmurowana. Co się ze mną działo ? Po chwili otrząsnęłam się i weszłam do środka. Zaniosłam zakupy do kuchni o położyłam je na szafce. Poszłam do przedpokoju, ściągnęłam buty oraz kurtkę. Drzwi się otworzyły, a w nich pojawił się Atanasijević. Szybko spuściłam głowę i zajęłam się butami. Na szczęście poszedł od razu do kuchni. Kurde, tam są zakupy do rozpakowania. Dobra, raz się żyje. Weszłam do kuchni i zobaczyłam, że atakujący wyciąga zawartości reklamówek.
- Zostaw, ja rozpakuję. - rzekłam i podeszłam do szafki.
- No chyba umiem to zrobić. - powiedział
Przewróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku. Muszę jakoś przeprosić Wojtka. Tylko za bardzo nie wiem jak. W sumie dlaczego mi tak na nim zależy ? On mnie nie lubi i jasno się o tym wyraził. Trochę to boli, ale sama się do tego przyczyniłam... Gdy laptop się uruchomił, włączyłam internet i weszłam na Facebook'a. Długo nie musiałam czekać na wiadomość od Elizy.
- Hejo :) Już za 3 godzinki meczyk ! ;) Kto wygra mecz ? Skra !
- Hej. A no Skra :) - odpisałam - Tylko jest jeden problem...
- Jaki ? :O :/
- Z tego wszystkiego zapomniałam o biletach i ich nie mam... Sorki. Pójdziecie same ;) Ja sobie z telewizorem poradzę :D
- Dobry żart :P
- Ej no ale serio...
- Szkoda :(
W rozmowie przeszkodził mi dzwonek do drzwi. Przecież na dole jest Aleks, niech on otworzy. Jednak ciekawiło mnie kto nas odwiedził. Zwlekłam się z łózka i zbiegłam po schodach. W drzwiach stał Paweł.
- Wchodź, wchodź braciszku kochany. - zaprosiłam go.
- Nie, nie. Nie będę przeszkadzał. - uśmiechnął się
- Ale w niczym nie przeszkadzasz. Wchodź !
- Eee no dobra. - westchnął - Ale ja jestem z Wojtkiem.
Wychyliłam się zza ramię brata. Włodarczyk czekał przed furtką.
- To on niech też wejdzie. - oznajmiłam
Paweł wołał przyjaciela, lecz ten nie chciał się zgodzić. Jednak po namowach ostatecznie się zgodził i weszli do domu. Zaprowadziłam ich do salonu. Usadowili się na kanapie, a ja zastanawiałam się gdzie usiąść. Było wolne miejsce koło Aleksa, a drugie koło Wojtka. I gdzie ja mam usiąść... Wzięłam krzesło i usiadłam na nim. Sprawa załatwiona.
- Co was tu sprowadza ? - zapytałam po chwili ciszy.
- A no właśnie. Mamy dla was bilety na mecz. - wręczył mi plakietki Zati.
- Wow. - zrobiłam wielkie oczy.
Były to VIP'owskie bilety.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję ! - skakałam z radości.
Podbiegłam do Pawła i się mocno do niego przytuliłam.
- Nie ma za co. - chichotał
Bez zastanowienia przytuliłam się również do Włodarczyka.
- Dziękuję i przepraszam. - szepnęłam i szybko oderwałam się od niego.
Zajęłam swoje miejsce i zaczęłam analizować, to co zrobiłam. Nie powinnam przytulać Wojtka... To pewnie tylko pogorszyło moją sytuację... Ale czasu nie cofnę. Z zamyślenia wyrwał mnie Paweł, który pytał o szkołę. Oznajmiłam mu, że wszystko dobrze, praktyki są bardzo fajne i że nie żałuję mojego wyboru. Była zadowolony, że robię to, co kocham. Po paru minutach musieli już się zbierać, bo za niedługo jest bardzo ważny mecz. Obiadem dzisiaj zajęłam się ja. Za bardzo nie miałam pomysłu co przygotować. Po dłuższym namyśle postanowiłam gotować spagetti, bo nic innego mi się nie chciało. Nalałam do garnczka wody i postawiłam na gazie. W czasie gdy woda się grzała, poszłam do mojego pokoju i zaczęłam szukać jakiś ciuchów na mecz. Jednak dużo czasu mi to nie zajęło, bo wzięłam koszulkę Skry, bluzę Skry oraz czarne rurki. Wybrane ciuchy rzuciłam na łóżko i zeszłam do kuchni. Woda jeszcze się nie gotowała, więc usiadłam sobie przy stole i zaczęłam czytać gazetę. Przyszedł mi sms. Popatrzyłam na treść Alarm OSP. Jak teraz pojadę, to spóźnię się na mecz. Trudno, nie jadę.
