2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Z dnia na dzień jest ze mną coraz lepiej. Siły mi wróciły i już w miarę wszystko robię sama. Nie mogę mówić ani jeść. W przełyku mam blizny, które jeszcze łatwo się rozwalają. Dlatego moja rozmowa polega na pisaniu na kartce, a z Wojtkiem mamy już własny język migowy. Zostając przy Wojtku... Zaobserwowałam, że od kilku dni jest jakiś inny... Mniej mówi, jest bardziej taki przybity. Zapytałabym się go, ale nie chcę się narzucać. Z resztą to mój przyjaciel i jak by coś się działo, to raczej by mi powiedział.
Właśnie przyszedł do mnie w odwiedziny. I znowu był taki dziwny. Zapytam go o to, ale to za chwilę.
-Cześć malutka. - podszedł do mnie i lekko przytulił.
- Cześć.
I nastała chwila ciszy.
- Emilka... - zaczął - Bo ja muszę powiedzieć Ci coś ważnego. Zakochałem się... I nie bardzo wiem, jak zapytać ją o to czy chce ze mną być...
Ta informacja mnie zasmuciła. Stracę go, bo on będzie teraz wolny czas spędzał z nią.
- Jak ty byś chciała, aby ktoś zaproponował Ci związek ?
-Hmmm nigdy się nad tym nie zastanawiałam. - stwierdziłam - Ale chyba wolałabym tak skromnie. Po prostu bukiet kwiatów i pytanie czy chcę być jego dziewczyną. - uśmiechnęłam się
- A jakie kwiaty ? Bo ja się nie znam na dziewczynach. - zaśmiał się
- Ja bym chciała róże. Czerwone najlepiej. Ale słoneczniki też by mogły być.
- Dziękuję.
Po tym znowu był sobą. Wiecznie uśmiechniętym, wyluzowanym Wojtkiem. Na myśl, że go tracę robi mi się słabo. Kolejną osobę w moim życiu muszę pożegnać...
- Mówię Ci, polubisz ją. Jest kochana. A odważna, jak mało kto. Na jej widok uśmiech sam się pojawia. Mówię Ci, znajdziecie wspólny język. - był podekscytowany.
- To może leć do niej i zapytaj. - powiedziałam
- Nie, teraz nie mogę. Muszę pobyć z tobą. No i nie ma jej jeszcze. W pracy jest. - puścił mi oczko.
- Nie musisz ze mną siedzieć. -rzekłam
- No wiem, ale chcę. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, nie ?
- No a jak.
Nasza rozmowa się dłużyła i dłużyła. Włodi przesiedział ze mną jakieś 3 godziny. Dochodziła 18...
- Leć, bo kwiaciarnie Ci zamkną. - uśmiechnęłam się.
- No dobra. - westchnął
- Jutro przychodzisz i mówisz jak poszło. - przytuliłam go
- Okej. To pa.
- Pa. Trzymam kciuki.
- Dzięki. - po tych słowach wyszedł.
W końcu mam czas na przmyślenia. Ale ja jestem egoistką ! Co ja myślałam, że on będzie tylko mój na zawsze ?? Głupia jestem. Ale to mój przyjaciel... Powinnam się cieszyć jego szczęściem. I chyba muszę się tego nauczyć. Może jak poznam jego wybrankę, to będzie mi lepiej. Z tego co mówił wydaje się być fajną dziewczyną. Kibicuje Wojtkowi, żeby było mu jak najlepiej w życiu. Czasami żałuję, że wyciągnęli mnie z tego pożaru. Tam by był koniec mojego ziemskiego życia. Być może poszłabym do nieba. A tam by było idealnie. Dołączyłabym do moich rodziców, którzy na mnie czekają, a ja nie mogę się doczekać tego spotkania.
- Zabieramy Panią na badania. - weszła pielegniarka i przemieściła moje łóżko.
Trochę było przerwy... przepraszam
Wróciłam i nadrabiam ^^
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że z Emilką już dużo lepiej...a taki przyjaciel jak Włodarczyk to skarb <3
Włodarczyk nie był sobą, bo namyślał się jakby wyznać dziewczynie miłość. On opowiadał o Niej, na pewno przecież nie może być inaczej ;D
Czekam aż Emilka zaniemówi z tego, że chłopak wypytywał Ją o takie rzeczy dlatego, że cały czas chodziło Mu o Nią.
Pozdrawiam i życzę weny ;**