sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 14

Wojtek był w łazience, więc miałam jeszcze chwilę dla siebie przed śniadaniem. Weszłam na Snapchat'a i odebrałam Snapy od koleżanek. Gabryśka wysłała ze swoim Kubą. Są taką słodką parą... Widać, że się kochają i to nie jest żadne zauroczenie. Eliza i Ania też wysłały zdjęcia ze swoimi chłopakami. Więc ja postanowiłam wysłać im swoje. Kiedy robiłam sobie "selfie", Wojtek wyszedł z łazienki i podszedł do mnie. Efektem tego było nasze wspólne zdjęcie.
- Mogę wysłać ? - zapytałam 
- No raczej. - puścił mi oczko 
Podpisałam: a ja z kolegom. Zaznaczyłam wszystkich i wysłałam. Niechcący zaznaczyłam też Wojtka... No ale trudno. 
- To lecimy na śniadanie ? - przerwał ciszę
- Tak, tak.
W drodze do restauracji dostałam snapa od Ani. Czarne tło a na nim napis: Słodko razem wyglądacie :* Ja szybko jej wysłałam, że to tylko mój kolega. Ale oczywiście chciałam, żeby tak nie było...
Kiedy byliśmy na miejscu, dostrzegłam Chrapkowskich przy kasie.
- Witam państwa. - przytuliłam się z nimi na powitanie.
- Siadamy razem do stolika ? - zapytała Daga.
- Jasne. - uśmiechnęłam się
Po zamówieniu zajęliśmy nasze miejsca.



OCZAMI CHRAPKA


Rozmawiałem z Wojtkiem, kiedy otwierał on Snapy. Ten chłopak ciągle był uśmiechnięty. Kiedy otworzył Snapa od Emilki od razu się zasmucił. Widziałem, że byli na zdjęciu razem, ale podpis był a ja z kolegom. On jest w niej zakochany... Postanowiłem o tym porozmawiać z żoną, ale to musiało poczekać, bo była zajęta rozmową z Emilką.




