środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 15

       Obudziłam się niewyspana. No ale cóż, trzeba iść do szkoły. W końcu za 2 tygodnie mam egzaminy. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Tam szybkie upiększanie i po 15 min byłam już w kuchni przy stoliku. Nie miałam na nic siły, więc płatki były moim śniadaniem.
          Podążałam bełchatowskimi chodnikami w stronę przystanku autobusowego. Stwierdziłam, że nie mam siły na prowadzenie samochodu, dlatego wybrałam komunikację miejską. Byłam jakieś 200 metrów od przystanku, kiedy podjechał autobus, z którego nikt nie wysiadał, ani nikt nie wchodził. Rzuciłam się biegiem, bo musiałam zdążyć. Jeszcze nigdy tak szybko nie biegłam. Drzwi się już zamykały i w ostatniej chwili udało mi się wślizgnąć do środka. Zdyszana stanęłam pod oknem, bo wszystkie miejsca były zajęte.



OCZAMI WOJTKA


       Miałem parę spraw na mieście, a byłem trochę zmęczony, więc musiałem zostawić samochód i wybrać się autobusem. Siedziałem właśnie koło jakieś pani, a koło mnie stały jakieś dziewczyny. Nastolatki, fanki siatkówki, bo ciągle gadały o Skrze. Wiem, że chce na siebie zwrócić moją uwagę... Autobus stanął na jakimś przystanku. Chwilę czekał i nikt nie wsiadał. Kiedy drzwi się zamykały, do środka wpadła jakaś dziewczyna. Od razu ją poznałem. Mimowolnie uśmiech pojawił mi się na twarzy.
- Siadaj. - rzekłem do nastolatki i ustąpiłem jej miejsca.
Widziałem jak zaczyna się "jarać". Mało co nie zemdlała z podniecenia.
- Widziałaś, mówiłam, że podobam mu się. - usłyszałem słowa małolaty.
Nie zwracałem na niej uwagi. W mojej głowie teraz była tylko jedna kobieta. Ta, za którą właśnie stałem i przymierzałem się do przestraszenia jej. Zbliżyłem buzię do jej ucha i krzyknąłem. Ona nawet nie drgnęła. Oderwała tylko wzrok od telefonu i odwróciła się w moją stronę.
- Ty tak na serio, czy downa masz  ? - zapytała ze zdziwieniem
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. - powiedziałem sarkastycznie