Po obiedzie poszłam się szykować na mecz. Przebrałam się i zabrałam się za układanie włosów.
Po chwili szliśmy już bełchatowskimi chodnikami w stronę hali. Nie odezwaliśmy się ani razu podczas drogi. Na Energię weszliśmy bez problemu i odszukaliśmy swoje miejsca. To najlepsze jakie mogą być. Wzrokiem odszukałam koleżanek na trybunach. Z racji, że do meczu zostało jakieś 35 min, postanowiłam do nich podejść.
- Hej. - przywitałam się z nimi.
- Hej. Co ty tu robisz ? - były zdziwione.
Pokazałam im plakietkę.
- Uuu Ziomek szalejesz. - zaśmiała się Eliza.
Nasza rozmowa ciągnęła się długo i na miejsce wróciłam podczas prezentacji pierwszej szóstki.
Emocji było wiele. Lecz Skra okazała się być lepsza i pokonała Resovię 3:0. Na hali było szaleństwo. Skra została Mistrzem Polski ! To było coś pięknego. Wbiegłam na parkiet i wpadłam w objęcia Pawła.
- Gratuluję kochany braciszku.
- Dziękuję bardzo. - dał mi buziaka. - Podejdziesz do Wojtka ?
- Raczej nie... - spuściłam głowę.
- Dobra, lecę do szatni na chwilę. Czekaj tu. - puścił mi oczko i pobiegł.
Czemu Zati zapytał, czy podejdę do Wojtka ? Przecież wie, że on ma jakiś uraz do mnie... Zamyślona wpadłam na kogoś.
- Przepraszam. - rzekłam
- To ja przeprasza. O Emilka hej. Zostaliśmy Mistrzami. - wydarł się Andrzej i zaczął mną kręcić w powietrzu.
- Wiem, wiem. - zaśmiałam się. - Będę potrzebowała twojej pomocy.
- Mojej ?
- Tak. Muszę sprzedać auto no i potrzebuję fachowca. - zaśmiałam się
- I że niby ja ?
- Tak.
- No dobra. Nie siedzisz z Aleksem ?
- Nie. - westchnęłam
- Co się stało ? - zmartwił się
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać. - szepnęłam
- Dobra, okej.
- Muszę mykać. Po wręczeniu medali jeszcze pogadamy. - uśmiechnął się i odszedł.
Chcąc nie chcąc musiałam wrócić na swoje miejsce. Alka nigdzie nie widziałam. Może poszedł z chłopakami... Weszłam na Snapchat'a i wysłałam zdjęcie: Jesteśmy Mistrzami ! <3 Skra Potem weszłam na Facebooka i przeglądałam wszystkie wydarzenia. Nic ciekawego... Na swoje miejsce wrócił Aleks. Nadal nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Może kiedyś mi to przejdzie. Ale jak na razie na to się nie zanosi. Co ja sobie myślałam ? Że taki siatkarz będzie chciał ze mną chodzić ?! Naiwna byłam. Z resztą mnie każdy chłopak nie chce... Wojtek też mnie odrzucił... Chyba najbardziej to mnie boli.