OCZAMI EMILKI


    Po śniadaniu postanowiliśmy pójść na spacer. Było chłodnawo, dlatego miałam na sobie czarne rurki. Kiedy szliśmy chodnikiem na mojej drodze stanęła wielka plama jakiejś mazi. Musiałam zrobić duży krok aby ją ominąć. Więc zrobiłam ten krok i to był błąd. Usłyszałam tylko trzask moich spodni. Pozostali najwidoczniej nic nie słyszeli, bo szli dalej.
- Ej ziomki, mamy problem. - obwieściłam.
Wszyscy na mnie popatrzyli z zapytaniem.
- Strzeliły mi spodnie.
Buchnęli śmiechem.
- No dzięki wam. - "fochnęłam się"
- Pokaż. - podeszła do mnie Daga i popatrzyła na moje spodnie. - O kobieto... To nieźle widać. Ma z 30 cm...
- No ładnie. - szepnęłam. - I co ja teraz zrobię ? Ludzie patrzą się na mnie, jak na debilkę.
Wojtek podszedł do mnie, stanął za mną i objął w pasie.
- Masz moją bluzę. - podał mi ubranie Piotrek
Zawiązałam ją na pasie, żeby zakryć rozerwanie.
- Możemy prosić o zdjęcia ? - podeszły jakieś dziewczyny i "porwały" chłopaków.
Usiadłyśmy z Dagmarą na ławce.
- Emilka... mogę o coś zapytać ?
- Wal śmiało. - uśmiechnęłam się
- Czy ty kochasz Wojtka ?
To pytanie mnie zszokowało. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Skąd takie pytanie ? - odezwałam się po chwili ciszy
- No bo to widać. Zakochałaś się w nim. A on w tobie...
- Dobra zakochałam się, ale co z tego ? On ma mnie jedynie za koleżankę.
- Tak, koleżankę którą kocha ! Jestem pewna, że będziecie razem. I jak już do tego dojdzie, mamy z Piotrkiem pierwsi o tym wiedzieć.
- Dobra, ale do tego i tak nigdy nie dojdzie. - szepnęłam.
- O czym gadacie ? - wrócili nasi towarzysze
- O tym, że nie chcemy wracać. - wymyśliłam szybko.
- A kto chce ? - pisnął Wojtek - Mamy tylko 2 godziny do pociągu.
- Trzeba wracać, bo ja jeszcze nie spakowana.
Ruszyliśmy w stronę naszego hotelu. Jakoś tak nikt nie był rozmowny...
Rozeszliśmy się do swoich pokoi. Żeby przerwać tą ciszę włączyłam muzykę. Niechętnie wzięłam się za pakownie. Nie chciało mi się wszystkiego dokładnie składać, więc wrzucałam rzeczy byle jak. Popatrzyłam na Wojtka. Był taki... dziwny. Na jego twarzy nie gościł ten piękny, zaraźliwy uśmiech... Kompletnie nie wiedziałam co się stało..
- Wojtek... - zaczęłam - Mogę Ci jakoś pomóc ?
Popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął. Podszedł i złapał moje ręce.
- Wojtek... - szepnęłam
Zaczął mną obracać i tańczyć w rytm piosenki, wydobywającej się z głośników telefonu. Zaczęłam się śmiać, bo to były tak głupie ruchy, że aż śmieszne. Jemu też od razu poprawił się humor. Do pokoju wparowali Chrapkowscy.
- Imprezka bez nas ? - zapytali i przyłączyli się do nas.
- Ja muszę do kibelka. - oznajmiłam i opuściłam towarzystwo.
Kiedy wychodziłam z łazienki, przystanęłam na chwilę. Obserwowałam "tańczących". Wszyscy na swoich twarzach mieli szeroki uśmiech. Byli zadowoleni. W pewnym momencie spojrzenie Włodarczyka spotkało się z moim. Posłał mi szczery uśmiech. Moje kąciki ust lekko uniosły się do góry, a w oczach pojawiły się łzy. Chyba coś zobaczył, bo jego twarz już się nie śmiała. Nie zastanawiając się co robię, podeszłam do niego i przytuliłam się. Nikt już w tedy nie tańczył...
- Co jest ? - zapytał, gładząc mnie po plecach.
- Mój tato by Cię polubił. - szepnęłam. - A on za żadnym moim kolegą nie przepadał. No z wyjątkiem Pita. Zazdroszczę tym dziewczyną, którch rodzice wypytują o chłopaków. Mają do kogo pójść, a jak coś się stanie, zawsze im pomogą. Ja nikoga takiego nie mam. - łza spłynęła mi po policzku.
- Głupio mi to mówić, ale nie wiem co powiedzieć. - rzekł przyjmujący.
- Obiecajcie, że będziecie dla mnie jak rodzeństwo.
- Obiecujemy. - powiedzieli równocześnie i było grupowe przytulanie.
- Przepraszam was za to... Tańczymy dalej !
Podgłośniłam muzykę i zaczęłam tańczyć.
   Po jakiś 20 min tańca, musieliśmy kończyć. Wszystko posprzątaliśmy i opuściliśmy pokój. Oddaliśmy kluczyk i byliśmy gotowi do podróży.
- Odprowadzimy was. - obwieściło małżeństwo.
Nasze ostatnie chwile w Szczecinie.
       Wchodziliśmy do pociągu. Odwróciłam się do przyjaciół i pomachałam im. Odnalazłam Włodarczyka i zajęłam miejsce. Jeszcze przez szybę pomachałam Chrapkowskim. I ruszyliśmy. To były wspaniałe wakacje. Nigdy ich nie zapomnę. Poznałam wspaniałych ludzi, którzy stali się moim rodzeństwem. Zaczęłam wspominać sobie wszystkie chwile. Na to wszystko uśmiech wkradł mi się na buzi. Popatrzyłam na Wojtka, który był zaczytany w swoją nową książkę. To szystko dzięki niemu. Nigdy mu tego nie zapomnę.
Wzięłam moją książkę ze studiów i zaczęłam się uczyć. Egzaminy za 2 tygodnie, czyli mało czasu. Jeszcze jutro mam na 9.00 do szkoły. Nie wiem jak ja wstanę...
Książka pochłonęła mnie totalnie. Kiedy oderwałam się od niej, spostrzegłam się, że czytam już 3 godz.
- Idziemy spać ? - zapytał Wotjek widząc zmęczenie na mojej twarzy.
Kiwnęłam głową i oparłam się o szybę. - Chodź do mnie. - oznajmił
Usiadłam koło niego i oparłam się. Troszczył się o mnie, a to było takie słodkie...
- Dziękuję. - szepnęłam i zamknęłam oczy.






Może być ? :)





2 komentarze:

  1. Super, długo kazałaś czekać na rozdział, było warto :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra ❤ Tylko czemu tyle trzeba czekać? 😍

    OdpowiedzUsuń