czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 8

      Szybko zjadłam śniadanie i ubrałam się. Miałam dzisiaj szkolenie ze straży. Wzięłam jeszcze koszulkę Wojtka i bluzę Andrzeja, żeby mieć je w samochodzie na wypadek spotkania ich. Założyłam buty i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Bałam się tego szkolenia. Bałam się, że nie dam rady. Podjechałam pod remizę i od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Widząc tych ludzi, którzy są moją rodziną i wiedzą co przeżywam podczas akcji, czuję się... bezpiecznie i miło. Wysiadłam z samochodu i przywitaliśmy się. Weszliśmy do środka i przebraliśmy się w koszarówki. Zaczął dzwonić mój telefon.
- Hallo ? - odebrałam
- No cześć siostra. Mamy małą prośbę...- zaczął
- Mamy ? - zapytałam
- Tak. Bo widzisz, mamy teraz trening i mamy do ciebie sprawę. Możesz przyjechać na chwilę ?
- Teraz ?
- Tak.
- No wiesz ciężko będzie, ale postaram się. - oznajmiłam.
- Okej, dzięki. - rozłączył się.
Wyszłam przed remizę, gdzie wszyscy byli zgromadzeni.
- Chłopaki, możemy po drodze zatrzymać się przy hali ? - zapytałam
- Jasne. To musimy już jechać. - rzekł Rafał.
Poszłam do samochodu i wzięłam ciuchy chłopaków. Wsiadłam do wozu i ruszyliśmy. Jak zwykle było dużo śmiechu.
- Dobra, twój przystanek. - zaśmiał się Jacek.
Wysiadłam z wozu i pobiegłam do hali. Oczywiście zatrzymał mnie ochroniarz.
- Ja jestem siostrą Pawła, naprawdę. Proszę mnie wpuścić.
- Nie, bez przepustki nie przepuszczę. - rzekł stanowczo mężczyzna.
W hali zobaczyłam Wojtka. Popatrzył się w moją stronę. Machnęłam do niego. Przyszedł do nas.
- Ona jest ze mną. - powiedział.
Mogłam wejść.
- Cześć. Mam twoją koszulkę. - oznajmiłam i wręczyłam mu ją.
- W końcu. - burknął i odszedł.
Co mu się stało ? Niepewnie poszłam na sale. Byli wszyscy siatkarze.
- Dzień dobry. - weszłam
- Dzień dobry. Coś się stało ? Straży nie wzywaliśmy. - rzekł Falasca.
- To moja siostra. - zaśmiał się Paweł i podszedł do mnie. - Panowie to jest Emilka, moja siostra.
- Cześć. - przywitali się.
- No dobra, przechodząc do rzeczy. Odwiedził nas Aleksandar, bo złapał kontuzję. Zostaje tu na dłużej. Czy mogłabyś się nim zaopiekować ? Bo mamy dużo treningów i za bardzo nie mamy jak. - rzekł Paweł
Popatrzyłam na tego chłopaka. Taki słodki. Nie mogłam oprzeć się jego spojrzeniu.
- No dobra. Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się.
- Alex jestem. - podszedł do mnie.
- Emilka. - uścisnęłam jego dłoń. - Ja muszę jechać, bo mam szkolenie ze straży. Przyjadę później po ciebie do Pawła. - oznajmiłam. - Aha, dzięki Andrzej. - rzuciłam w niego bluzą. - Narka.
Wybiegłam z hali i wsiadłam do wozu.
- Już ? - zapytał Jacek
- Tak. Ej chłopaki, ja się boję tych szkoleń.
- Nie bój się. Jak coś to ci pomożemy. - puścił mi oczko Robert.
         Dojechaliśmy na miejsce. Było jeszcze jakieś 10 innych straży. Musieliśmy rozwijać węże, biegać z nimi, wspinać się po drabinach i wchodzić pod górki. Było bardzo ciężko. Do tego była pierwsza pomoc i wiele innych zadań.
Do remizy dojechałam bardzo zmęczona. Szybko się przebrałam i pojechałam do brata. Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili otworzył uśmiechnięty Zati. Przytuliłam się do niego i weszłam do środka. Zastałam tam leżącego na kanapie Alexa.
- Posuniesz się ? - zapytałam.
Złapał mnie w biodrach i posadził mnie na swoim brzuchu.
- Cześć. - pocałował mnie w policzek.
- Ej, dopiero się poznaliście, a już kręcicie ? - wszedł brat
- To Alex. - westchnęłam i wstałam. .
- Napijesz się czegoś ? - zaproponował Paweł.
- Nie, już będziemy jechać. Jestem totalnie wyjechana po szkoleniach. - oznajmiłam - Alex, jedziemy.
- Już, już. - westchnął i wstał.
- Dzięki jeszcze raz.- przytulił mnie Zati
- Spoko, ale już tego żałuję. - powiedziałam to głośniej.
- Ej ! - krzyknął Atanasijević.
- Chodź ! - warknęłam i wyszliśmy.
    W samochodzie opowiadaliśmy o sobie. Wydawał się być bardzo miłym chłopakiem. Dobrze, że bardzo dobrze umiem angielski. Chociaż Serbskim też posługuję się biegle. Widocznie woli po angielsku...
- To twój dom ? - zapytał, gdy zaparkowałam.
- Tak. Koniec podróży.
Weszliśmy do środka. Serb zaczął rozglądać się po domu.
- Wow, ale chata. Twoi rodzice muszą być kasiaści. - rzekł
- Moi rodzice nie żyją. - szepnęłam
- Przepraszam. - zasmucił się i przytulił mnie.
- Spokojnie. Nie mogłeś wiedzieć. - uśmiechnęłam się. - Chodź, pokaże ci gdzie co jest.
Pokazałam mu wszystko.
- A teraz idę się myć. - oznajmiłam i poszłam do łazienki.
Wskoczyłam pod prysznic. Ciepły prysznic świetnie odprężał. Umyta i odprężona wyszłam z kabiny. Przeżyłam szok. Przed umywalką stał Alex bez koszulki. Wzięłam ręcznik i się nim owinęłam.
- Co ty tu robisz ?! - krzyknęłam
- Golę się, a co ?
- Nie widziałeś, że się myję ?!
- Widziałem. Masz piękne ciało. - podszedł do mnie.
- Spadaj. - odepchnęłam go. - A teraz wyjdź stąd ! - rozkazałam mu.
Posłusznie opuścił łazienkę. Szybko się ubrałam. Co on sobie wyobrażał ? Znamy się niecały dzień a ten mi włazi do łazienki. Wyszłam z toalety i wpadłam na Alka.
- Przepraszam. - przytulił mnie.
- Nic się nie stało. Jeśli obiecasz, że to się już nie powtórzy.
- Obiecuję. - pocałował mnie w policzek.
Zmęczona poczłapałam do pokoju i opadłam na łóżko. Jest mi bardzo smutno. Wojtek potraktował mnie tak szorstko. Nie wiem co mu zrobiłam. Ale czemu ja się tym przejmuję ? Przecież on nic dla mnie nie znaczy... A może znaczy...




I o to następny. Special for Eliza :D W niecałą godzinę go napisałam, więc wybaczcie, że jest taki beznadziejny...

5 komentarzy:

  1. Genialny jest! Alex jest genialny xD Nie mogąca wbić na konto Acotka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mnie to wciągnęło! Będziesz dodawać rozdziały regularnie? :)) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Postaram sie, ale juz ci mowie, ze w poniedzialek jade nad morze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no oki :) To w takim razie udanego wyjazdu życzę! :))

      Usuń