Wręczanie medali było piękne. Widok zadowolonych chłopaków wzruszył mnie naprawdę. Byli tak szczęśliwi, że zarażali uśmiechem wszystkich, co na nich popatrzyli. Poszłam do Pawła, aby zrobić sobie z nim zdjęcie. Oczywiście bez problemu się zgodził. Następnie się udałam do Andrzeja, potem Nico i jeszcze kilku innych. Gdy już myślałam, że mam zdjęcie z wszystkimi, to przypomniało mi się, że z Wojtkiem jeszcze nie mam. Odszukałam go wzrokiem. Stał z Pawłem, Andrzejem i Karolem. Raz się żyje. Podeszłam do ich kółeczka z wielkim stresem.
- Wojtek, mogę prosić cię o zdjęcie ze mną ? - zapytałam
Popatrzył się na mnie i zgromił mnie swoim wzrokiem. Wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego. Nagle zaczął się śmiać.
- No jasne. - odrzekł
Dałam Pawłowi aparat i podeszłam do przyjmującego. Stanęłam przed nim zwyczajnie i patrzyłam się w obiektyw.
- Co to za sztywniaki ? - zapytał Paweł - Nie widać szczęścia, zabawy, radości !
- Uniesiesz mnie na plecach ? - zapytał Włodarczyk
- Yyyy nie wiem. - zaczęłam się śmiać
- Dobra, czyli mamy pozycję. Wskakuj mi na plecy, ale wiesz, tak, żebyś leżała i łapy wyciągnęła. - puścił mi oczko.
- Ale nic mi się nie stanie ? - upewniłam się
- Nic się nie stanie.
Stanęłam za nim, a on się schylił. Kątem oka dostrzegłam, że Zati robi serię zdjęć. Z całej siły się odbiłam i wskoczyłam na niego. Ustawiłam się tak jak kazał. Lecz po chwili leżałam już na podłodze, a Włodi nade mną. Nie mogłam uspokoić swojego śmiechu. Podobnie miał Wojciech.
- Mówiłeś głupku, że nic mi nie będzie. - zaczęłam go "okładać" pięściami.
- A coś ci jest ? - zapytał
- Nie, ale mogło.
- Wstawał. - wyciągnął do mnie dłoń.
Chwyciłam się jej i po chwili już stałam. Podeszłam do Pawła i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Były genialne. Tak się uśmialiśmy, jak nigdy. Czyżby wszystko z Wojtkiem wróciło do normy ? Czy tylko z grzeczności przy chłopakach tak zrobił ? Najlepiej by było go zapytać, ale niestety nie miałam teraz takiej możliwości. Musiałam już iść, bo Aleks niedługo ma samolot, a ja go odwożę. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszliśmy z hali. Tak samo jak na mecz, nasza droga odbyła się w milczeniu. W domu zjadłam tylko kanapkę i musieliśmy już jechać. Ulice były zatłoczone, bo to akurat najgorszy czas.
Na lotnisku odprowadziłam Serba do końca. Kiedy miał już wejść do samolotu, coś się we mnie ruszyło.
- Aleks ! - krzyknęłam
Odwrócił się do mnie i nie wiedział o co chodzi.
- Przepraszam. - rzekłam
Podszedł do mnie i przytulił się.
- To ja cię przepraszam.
- Będę za tobą tęskniła, przyjacielu. - szepnęłam
- Ja za tobą też. przyjaciółko. - uśmiechnął się - Przyleć kiedyś do mnie.
- Może kiedyś. - zaśmiałam się. - A teraz idź, bo się spóźnisz.
- Pa. - pożegnał się i odszedł
Uśmiechnięta opuściłam lotnisko. Uświadomiłam sobie, że ten człowiek dużo wniósł do mojego życia. Zadowolona jestem z mojej decyzji. Widocznie tak miało być.
Padnięta wróciłam do domu i położyłam się na kanapie. Nie miałam już na nic siły. Usłyszałam dźwięk sms. Z ledwością przeczytałam jego zawartość. Hej ! Wpadniesz na imprezkę ? :) Cała Skra będzie, no i oczywiście partnerki ;) Zapraszam cię. Wojtek. Bardzo zdziwiła mnie ta wiadomość. Nie, dziękuję. Odpisałam tylko tyle, bo na więcej nie miałam siły. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Umyta poczłapałam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Popatrzyłam na zegarek. Dopiero 21.40 a ja czuję się jakby była gdzieś 2... No ale cóż. Jest tylko jedno rozwiązanie. Pójść spać. I tak też zrobiłam. Długo nie musiałam czekać na sen....