OCZAMI EMILKI


- Co ty robisz w autobusie ? - zapytałam
- Ale się ze mną witasz. - zrobił smutną minę.
- Heejjj Wojtek. - powiedziałam miło i stanęłam na palcach, aby objąć go wokół szyi.
Czułam jak obejmuje mnie swoimi rękoma i podnosi do góry.
- Ale ty jesteś malutka. - posłał mi uśmiech.
- Małe jest piękne.
- Nie zaprzeczam. - puścił mi oczko.
Uśmiechnęłam się tylko, bo nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam się dziwnie po tych słowach.. Czy on właśnie przyznał, że ja jestem ładna ? Byłam zdezorientowana.
- Twój przystanek. - z zamyśleń wyrwał mnie Włodarczyk. - O której kończy ?
- o 14. - przytuliłam się do niego i opuściłam środek transportu.
Całą drogę do szkoły myślałam o tych słowach przyjmującego. Doszłam do wniosku, że przecież przyjaciele tak do siebie mówią. Czyli to nic więcej między nami...
       Nie mogłam się skupić na zajęciach. Strasznie chciało mi się spać. Tak to jest jak się wraca do domu po 2 w nocy i zasypia po 3, a później się wstaje po 7... Wszystko to przez tą podróż, ale było warto.
         W końcu zajęcia dobiegły końca i mogłam opuścić budynek szkoły. Na dworze było ciepło, więc krótki rękawek wystarczał. Byłam już na placu przed szkołą, kiedy zawołam mnie Robert.
- Emilka ! Profesor Włodarczyk cię woła !
- Co ? Po co ?! Przecież ja nic nie zrobiłam. - przestraszyłam się. - Ehh pewnie wydaliście mnie, że to ja rzuciłam tą kulkę ? - westchnęłam zrezygnowana
- Emilka, podejdź do mnie. - przyszedł profesor.
Trochę przestraszona wykonałam jego polecenie.
- Powiedz mi, skąd to zamiłowanie do ratownictwa medycznego ?
- Yyyy, zaczęło się wszystko od straży. - uśmiechnęłam się - Zawsze interesowałam się pierwszą pomocą, medycyną. No tak się tu znalazłam.
- Dobrze, że tak zrobiłaś. Nadajesz się do tego. Widać po tobie, że cała się temu poświęcasz. Do tego kochasz siatkówkę. To jest piękne, że masz pasję i się w nich spełniasz. - uśmiechnął się. - Możesz iść, już cię nie trzymam.
- Dziękuję, do widzenia !
Ulżyło mi, że tylko o to mu chodziło. Jest bardzo dobrym profesorem. Miły człowiek, ale surowy.
Przed placem stał srebrny samochód, a na nim opierał się wysoki chłopak. Na jego widok od razu się uśmiechnęłam.
- Biegun ! - usłyszałam za sobą głos profesora.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Twoja bluza. - podszedł do mnie i wręczył mi moją bluzę ze Skry.
- Dziękuję bardzo. Zapomniałam o niej.
Pan Włodarczyk podniósł rękę w geście powitalnym. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Do widzenia. - odeszłam do przyjaciela.
- Cześć krasnoludku. - przytulił się do mnie.
- Cześć olbrzymie. - zaśmiałam się. - A ty co tu robisz ?
- A przyjechałem po moją przyjaciółkę
- Ooo to miło z twojej strony. Szczęściara z niej.
Otworzył mi drzwi i wsiadłam do jego fury.
- Zapraszam cię dzisiaj do kina. - odezwał się po chwilowej ciszy.
- Mnie ? Z jakiej to okazji ?
- Tak o. Dawno nie byłem, a samemu tak lipa chodzić.
- No dobra, ale płacę za siebie. - puściłam mu oczko.
- Nie, ja cię zabieram to ja stawiam.
- To jak tak, to ja nie idę.
- No dobra. - westchnął. - A o której ?
- O 19.15 jest film.
- Okej, to spotkamy się się na miejscu. Będę musiała jeszcze podejść w pewne miejsce. To do zobaczenia. - przytuliłam się do niego i popędziłam do domu.
Szybko zjadłam obiad, nastawiłam budzik i ucięłam sobie drzemkę.
           Obudziłam się o 18. Poszłam do łazienki i zaczęłam się szykować na wypad do kina. Miło z jego strony, ja też dawno nie byłam w kinie.
Przechodziłam właśnie koło remizy strażackiej, kiedy dostałam sms'a. Wyciągnęłam telefon, a tam widnieje tekst Alarm OSP i nagle zaczęła wyć syrena. Dawno nie byłam na akcji i z chęcią bym pojechała, ale przecież Wojtek... Wojtuś przepraszam Cię, ale niestety nie mogę przyjść... Syrena wyje i wesz... Przepraszam Cię bardzo... wysłałam do niego wiadomość. Po chwili zbiegło się jeszcze kilka osób. Zaczęłam się przebierać, kiedy usłyszałam, że mamy wezwanie do pożaru kamienicy. Adrenalina od razu podskoczyła. Wskoczyłam do wozu i próbowałam o tym nie myśleć o tej akcji. Przepraszam jeszcze raz. Pójdziemy jutro, obiecuję. Aha i pamiętaj, że zawsze jestem i będę z Tobą. Nie ważne co się stanie. Obiecuję, że Cię nie opuszczę. Wiadomość została wysłana.
Na miejscu byliśmy pierwsi i zastaliśmy tam cały budynek w ogniu. Ten widok był przerażający. Założyłam butlę tlenową i wyskoczyłam z wozu. Mieliśmy rozkaz wejścia do środka i odszukania 3 osób. Weszłam z moimi braćmi i zaczęły się poszukiwania. Widoczność była ograniczona przez dym... Po chwili odnaleźliśmy małżeństwo, które zaczął wyprowadzać Łukasz z Robertem. Za nimi poszedł też Dominik. Przecież miały być 3 osoby ! Ja szłam dalej, muszę znaleźć. Było ciężko, ale nie mogłam się poddać. W pewnym momencie dostrzegłam starszą kobietę. Szybko do niej podeszłam i pomogłam jej wstać. Powiedziałam jej jak ma się poruszać, aby było jej lepiej. Do wyjścia było 10 metrów. Puściłam kobietę i kazałam jej opuścić budynek. Latarka mi przed chwilą wypadła i chciałam ją wziąć. Odwróciłam się i w moich oczach staną ogień. Nagle było mi bardzo gorąco. Nie mogłam oddychać bo wszystko mnie piekło. Leżałam na podłodze i nie wiedziałam co się dzieje dookoła mnie. Nie miałam już sił by walczyć...