Przepraszam bardzo za taką przerwę, ale teraz dużo czasu nie mam.... Szkoła tak daje w kość, że masakra... Mam nadzieję, że się podobają moje wypociny...
Do następnego ! :)
Podniosłam jedną powiekę. Moim oczom ukazał się uśmiechnięty Paweł. Posłałam mu lekki uśmiech.
- Dawaj, dawaj młoda.- poczochrał mi włosy.
- Przypominam ci, że urodziliśmy się w tym samym dniu. - zaśmiałam się
- Ale pewnie ja pierwszy wyszedłem. - puścił mi oczko.
- Dobra, głupszym się ustępuje. - dałam mu buziaka w policzek
- Idę na chwilę do Włodiego. - oznajmił
- Pozdrów go . - uśmiechnęłam się i powoli wstałam z łóżka.
OCZAMI PAWŁA
- Siemka stary, wchodź. - wpuścił mnie do środka.
- Siemka. Masz pozdrowienia u Emilki.
- Wow, mam się cieszyć ?Mam sikać ze szczęścia ? Ooo i przypomniała sobie o mnie. - wyrzucił wszystko z siebie.
- Wojtek, o co ci chodzi ? - zdziwiłem się- Przecież jeszcze niedawno szalałeś za nią.
- To już było. A wszystko to przez Aleksa. A ostrzegałem ją, mówiłem, że tak będzie. Ale ona oczywiście najmądrzejsza. I teraz co ?
- Doba stary, koniec. Pójdziesz ze mną na halę ? Muszę wziąć bilety dla Emilki i Alka. - zmieniłem temat.
- No dobra. - westchnął - Będę za 10 minut.
- Dzięki zią. - rzekłem i wróciłem do mieszkania.
W kuchni zastałem Emilkę jedzącą kanapki.
- Smacznego. - uśmiechnąłem się
- Dziękuję. - odwzajemniła gest. - Co tam u Wojtka ?
- A spoko. - skłamałem - No właśnie. Za 10 min. muszę wyjść...
- Spoko. Kończę kanapki i się zwijam. Trzeba zobaczyć co u Alka.
- Podwiozę cię. - zaproponował
- Nie trzeba. Muszę zakupy jeszcze zrobić. Ale dzięki.
OCZAMI EMILKI
Paweł miał coś do załatwienia i poszedł gdzieś z Wojtkiem. Głupio mi było na niego patrzeć. Miał rację. Ale oczywiście ja musiałam być najmądrzejsza i nikogo nie słuchałam. Teraz mam za swoje.
Weszłam do sklepu o brałam wszystkie potrzebne produkty. Trzeba coś zrobić na obiad. Dzisiaj zrobię ryż z kurczakiem. Trudno mi będzie funkcjonować pod jednym dachem z Aleksem.
Dni robiły się coraz cieplejsze. Słońce wychodziło coraz częściej i od razu świat stawał się piękniejszy. Całą drogę myślałam o Serbie. Zranił mnie bardzo i raczej mu tego nie wybaczę. Mogłam się nie godzić na ten "związek". Wszystko byłoby w porządku i byłabym szczęśliwa.
Stanęłam przed drzwiami i wzięłam głęboki oddech. Położyłam dłoń na klamce. Nagle moja ręka poleciała na dół i drzwi się otworzyły. Przede mną stał Aleksandar.
- Wynoszę śmieci. - rzekł i wyminął mnie.
Moje serce szybciej biło. Stałam jak wmurowana. Co się ze mną działo ? Po chwili otrząsnęłam się i weszłam do środka. Zaniosłam zakupy do kuchni o położyłam je na szafce. Poszłam do przedpokoju, ściągnęłam buty oraz kurtkę. Drzwi się otworzyły, a w nich pojawił się Atanasijević. Szybko spuściłam głowę i zajęłam się butami. Na szczęście poszedł od razu do kuchni. Kurde, tam są zakupy do rozpakowania. Dobra, raz się żyje. Weszłam do kuchni i zobaczyłam, że atakujący wyciąga zawartości reklamówek.
- Zostaw, ja rozpakuję. - rzekłam i podeszłam do szafki.
- No chyba umiem to zrobić. - powiedział
Przewróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku. Muszę jakoś przeprosić Wojtka. Tylko za bardzo nie wiem jak. W sumie dlaczego mi tak na nim zależy ? On mnie nie lubi i jasno się o tym wyraził. Trochę to boli, ale sama się do tego przyczyniłam... Gdy laptop się uruchomił, włączyłam internet i weszłam na Facebook'a. Długo nie musiałam czekać na wiadomość od Elizy.
- Hejo :) Już za 3 godzinki meczyk ! ;) Kto wygra mecz ? Skra !
- Hej. A no Skra :) - odpisałam - Tylko jest jeden problem...
- Jaki ? :O :/
- Z tego wszystkiego zapomniałam o biletach i ich nie mam... Sorki. Pójdziecie same ;) Ja sobie z telewizorem poradzę :D
- Dobry żart :P
- Ej no ale serio...
- Szkoda :(
W rozmowie przeszkodził mi dzwonek do drzwi. Przecież na dole jest Aleks, niech on otworzy. Jednak ciekawiło mnie kto nas odwiedził. Zwlekłam się z łózka i zbiegłam po schodach. W drzwiach stał Paweł.
- Wchodź, wchodź braciszku kochany. - zaprosiłam go.
- Nie, nie. Nie będę przeszkadzał. - uśmiechnął się
- Ale w niczym nie przeszkadzasz. Wchodź !
- Eee no dobra. - westchnął - Ale ja jestem z Wojtkiem.
Wychyliłam się zza ramię brata. Włodarczyk czekał przed furtką.
- To on niech też wejdzie. - oznajmiłam
Paweł wołał przyjaciela, lecz ten nie chciał się zgodzić. Jednak po namowach ostatecznie się zgodził i weszli do domu. Zaprowadziłam ich do salonu. Usadowili się na kanapie, a ja zastanawiałam się gdzie usiąść. Było wolne miejsce koło Aleksa, a drugie koło Wojtka. I gdzie ja mam usiąść... Wzięłam krzesło i usiadłam na nim. Sprawa załatwiona.
- Co was tu sprowadza ? - zapytałam po chwili ciszy.
- A no właśnie. Mamy dla was bilety na mecz. - wręczył mi plakietki Zati.
- Wow. - zrobiłam wielkie oczy.
Były to VIP'owskie bilety.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję ! - skakałam z radości.
Podbiegłam do Pawła i się mocno do niego przytuliłam.
- Nie ma za co. - chichotał
Bez zastanowienia przytuliłam się również do Włodarczyka.
- Dziękuję i przepraszam. - szepnęłam i szybko oderwałam się od niego.
Zajęłam swoje miejsce i zaczęłam analizować, to co zrobiłam. Nie powinnam przytulać Wojtka... To pewnie tylko pogorszyło moją sytuację... Ale czasu nie cofnę. Z zamyślenia wyrwał mnie Paweł, który pytał o szkołę. Oznajmiłam mu, że wszystko dobrze, praktyki są bardzo fajne i że nie żałuję mojego wyboru. Była zadowolony, że robię to, co kocham. Po paru minutach musieli już się zbierać, bo za niedługo jest bardzo ważny mecz. Obiadem dzisiaj zajęłam się ja. Za bardzo nie miałam pomysłu co przygotować. Po dłuższym namyśle postanowiłam gotować spagetti, bo nic innego mi się nie chciało. Nalałam do garnczka wody i postawiłam na gazie. W czasie gdy woda się grzała, poszłam do mojego pokoju i zaczęłam szukać jakiś ciuchów na mecz. Jednak dużo czasu mi to nie zajęło, bo wzięłam koszulkę Skry, bluzę Skry oraz czarne rurki. Wybrane ciuchy rzuciłam na łóżko i zeszłam do kuchni. Woda jeszcze się nie gotowała, więc usiadłam sobie przy stole i zaczęłam czytać gazetę. Przyszedł mi sms. Popatrzyłam na treść Alarm OSP. Jak teraz pojadę, to spóźnię się na mecz. Trudno, nie jadę.