OCZAMI RAFAŁA (komendanta)


Chłopaki wyszli z małżeństwem i Emilka prowadziła kolejną kobietę. Dostrzegłem staruszkę przy wyjściu i chłopacy pomogli jej dojść do karetki. Nagle usłyszałem wilki huk i języki ognia wyszły przez okna. Stałem jak sparaliżowany.
- Emilka ! - tylko to udało mi się wydusić z siebie.
Wziąłem szybko aparat tlenowy i wbiegłem do środka. Ujrzałem ją na podłodze. Kiedy podszedłem do niej, spostrzegłem się, że jest źle. Jej hełm był cały czarny, a Nomex był przypalony. Szybko ją wyciągnąłem w sposób bezpieczny i zaniosłem do karetki. Zaczęli ją rozbierać. Jej skóra na szyi była poparzona. Jej usta i nos były poparzone !
- Prawdopodobnie ma poparzone drogi oddechowe i to w dużym stopniu. - oznajmił ratownik medyczny. - Natychmiast bierzemy ją do szpitala.
Kiwnąłem głową i odjechali.



OCZAMI PAWŁA

       Nie ma to jak własne mieszkanie. Stefan dał nam kilka dni wolnego, więc wróciłem do Bełchatowa. Usadowiłem się wygodnie w fotelu i włączyłem mój ulubiony film. Moje oglądanie przerwał mi dzwonek telefonu. Popatrzyłem na wyświetlacz. Numer nieznajomy.
- Hallo ? - odebrałem
- Czy dodzwoniłem się do Pana Pawła Zatorskiego ? - usłyszałem
- Tak. O co chodzi ?
- Pan jest bratem Pani Emilii Biegun ?
- Tak, coś się stało ?
- Pani Emilia została przewieziona do szpitala w Łodzi. Jest w bardzo ciężkim stanie. Gdyby pan mógł przyjechać...
- Jasne, zaraz będę. - oznajmiłem i rozłączyłem się
Szybko wziąłem bluzę i wybiegłem z mieszkania. Zacząłem się dobijać do mieszkania Wojtka, lecz nikt nie otwierał. Nie miałem czasu, więc zbiegłem na dół. W drzwiach wpadłem na kogoś.
- Eee Zati, gdzie ty się tak śpieszysz ? - zaśmiał się Wojtek.
- Włodi, Emilka jest w szpitalu ! Jest z nią bardzo źle !
Od razu mina mu zrzedła i pobiegliśmy do samochodu.
         Nie spuszczałem nogi z gazu, musiałem być u niej szybko.
          Wbiegliśmy do szpitala i w recepcji dowiedziałem się gdzie leży. Szybko się tam udaliśmy. Przed salą stał lekarz.
- Panie doktorze, co z nią ? - zapytałem
- Pan Paweł ?
- Tak, tak,
- Więc, jej stan jest krytyczny. Ma w dużym stopniu poparzone drogi oddechowe. Teraz jest w izolatce, ponieważ nie mogą się do niej dostać żadne bakterie.
- Wyjdzie z tego ? - Włodi ze łzami w oczach szepnął
- Nie będę panów oszukiwał. 99% osób z poparzeniem dróg oddechowych niestety umiera... Dla niej też nie ma szans. Poparzenie jest zbyt za duże. Przykro mi.
Łzy spływały po moich policzkach. Włodi też się złamał. Chłopak nie wytrzymał i krzyknął na cały głos Emilka !


OCZAMI EMILKI


Miałam jakąś świadomość co się wokół mnie dzieje. Czułam, że jestem w szpitalu. Czułam, że nic nie mogę zrobić i że nie mam sił. W pewnym momencie doszedł do mnie krzyk mojego imienia. To był Wojtek. Teraz byłam już "spełniona". Przestałam czuć ból i tylko usłyszałam długi, ciągły dźwięk...

4 komentarze:

  1. No ej! Tak się nie robi! Liczę na to, że to sen albo jakaś głupia pomyłka :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu,oby to byl tylko sen :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że to nie jest koniec

    OdpowiedzUsuń
  4. To się nie może tak skończyć!!! :'( :*

    OdpowiedzUsuń