Po obiedzie poszłam się szykować na mecz. Przebrałam się i zabrałam się za układanie włosów.
Po chwili szliśmy już bełchatowskimi chodnikami w stronę hali. Nie odezwaliśmy się ani razu podczas drogi. Na Energię weszliśmy bez problemu i odszukaliśmy swoje miejsca. To najlepsze jakie mogą być. Wzrokiem odszukałam koleżanek na trybunach. Z racji, że do meczu zostało jakieś 35 min, postanowiłam do nich podejść.
- Hej. - przywitałam się z nimi.
- Hej. Co ty tu robisz ? - były zdziwione.
Pokazałam im plakietkę.
- Uuu Ziomek szalejesz. - zaśmiała się Eliza.
Nasza rozmowa ciągnęła się długo i na miejsce wróciłam podczas prezentacji pierwszej szóstki.
Emocji było wiele. Lecz Skra okazała się być lepsza i pokonała Resovię 3:0. Na hali było szaleństwo. Skra została Mistrzem Polski ! To było coś pięknego. Wbiegłam na parkiet i wpadłam w objęcia Pawła.
- Gratuluję kochany braciszku.
- Dziękuję bardzo. - dał mi buziaka. - Podejdziesz do Wojtka ?
- Raczej nie... - spuściłam głowę.
- Dobra, lecę do szatni na chwilę. Czekaj tu. - puścił mi oczko i pobiegł.
Czemu Zati zapytał, czy podejdę do Wojtka ? Przecież wie, że on ma jakiś uraz do mnie... Zamyślona wpadłam na kogoś.
- Przepraszam. - rzekłam
- To ja przeprasza. O Emilka hej. Zostaliśmy Mistrzami. - wydarł się Andrzej i zaczął mną kręcić w powietrzu.
- Wiem, wiem. - zaśmiałam się. - Będę potrzebowała twojej pomocy.
- Mojej ?
- Tak. Muszę sprzedać auto no i potrzebuję fachowca. - zaśmiałam się
- I że niby ja ?
- Tak.
- No dobra. Nie siedzisz z Aleksem ?
- Nie. - westchnęłam
- Co się stało ? - zmartwił się
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać. - szepnęłam
- Dobra, okej.
- Muszę mykać. Po wręczeniu medali jeszcze pogadamy. - uśmiechnął się i odszedł.
Chcąc nie chcąc musiałam wrócić na swoje miejsce. Alka nigdzie nie widziałam. Może poszedł z chłopakami... Weszłam na Snapchat'a i wysłałam zdjęcie: Jesteśmy Mistrzami ! <3 Skra Potem weszłam na Facebooka i przeglądałam wszystkie wydarzenia. Nic ciekawego... Na swoje miejsce wrócił Aleks. Nadal nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Może kiedyś mi to przejdzie. Ale jak na razie na to się nie zanosi. Co ja sobie myślałam ? Że taki siatkarz będzie chciał ze mną chodzić ?! Naiwna byłam. Z resztą mnie każdy chłopak nie chce... Wojtek też mnie odrzucił... Chyba najbardziej to mnie boli.
Wręczanie medali było piękne. Widok zadowolonych chłopaków wzruszył mnie naprawdę. Byli tak szczęśliwi, że zarażali uśmiechem wszystkich, co na nich popatrzyli. Poszłam do Pawła, aby zrobić sobie z nim zdjęcie. Oczywiście bez problemu się zgodził. Następnie się udałam do Andrzeja, potem Nico i jeszcze kilku innych. Gdy już myślałam, że mam zdjęcie z wszystkimi, to przypomniało mi się, że z Wojtkiem jeszcze nie mam. Odszukałam go wzrokiem. Stał z Pawłem, Andrzejem i Karolem. Raz się żyje. Podeszłam do ich kółeczka z wielkim stresem.
- Wojtek, mogę prosić cię o zdjęcie ze mną ? - zapytałam
Popatrzył się na mnie i zgromił mnie swoim wzrokiem. Wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego. Nagle zaczął się śmiać.
- No jasne. - odrzekł
Dałam Pawłowi aparat i podeszłam do przyjmującego. Stanęłam przed nim zwyczajnie i patrzyłam się w obiektyw.
- Co to za sztywniaki ? - zapytał Paweł - Nie widać szczęścia, zabawy, radości !
- Uniesiesz mnie na plecach ? - zapytał Włodarczyk
- Yyyy nie wiem. - zaczęłam się śmiać
- Dobra, czyli mamy pozycję. Wskakuj mi na plecy, ale wiesz, tak, żebyś leżała i łapy wyciągnęła. - puścił mi oczko.
- Ale nic mi się nie stanie ? - upewniłam się
- Nic się nie stanie.
Stanęłam za nim, a on się schylił. Kątem oka dostrzegłam, że Zati robi serię zdjęć. Z całej siły się odbiłam i wskoczyłam na niego. Ustawiłam się tak jak kazał. Lecz po chwili leżałam już na podłodze, a Włodi nade mną. Nie mogłam uspokoić swojego śmiechu. Podobnie miał Wojciech.
- Mówiłeś głupku, że nic mi nie będzie. - zaczęłam go "okładać" pięściami.
- A coś ci jest ? - zapytał
- Nie, ale mogło.
- Wstawał. - wyciągnął do mnie dłoń.
Chwyciłam się jej i po chwili już stałam. Podeszłam do Pawła i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Były genialne. Tak się uśmialiśmy, jak nigdy. Czyżby wszystko z Wojtkiem wróciło do normy ? Czy tylko z grzeczności przy chłopakach tak zrobił ? Najlepiej by było go zapytać, ale niestety nie miałam teraz takiej możliwości. Musiałam już iść, bo Aleks niedługo ma samolot, a ja go odwożę. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszliśmy z hali. Tak samo jak na mecz, nasza droga odbyła się w milczeniu. W domu zjadłam tylko kanapkę i musieliśmy już jechać. Ulice były zatłoczone, bo to akurat najgorszy czas.
Na lotnisku odprowadziłam Serba do końca. Kiedy miał już wejść do samolotu, coś się we mnie ruszyło.
- Aleks ! - krzyknęłam
Odwrócił się do mnie i nie wiedział o co chodzi.
- Przepraszam. - rzekłam
Podszedł do mnie i przytulił się.
- To ja cię przepraszam.
- Będę za tobą tęskniła, przyjacielu. - szepnęłam
- Ja za tobą też. przyjaciółko. - uśmiechnął się - Przyleć kiedyś do mnie.
- Może kiedyś. - zaśmiałam się. - A teraz idź, bo się spóźnisz.
- Pa. - pożegnał się i odszedł
Uśmiechnięta opuściłam lotnisko. Uświadomiłam sobie, że ten człowiek dużo wniósł do mojego życia. Zadowolona jestem z mojej decyzji. Widocznie tak miało być.
Padnięta wróciłam do domu i położyłam się na kanapie. Nie miałam już na nic siły. Usłyszałam dźwięk sms. Z ledwością przeczytałam jego zawartość. Hej ! Wpadniesz na imprezkę ? :) Cała Skra będzie, no i oczywiście partnerki ;) Zapraszam cię. Wojtek. Bardzo zdziwiła mnie ta wiadomość. Nie, dziękuję. Odpisałam tylko tyle, bo na więcej nie miałam siły. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Umyta poczłapałam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Popatrzyłam na zegarek. Dopiero 21.40 a ja czuję się jakby była gdzieś 2... No ale cóż. Jest tylko jedno rozwiązanie. Pójść spać. I tak też zrobiłam. Długo nie musiałam czekać na sen....
Przepraszam bardzo za taką przerwę, ale teraz dużo czasu nie mam.... Szkoła tak daje w kość, że masakra... Mam nadzieję, że się podobają moje wypociny...
Do następnego ! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)